Czasy, gdy w Izraelu świecko-syjonistyczni premierzy odmawiali wieszania mezuzy, już odeszły w niepamięć. Dziś żydowską tożsamość podkreślają nawet partie głoszące świeckość państwa. Pisze o tym rabin David Eliezrie w swoim artykule dla „Jerusalem Post”
Izraelscy politycy podkreślają dziś przynależność do tradycji żydowskiej. Inicjują uroczystości religijne nawet w krajach tradycyjnie muzułmańskich. Niedawno minister spraw zagranicznych Yair Lapid, w asyście rabina i w kipie na głowie, umieszczał mezuzy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Pierwszą w Dubaju, w nowej ambasadzie, a drugą dzień później w Abu Dhabi.
Nie jest on zresztą jedynym politykiem pokazującym się w trakcie uroczystości religijnych. Minister ds. diaspory, Nachman Shai śpiewał zaledwie kilka dni wcześniej haftarę z Biblijnych Ksiąg Proroków w postny dzień 17 Tamuz. Było to w synagodze w Bal Harbor na Florydzie, po tym, jak przybył do Miami, aby wesprzeć lokalną społeczność żydowską po tragicznym zawaleniu się wieżowca, w którym wielu z nich mieszkało.
W Izraelu judaizm coraz częściej przenika życie codzienne. „Wciąż istnieje wiele kwestii spornych między państwem a religią, a debata polityczna będzie nam towarzyszyć jeszcze przez wiele lat. Istnieje duża szansa, że nowy rząd może próbować obniżyć standardy religijne, co postawi wielu tradycyjnych Żydów w trudnej sytuacji. Jednak ton się zmienił. Judaizm przekształcił się z czegoś, co wcześni przywódcy syjonistyczni chcieli zastąpić marką świeckiego nacjonalizmu, w nieodłączny wymiar współczesnego społeczeństwa izraelskiego” – zauważa David Eliezrie.
Powrót do religii?
To tylko część artykułu. Z całością zapoznasz się na portalu nowyswiat24.com.pl.