Niemieccy chrześcijanie zareagowali z oburzeniem na wypowiedzi prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa podczas jego wizyty w Federalnym Urzędzie Kanclerskim w Niemczech. Krytyka dotknęła także samego kanclerza Olafa Scholza
Na wspólnej konferencji prasowej z kanclerzem federalnym Olafem Scholzem (SPD) 16 sierpnia polityk oświadczył, że Izrael od 1947 roku dokonał „50 holokaustów” na Palestyńczykach. Abbas przebywał w Niemczech, rozmawiając z kanclerzem i tego samego dnia zorganizował konferencję prasową – pisze chrześcijański portal PRO.
Martin Schlorke z „Pro” podkreśla: „Jak dotąd nigdy coś takiego się nie zdarzyło. W samym środku Urzędu Kanclerskiego, zaledwie
Wypowiedź Abbasa pojawiła się po pytaniu zadanym przez jednego z dziennikarzy, czy Palestyńczycy przeproszą za terrorystyczny atak podczas olimpiady w Monachium. W 1972 roku podczas ataku palestyńskiej grupy terrorystycznej Czarny Wrzesień zginęło jedenastu izraelskich sportowców. Abbas nie zamierzał jednak przepraszać, a zamiast tego rzucił oskarżenie na Izrael.
Kanclerz Scholz początkowo nie zareagował na tę wypowiedź. Dopiero dzień po konferencji prasowej zatweetował, że jest „głęboko oburzony niewłaściwymi wypowiedziami palestyńskiego prezydenta”, dodając że zwłaszcza dla Niemców jakakolwiek relatywizacja Holokaustu jest nie do przyjęcia.
Przewodniczący „Inicjatywy 27 stycznia”, Harald Eckert z Monachium, powiedział agencji Idea, że wypowiedzi Abbasa były „czymś więcej niż groteską i manipulacją”. Szczególnie haniebne było jednak to, że „Scholz nie zaprzeczył natychmiast i zdecydowanie temu kłamstwu”. Założona w 2005 roku „Inicjatywa 27 stycznia” angażuje się w walkę z antysemityzmem i wzmacnianie stosunków niemiecko-izraelskich. Jej nazwa nawiązuje do przypadającego 27 stycznia Międzynarodowego Dnia Pamięci o Holokauście.
Zdaniem Eckerta jest to kolejny przykład wysoce problematycznej dwuznaczności niemieckiej polityki wobec Izraela i całego Bliskiego Wschodu. Grozi to wejściem w ślepy zaułek.
„Sponsorowanie terroryzmu”
Odcięcie się Scholza od słów Abbasa przyszło za późno, co podkreśla Lothar Klein z Drezna. Jest on przewodniczącym stowarzyszenia „Sächsische Israelfreunde” (Saksońscy przyjaciele Izraela). Według Kleina słowa Scholza „nie mają znaczenia, jeśli nie towarzyszą im zauważalne konsekwencje”. Klein wskazuje, że Abbas jest sponsorem terroryzmu przeciwko Izraelowi, powołując się na palestyńskie podręczniki, które „podżegają do nienawiści do Żydów”, a także to, że rząd palestyński wypłaca „renty męczenników” dla rodzin zabitych palestyńskich terrorystów. Biorąc to pod uwagę Klein uważa, że rząd niemiecki nie powinien wspierać finansowo Abbasa, dopóki nie zmieni się charakter palestyńskiej polityki.
Podobne stanowisko przedstawił przewodniczący Niemieckiego Towarzystwa Izraelskiego (DIG), były poseł do Bundestagu Volker Beck z Partii Zielonych. Wzywa on do „zwrotu w stosunkach Niemiec z Autonomią Palestyńską”. Mówi o tym w wywiadzie dla BILD. Ostatnia wypowiedź Abbasa nie była czymś wyizolowanym. Wręcz przeciwnie – „notorycznie trywializuje on Holokaust”, podkreśla Beck. Według niego Niemcy nie powinny nawet pośrednio „finansować terroru przeciwko Izraelowi poprzez wpłaty na rzecz władz Autonomii”.
Chodzi o niebagatelne sumy. Jak podał eurodeputowany AfD Joachim Kuhs, Niemcy wspierają „skorumpowane, niedemokratyczne przywództwo palestyńskie kwotą 193 mln euro rocznie, a Unia Europejska wpłaca ponadto 257 mln euro”. Kuhs wzywa do natychmiastowego zakończenia „finansowania z naszych podatków terrorystów i negacjonistów Holokaustu”.
Krytyka pod adresem Scholza
Ostrze krytyki dotknęło nie tylko Abbasa, ale i niemieckiego kanclerza, Olafa Scholza. Trudne do zrozumienia było milczenie Scholza podczas konferencji prasowej i brak natychmiastowej reakcji. Winę na siebie bierze rzecznik prasowy kanclerza, który twierdzi, że nie udało mu się nawiązać kontaktu wzrokowego ze swoim przełożonym w stosownym momencie, przez co ten nie zwrócił uwagi na konieczność zareagowania na słowa Abbasa. Wyjaśnienia te nie brzmią jednak poważnie – wynikałoby z nich, że Scholz jest marionetką w rękach swojego rzecznika i nie jest zdolny do refleksji czy samodzielnej wypowiedzi.