Co może zrobić Kościół w sprawie grobów kanadyjskich Indian?

Kolejne makabryczne odkrycia masowych grobów przy kanadyjskich szkołach dla dzieci ludności rodzimej rodzą pytania o to, co mogło się dziać w tych szkołach i jaka była rola instytucji kościelnych, zarówno katolickich, jak i protestanckich.

Sprawa tzw. residential schools, czyli szkół z internatem, do których posyłano dzieci rdzennej ludności Kanady, nie jest nowa. W 2015 r. zajmowała się nią specjalna kanadyjska Komisja Prawdy i Pojednania. Takich przymusowych szkół było 139, działały przez 150 lat, a ostatnią zamknięto dopiero w roku 1996. Posyłano do nich dzieci indiańskie, inuickie i metyskie. Finansowane były z budżetu federalnego, a prowadzone były przez instytucje kościelne (ok. 60 procent – katolickie, 40 proc. – protestanckie). Celem edukacji było wyciągnięcie dzieci ze środowisk rdzennych i wprowadzenie ich w krąg kultury zachodniej. Postrzegano ją jako stwarzanie dzieciom większej szansy na udział w cywilizowanym społeczeństwie W 1883 r. pierwszy premier Kanady, sir John A. Macdonald mówił w parlamencie, że Indianie są dzikusami, a szkoły są potrzebne, by „indiańskie dzieci (..) nabyły obyczajów i sposobu myślenia białego człowieka”. Obecnie tego rodzaju myślenie i politykę słusznie uznaje się za przejaw kolonializmu i niesprawiedliwości etnicznej.

Tym, co sprawę wyciągnęło ponownie na światło dzienne, były kolejne odkrycia masowych grobów znajdujących się w pobliżu szkół, przy użyciu technologii georadaru. W maju szczątki dzieci odkryto w miejscowości Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej. Tydzień temu kolejne odkrycie miało miejsce na terenie dawnej szkoły w Saskatchewan. Wczoraj zlokalizowano szczątki kolejnych 182 osób w Aqam przy byłej szkole św. Eugeniusza. Niewykluczone, że pojawią się kolejne odkrycia.

Po odkryciu w Kamloops pojawiły się głosy, w tym premiera Kanady, Justina Trudeau, wzywające Kościół do przeprosin za to, co miało miejsce w szkołach. Pytanie jednak, co naprawdę miało tam miejsce? Czy rzeczywiście winny był Kościół, czy raczej różne czynniki złożyły się na to, że dzieci ludności etnicznej nie były traktowane w sposób, jaki dziś uznajemy za właściwy?

Po pierwsze, jak ustaliła Komisja Prawdy i Pojednania, większość szkół otrzymywała z budżetu federalnego zbyt skromne fundusze, aby mogły funkcjonować w sposób spełniający standardy zakwaterowania, wyżywienia i opieki medycznej. Po drugie, jak stwierdził dr Scott Hamilton, profesor na Wydziale Antropologii Lakeland University, władze federalne przez całe dziesiątki lat w ogóle nie stworzyły odpowiednich regulacji dotyczących opieki medycznej, pozostawiając szkoły same sobie. W przypadku śmierci dziecka – przynajmniej w części przypadków – władze zgadzały się opłacić koszty przewiezienia zwłok do rodzimej miejscowości zmarłego tylko, gdy były niższe od pochówku na lokalnym cmentarzu szkoły. W praktyce oznaczało to niemal zawsze pochówek przy szkole. Tego rodzaju cmentarze nie posiadały niemal żadnej dokumentacji, nie była bowiem wymagana w myśl prawa. Po trzecie – obecnie nie pamiętamy już, jak wysoka była śmiertelność dzieci do czasu wynalezienia antybiotyków, wprowadzenia programów szczepień i powszechnie dostępnej służby zdrowia. W większości zachodnich społeczeństw wynosiła ona kilkanaście procent. Biorąc to pod uwagę, szacowana liczba 4100 dzieci, które zmarły w kanadyjskim systemie przymusowego szkolnictwa w ciągu 150 lat, nie wydaje się szokująca, choć oczywiście każda śmierć dziecka budzi smutek.

W rzeczywistości poszczególni biskupi i władze zakonne przepraszały już za to, co działo się w szkołach. Biskup Alberty uczynił to już w 2014 r. Ostatnio odrębne przeprosiny wystosowali biskupi Vancouver i Ottawy. Ustalono także, że w grudniu tego roku do Watykanu uda się delegacja biskupów kanadyjskich wraz z przedstawicielami ludności etnicznej. Prawdopodobnie będą to odrębne spotkania z poszczególnymi grupami – Indianami, Metysami i Inuitami, które odbędą się od 17 do 20 grudnia, zakończone wspólną audiencją 20 grudnia. Uczestniczyć w niej będą starsi poszczególnych ludów, dawni uczniowie szkół oraz biskupi.

Jak napisali kanadyjscy biskupi w oficjalnym komunikacie, „Papieżowi Franciszkowi bardzo zależy na bezpośrednim wysłuchaniu rdzennych mieszkańców, i wyraża on swoją serdeczną bliskość, poruszając temat wpływu kolonizacji i roli Kościoła w systemie szkół rezydencjalnych, reagując na cierpienie rdzennych mieszkańców i trwające skutki międzypokoleniowej traumy. Biskupi Kanady potwierdzają swoją szczerą nadzieję, że te nadchodzące spotkania doprowadzą do wspólnej przyszłości pokoju i harmonii pomiędzy ludnością rdzenną i Kościołem Katolickim w Kanadzie”.

Tę nadzieję zakłócają niestety akty przemocy i wandalizmu, które miały miejsce w ostatnich dniach. W zeszłą sobotę zdewastowano pomnik Jana Pawła II w Edmonton, wcześniej zaś spłonęły cztery kościoły katolickie na terenach indiańskich rezerwatów w Kolumbii Brytyjskiej. Zdewastowana została także katedra w Saskatoon – czerwoną farbą namalowano na niej napis „byliśmy dziećmi” wraz ze śladami odciśniętych dłoni. Na murze kościoła w Mississauga ktoś wypisał graffiti. Czyny te spotkały się z różnymi reakcjami. Niektórzy przywódcy indiańscy poparli je, inni zaś odcięli się od niszczenia świątyń katolickich. Do tych drugich należą przywódcy Indian z Penticton i Osoyoos, podkreślając że spalone kościoły pełniły ważną rolę w ich społeczności.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama