„Rewolucja oznaczałaby zmianę wszystkiego. W Kościele zawsze mamy do czynienia z ewolucją, ale [Sobór] był mocną ewolucją” – wskazuje emerytowany biskup Ivrei, Luigi Bettazzi. Kończący za miesiąc 99 lat hierarcha to ostatni żyjący Włoch, który uczestniczył w Soborze Watykańskim II. Jak przypomina, podczas otwarcia tego wiekopomnego wydarzenia, papież Jan XXIII zaznaczył, że nie chodziło w nim o zmianę prawd wiary, ale o zmianę nas samych, abyśmy lepiej zrozumieli i przyswoili sobie Objawienie.
Bp Bettazzi zauważa, iż dokumenty z rozpoczętego równe 60 lat temu zgromadzenia, a zwłaszcza cztery konstytucje, wytyczyły ramy silnego rozwoju Kościoła w przeróżnych wymiarach. Ale ta droga nie została jeszcze zakończona. Jednym z etapów pełniejszego przyjmowania owoców Soboru jest wg hierarchy wezwanie Papieża Franciszka do synodalności.
„Synodalność stanowi poszerzenie kolegialności, tzn. kolegialność Soboru była otwarciem się biskupów zgromadzonych wokół papieża, a synodalność to odpowiedzialność każdego z ochrzczonych w życiu Kościoła – wskazuje bp Bettazzi. – Wierzę, że sposobem postępowania jest organizowanie szczerych synodów: zbyt często i na różnych poziomach my, hierarchowie, robimy to, ponieważ musimy. I trzeba też uświadamiać sobie, iż Duch Święty zasiewa ziarno dla wielkich dzieł Kościoła pośrodku Ludu Bożego. To przecież nie kardynałowie wynaleźli zakony czy ruchy religijne, ale [mężczyźni] i kobiety – jak np. Chiara Lubich. Więc trwajmy w przekonaniu, że Duch Święty wieje w całym Kościele i że, co prawda, hierarchowie mają koordynować, a także dbać o depozyt wiary, ale ważne pozostaje słuchanie oraz przyjmowanie tego, co Duch zasiał w Ludzie Bożym.“