Amerykańscy urzędnicy ds. zdrowia administracji Trumpa nalegają, by szpitale podały niewykorzystane leki z przeciwciałami przeciw COVID-19. „Zwracam się do kolegów z branży” – mówi dr Adams. „Musicie pamiętać o tych lekach i przepisywać je częściej. Nie tylko ochroni to pacjentów, ale i odciąży lekarzy”.
Stany Zjednoczone wysłały ponad pół miliona dawek przeciwciał, które, pod warunkiem podania odpowiednio wcześnie, pozwoliłyby uniknąć hospitalizacji pacjentów z grupy wysokiego ryzyka. „Choć pomogłoby to odciążyć przeładowane szpitale, a efekty działania leków są obiecujące, nie są one wykorzystywane” – ogłosili w czwartek urzędnicy ds. zdrowia administracji Trumpa. „Dzieje się tak, ponieważ wielu pacjentów nie wie, że takie leki są dostępne, a szpitale ich nie przepisują i nie organizują specjalnych punktów, koniecznych do ich podania”.
„Zwracam się do moich kolegów z branży” – mówi dr Jerome Adams, Naczelny Lekarz USA. „Musicie pamiętać o tych lekach i przepisywać je znacznie częściej. Nie tylko ochroni to pacjentów, ale też odciąży szpitale i przepracowanych lekarzy”.
W listopadzie amerykańska Agencja ds. Żywienia i Leków (FDA) zatwierdziła leki zawierające przeciwciała produkcji Eli Lilly i Regeneron. Ten drugi został zresztą podany prezydentowi Donaldowi Trumpowi, który zadeklarował „natychmiastową poprawę” po jego zażyciu, kiedy w październiku przebywał w szpitalu z powodu zakażenia koronawirusem. Mimo to szpitale podają liczne ograniczenia wpływające na przepisywanie leków. Leczenie przynosi najlepsze skutki, kiedy jest podjęte w początkowej fazie choroby, jednak na wyniki testu na COVID-19 trzeba długo czekać, a pacjenci zwykle zgłaszają się, gdy wykazują już objawy. Wszystko to obniża skuteczność leczenia przeciwciałami.
Dodatkowo sposób podawania leków jest skomplikowany. Szpitale są zobowiązane do wydzielenia osobnego miejsca, w którym podawane będą kroplówki. Niestety nie wszyscy pacjenci są w stanie tam dotrzeć, a podawanie leków w ich własnych domach oznacza bardzo wiele pracy: podanie kroplówki z przeciwciałami może trwać ponad pół godziny, a po podaniu należy monitorować stan pacjenta przez następną godzinę. „Mimo tych trudności i tak warto, by szpitale organizowały punkty podania kroplówek, bo uchroni to wielu pacjentów przed wejściem w stan krytyczny” – zapewnia dr Janet Woodcock, prezes Centrum Badań i Ewaluacji Leków FDA. „Leczenie jest najbardziej pomocne wśród osób powyżej 65 roku życia oraz tych obciążonych poważnymi schorzeniami” – donosi FDA.
„Niektóre z punktów podania kroplówek mogą być umieszczone w nietypowych miejscach, niekoniecznie szpitalach, tak żeby osobom z grupy ryzyka, które prawdopodobnie trafiłyby do szpitala bardzo chore i skończyły na oddziale intensywnej terapii, zostały podane przeciwciała w możliwie wczesnej fazie choroby” – mówi Woodcock.
Stany Zjednoczone podwoiły swoje wysiłki w podawaniu przeciwciał. W poniedziałek Departament Zdrowia i Pomocy Społecznej (HHS) opublikował „lokalizator leczenia przeciwciałami”, by ułatwić pacjentom i ich opiekunom znalezienie miejsca, w którym prowadzona jest taka terapia. „Stan na 6 stycznia: wydano ponad 641 tys. kroplówek, jednak aż 75% nie zostało użytych” – donosi HHS.
We wtorek rząd federalny ogłosił, że zakupionych zostało dodatkowo 1,2 miliona dawek leku Regeneron, który zostanie dostarczony w pierwszej połowie roku 2021. W sumie zapas leków z przeciwciałami z obu koncernów wynosi 5 milionów dawek.
Zaopatrzenie się w dodatkowe dawki i naciski ze strony administracji Trumpa są spowodowane rosnącą liczbą wykrytych przypadków. Według analiz Uniwersytetu Johna Hopkinsa jest to średnio 240 tys. pozytywnych testów na COVID-19 dziennie. Dziennikarze „The Atlantic” prowadzący projekt Covid Tracking informują, że w całych Stanach Zjednoczonych hospitalizowanych jest obecnie ponad 130 tys. osób, czyli dwa razy tyle, co w połowie listopada, przed przerwą świąteczną. „Mam nadzieję, że wprowadzane zmiany, wzrost świadomości społecznej i lekarskiej zaowocują częstszym podawaniem przeciwciał” – mówi Woodcock.
Odmiany koronawirusa a skuteczność
„Wczesne badania wykazały, że leki zawierające przeciwciała obniżają ilość wirusa w ciele pacjentów, skracają czas występowania objawów i, co najważniejsze, pozwalają uniknąć hospitalizacji” – przekonuje Woodcock.
Mimo to niektórych specjalistów martwią niewystarczające dowody na działanie leków. Amerykańskie Towarzystwo Chorób Zakaźnych ostrzega przed rutynowym podawaniem leku Eli Lilly, powołując się na „brak wystarczających badań na temat jego działania”. Narodowy Instytut Zdrowia natomiast, również argumentując to niewystarczającymi danymi, twierdzi, że lek „nie powinien być elementem standardowej opieki zdrowotnej”.
Doradca Białego Domu ds. zdrowia, dr Anthony Fauci, powiedział, że nowe, bardziej zakaźnie szczepy koronawirusa, zwłaszcza odmiana 501Y.V2 zarejestrowana w południowej Afryce, mogą być bardziej odporne na leczenie przeciwciałami monoklonalnymi. „W przeciwieństwie do szczepionek, które pobudzają układ odpornościowy do ataku na różne części wirusa, przeciwciała monoklonalne celują tylko w jeden, określony element” – zdradził pod koniec grudnia Faucia w rozmowie z gubernatorem Kalifornii, Gavinem Newsomem.
Woodcock uspokaja, że prowadzone obecnie badania powinny rozwiać wszelkie wątpliwości co do efektywności leków i przywołuje „praktyczny” dowód na ich działanie: pozytywną opinię lekarzy na temat ich działania. Woodcock dodaje, że naukowcy badają czy nowe mutacje koronawirusa będą miały wpływ na skuteczność leczenia.
„Istnieje możliwość, że dojdzie do sytuacji, w której dany szczep koronawirusa oprze się neutralizacji przeciwciałami. Dlatego dążymy do opracowania kombinacji przeciwciał, czyli tak zwanych koktajli. Jest dużo mniej prawdopodobne, że jakiś szczep mógłby się oprzeć im wszystkim na raz” – mówi Woodscock.
Artykuł powstał przy współpracy z Willem Feuerem, dziennikarzem CNBC
Źródło: cnbc.com