Nie bądźmy obojętni, bo coś jeszcze gorszego niż Auschwitz może wydobyć się z piekła... obojętności.
To było niewątpliwie najważniejsze przesłanie, jakie mógł ostatnio usłyszeć świat. Tylko czy naprawdę usłyszał? Usłyszeć to znaczy wziąć sobie do serca, przemyśleć, zapamiętać, wyciągnąć wnioski. Bo można tylko wysiedzieć swoje na przemówieniu i wcale nie usłyszeć. Coś jednym uchem wleci, drugim wyleci... I wróci człowiek do codzienności bez podjęcia głębszej refleksji nad tym, co zostało wypowiedziane.
Nie bądźmy obojętni. Najważniejsze przesłanie obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau wygłoszone przez byłego więźnia Mariana Turskiego. W uroczystościach wzięło wówczas udział ponad 200 byłych więźniów niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Były obecne delegacje z 61 państw, ponad 2 tysiące gości oraz ponad 150 wolontariuszy. W tym szczególnym miejscu padły słowa, które miały nami wstrząsnąć! To był ten czas. Czas na refleksję, że „Auschwitz nie spadło z nieba...”. To zdanie Marian Turski usłyszał swego czasu od prezydenta Austrii i powtórzył je z całą mocą w miejscu zagłady.
„Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki” – mówił Marian Turski. Dziś kłamstwo goni kłamstwo. Po dwóch latach od wygłoszenia tego przemówienia przez Mariana Turskiego, otwieramy ze zdumienia nasze oczy. „Jakże to możliwe, że w Europie XXI-wieku dzieją się takie rzeczy? Jakże to możliwe, że na Ukrainie trwa ludobójstwo?” – pytamy. Tymczasem kłamstwa historyczne zaczęły się w Rosji dużo, dużo wcześniej. A to, jak naciągana jest obecnie przeszłość do aktualnej, jak to nazywa Rosja, „operacji na Ukrainie”, która tak naprawdę nie jest niczym innym jak agresją na niepodległy kraj, atakiem na wolność, wypowiedzeniem brutalnej wojny, to właśnie obserwuje cała Europa i cały świat. „Nie bądźcie obojętni...”. Tylko prawda daje wyzwolenie.
„Auschwitz nie spadło nagle z nieba, Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się, aż stało się to, co stało się tutaj” – mówił dwa lata temu Marian Turski. Tak, tuptał, dreptał... Aż się stało. Oby teraz Europa nie przeoczyła tego tuptania. Może mieliśmy wzrok skierowany nie tam, gdzie trzeba. Jednak dziś nie da się nie zauważyć, już nie małych kroczków, ale wielkich kroków! Co robić? Turski odpowiada: „Bądźcie wierni przykazaniom. Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny!”. Jakże mocno w obecnym trudnym czasie brzmią te słowa. Jakże mocno.
Przed 75. rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau Marian Turski przemawiał także na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Tam wypowiedział równie mocne słowa: „Słuchajcie, pytają mnie, co było najstraszniejsze w tamtych czasach w obozie. Pewnie byście odpowiedzieli – głód. Nie, to nie on był najgorszy. Myślicie może, że był to ziąb, straszna zima, pobito mnie niemal na śmierć za to, że wykroiłem sobie z worka cementowego taką kamizelkę, by mnie chroniła przed mrozem. To było najgorsze? Nie. A może warunki w baraku? Jak jesteś na górnym piętrze, to masz lepiej, bo to ty sikasz komuś na głowę, a nie inni sikają na ciebie. Ale z drugiej strony, gdy jest nagły apel, to ledwo zdążysz się zgramolić, bo trudniej schodzić z górnej półki i boisz się, że cię zabiją, bo się ociągasz. Czy to było najgorsze? Nie. Czy wszy były najgorsze? Miałem ich setki tysięcy, z ich powodu na końcu wojny zapadłem na tyfus i niemal umarłem. Nie. Co było najgorsze – spytacie? Powiem Wam – upokorzenie”.
Upokorzenie. Widzimy je dzisiaj. Widzimy, jak rosyjscy żołnierze upokarzają ludność cywilną na Ukrainie. Czytamy wiadomości o gwałtach na kobietach, dzieciach, brutalnej rzezi, strzelaniu na oślep, przejeżdżaniu po ludzkich ciałach czołgami i o „przemieszczaniu” przez Rosjan ludności cywilnej. Dokąd? „Jedenaste przykazanie: nie bądź obojętny!”. Marian Turski przestrzegał. Mówił to, wciąż wierząc w ludzkość. Wierząc w empatię i współczucie...
Kiedy nauczymy się prawdziwie słuchać? Kiedy weźmiemy sobie do serca słowa „nigdy więcej wojny”? „Auschwitz nie spadło z nieba...”. Nie bądźmy obojętni. Żyjmy, wypełniajmy jak najlepiej swoje obowiązki, ale nie przechodźmy do codziennych spraw, bez refleksji nad tym, co się dzieje na świecie. Bez refleksji nad tym, jak powstrzymać rozlew krwi. „Ani jednej kropli krwi więcej...” – tyle razy apelował ostatnio papież Franciszek. Może trzeba będzie na jakiś czas „zacisnąć pasa”, może nie będzie czasem czym ogrzewać... Jednak nie można nie ubolewać nad brakiem człowieczeństwa. Trzeba człowieczeństwo ocalić. Bo inaczej coś jeszcze gorszego niż Auschwitz może wydobyć się z piekła... obojętności.