„Zmiana płci była brutalną pomyłką”. Niepoprawna politycznie historia Grace

Grace Lidinsky-Smith poddała się procesowi zmiany płci, łącznie z usunięciem piersi. Postanowiła jednak wrócić do swojej płci biologicznej, bo zmiana płci okazała się pochopną decyzją, która w niczym nie pomogła. Dziś swoim świadectwem pokazuje, jak wielkim złem jest pozwalanie nastolatkom na poważne ingerencje w biologię.

Lidinsky-Smith opublikowała artykuł w amerykańskim magazynie Newsweek oraz wystąpiła w programie „60 Minutes”. Udziela też wywiadów na YouTube oraz pisze własnego bloga. To wszystko, aby zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa związane z procesem zmiany płci oraz naciskiem, jaki jest wywierany w tym temacie – podaje portal Marszu dla Życia i Rodziny.

Grace zachorowała na depresję, gdy miała niespełna 20 lat. Stwierdzono u niej dysforię płciową, a jako rozwiązanie podano zamianę płci, na co się zgodziła. Mówi, że nikt nie próbował jej pomóc ani poznać jej problemów. Zmiana płci miała być natychmiastowym „lekarstwem”.

„Miałam jak najbardziej sprzyjające warunki do dokonania transformacji: łatwy dostęp do hormonów, wspierającą społeczność i ubezpieczenie. Brakowało mi jednak terapeuty, który pomógłby mi przeanalizować podstawowe problemy, jakie miałam, zanim podjęłam poważne decyzje medyczne. Zamiast tego, lekarz zdiagnozował u mnie dysforię płciową i dał mi zielone światło do rozpoczęcia transformacji już podczas pierwszej wizyty” – pisze Lidinsky-Smith.

Zaczęło się od zastrzyków z testosteronu, a po czterech miesiącach dziewczyna poddała się zabiegowi usunięcia piersi.

„W dniu, w którym dostałam pierwszy zastrzyk testosteronu, płakałam z radości. (…) Rok później kuliłam się w swoim łóżku, ściskając blizny po podwójnej mastektomii i szlochając z żalu” – wyznała.

Jak powiedziała, nigdy nie słyszała o tym, żeby osoba, która zdecydowała się na zmianę płci, tego żałowała. Takie historie do niej nie docierały, dlatego nie rozumiała, co się stało u niej. Teraz mówi, że ta decyzja była brutalną pomyłką, z której konsekwencjami będzie musiała się mierzyć do końca życia.

„Okazało się, że moja dysforia płciowa, którą uznałam za dowód na to, że naprawdę powinnam żyć jako mężczyzna, wynikała z innych kwestii związanych ze zdrowiem psychicznym. Moja zmiana była brutalną pomyłką i do końca życia będę musiała żyć z jej konsekwencjami – bliznami, brakiem piersi, pogłębionym głosem” – zaznacza Grace.

Jak opowiada, wiele jest takich osób, które próbują odwrócić proces zmiany płci i powrócić do płci biologicznej. Określa się ich jako detransitioners. Grace dzieli się swoją historią, aby pokazać, jakie nieprawidłowości dzieją się w sferze medycyny trans.

„Poszłam do «60 Minutes», ponieważ chciałam, żeby ludzie zrozumieli, że medycyna trans nie zawsze jest stosowana w sposób odpowiedzialny i bezpieczny. Wiedziałam, że zostałam bardzo zraniona przez moją przemianę, i nie byłam jedyna. Ale występowanie w telewizji, by mówić o żalu związanym z moimi trwałymi zmianami w ciele było przerażające. Kwestie związane z transpłciowością są teraz niezwykle napięte”.

Reportaż, w którym wystąpiła Grace, spotkał się z lawiną hejtu i ataków na twórców.

„Wydało mi się to dziwne. W całym tym niepokoju o to, jak wywiady z osobami odwracającymi proces zmiany płci, wpłynęłyby negatywnie na społeczność transseksualistów, wydawało się, że zabrakło jednego aspektu: troski o ludzi, którzy zostali skrzywdzeni przez transpłciowe leczenie, które jest coraz częściej stosowane wobec pacjentów w wieku nastoletnim” – napisała.

Zwraca uwagę, że decyzja o zmianie płci może mieć różne przyczyny. Wymienia takie jak nieleczone problemy psychiczne, kryzys życiowy, wykorzystywanie seksualne w przeszłości czy niezdiagnozowany autyzm. Dodaje, że terapeuci nie pomagają w odkryciu i rozwiązaniu tych problemów, tylko zalecają zmianę płci. Co więcej nie ma określonych procedur medycznych zmiany płci. Hormony płciowe można otrzymać właściwie na życzenie w wielu klinikach, a opieka psychologa nie skupia się na dotarciu do prawdziwych problemów pacjenta.

Na koniec podkreśliła, że każda historia ma prawo być opowiedziana, nawet jeśli jest trudna i niepoprawna politycznie. Może to uchronić młodych ludzi przed błędami.

„Wszyscy ludzie zasługują na to, by czuć się wystarczająco bezpiecznie, by opowiedzieć swoje historie, nawet jeśli są one skomplikowane i politycznie niewygodne. Bez tego mówienia prawdy, większej liczbie ludzi – zwłaszcza młodych – będzie sprzedawana opieka trans «w rozmiarze uniwersalnym», która może spowodować u nich blizny i żal na całe życie”.

Źródło: marsz.info


« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama