W Peru Boże Narodzenie zawsze było świętem pełnym radości i nadziei. Wciąż bowiem jest to kraj katolicki. Jednakże również i tu z roku na rok coraz bardziej odchodzi się od tradycji, nawet w amazońskich wioskach coraz mocniej odczuwa się wpływ komercjalizacji – mówi ks. Roberto Carrasco
W tym roku na przygotowaniach do świąt negatywnie odbija się kryzys społeczny. Po nieudanej próbie rozwiązania parlamentu uwięziony został prezydent Pedro Castillo.
Misjonarz zauważa, że Peruwiańczycy bardziej niż o świętach myślą dziś o niepewnej sytuacji politycznej. To odbiera im nadzieję, odnoszą wrażenie, że wszystkim rządzi pieniądz – dodaje ks. Carrasco.
Mówiąc o Bożym Narodzeniu, wyjaśnia, że w Amazonii przeżywa się je inaczej niż w Europie. W żłóbku nie ma wołka i osiołka, lecz lokalne zwierzęta, małpy czy papugi. Z braku kapłanów nie wszędzie może zostać odprawiona świąteczna Msza. Modlitwę animują miejscowi katechiści – mówi włoski misjonarz.
„Boże Narodzenie w Amazonii to wielka radość, ludzie wychodzą z domu i idą do kaplicy czy domu wspólnoty, tańczą, śpiewają, dzielą się jedzeniem, mięsem. Ludzie starsi opowiadają różne lokalne historie, przypominają różne opowieści, które różnią się w zależności od miejsca i języka. W tym miejscu trzeba wspomnieć o katechistach, animatorach, którzy wraz ze wszystkimi mieszkańcami przygotowują to wielkie święto. Babcie przygotowują garnki pełne jedzenia, dzieci dekorują chaty. 24 grudnia wszyscy się gromadzą i panuje wielka radość. Tam, gdzie jest to możliwe odprawiana jest Msza. Ale potem noc jest już spokojna, cicha. Obchody kończą się około godziny dziewiątej wieczorem i wtedy wszyscy rozchodzą się do domów. A potem już 25 grudnia w Amazonii życie toczy się dalej, jak to na wsi. Ludzie wychodzą na pola, łowią ryby. Spokój, świętowanie to także słuchanie pieśni ptaków. Szopka jest prosta i skromna. Ludzie utożsamiają się z tymi postaciami, mają one rysy rdzennych mieszkańców Amazonii. Odnajdują w nich radość z Bożego Narodzenia, z narodzin Dzieciątka Jezus.“