Kobiety i mężczyźni jednak się różnią? Wojna na Ukrainie zweryfikowała modne teorie

Przekonuje o tym na łamach „The Journal of the Witherspoon Institute” amerykański socjolog profesor Mark Regnerus. Pisze też o roli więzi rodzinnych.

Jego tekst omawia Grzegorz Górny (wPolityce.pl). Jak zaznacza, „w zachodnich naukach społecznych dominuje pogląd, że różnice płci między kobietami a mężczyznami nie mają znaczenia”, a politycy, działacze i ideolodzy starają się wcielać w życie ideał „świata bez płci”. Walczą więc z „tzw. stereotypami przypisanymi do ról kobiet i mężczyzn, twierdząc, że są to tylko konstrukty społeczne, które podlegają ewolucji”.

„Powyższa teza nie bierze zupełnie pod uwagę tego, że wspomniane różnice mogą wynikać z odmiennej natury kobiet i mężczyzn” – pisze Górny.

„Jeśli nawet jednak przyjmiemy, że część z tych ról rzeczywiście wynika z ewolucji społeczeństw, to są one rezultatem nagromadzonego na przestrzeni wieków doświadczenia, które prowadzi do nadrzędnego celu, jakim jest przetrwanie zbiorowości, a być może nawet naszego gatunku. Ujawnia się to najczęściej w chwilach dramatycznej próby, a taką jest bez wątpienia wojna” – zaznacza.

Właśnie o tym pisze profesor Regnerus. „W jednej chwili, wraz z powrotem tej starożytnej nemezis – wojny – byliśmy świadkami ogólnospołecznego uznania różnic między mężczyznami i kobietami, matkami i ojcami, pomimo wszechobecnego dążenia do równości płci” – stwierdza na łamach „The Journal of the Witherspoon Institute”.

Zwraca on uwagę na apel Wołodymyra Zełenskiego do mężczyzn, by walczyli za ojczyznę, broniąc kobiet i dzieci. Taka zresztą była spontaniczna, naturalna reakcja Ukraińców.

„Wezwanie prezydenta Zełenskiego można interpretować jako oznakę niedostatecznego «docenienia» zdolności kobiet. Ale to nie jest tak. Wręcz przeciwnie, jego dowództwo jest oznaką najwyższego «docenienia» kobiet oraz oznaką zdrowego rządzenia nawet pod presją. Zełenski rozumie w następujący sposób: naród może odrodzić się po stracie wielu ludzi, czego dowodzą wszystkie powojenne społeczeństwa XX wieku. Ale nie ma przyszłości bez kobiet i dzieci oraz bez moralnego porządku rodziny i społeczeństwa, które nie tylko go reprezentują, ale przede wszystkim go tworzą. Cywilizacja po prostu zależy od kobiet. I wszyscy ludzie dobrej woli powinni się modlić i mieć nadzieję, że rosyjska inwazja na Ukrainę nie wystawi tej ponurej tezy na nowy test” – tłumaczy socjolog.

Jako racjonalne ocenia on także decyzje prezydenta Zełenskiego zakazujące wyjazdu za granicę mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat oraz zachęcające kobiety i dzieci do opuszczenia kraju.

Jak zaznacza Grzegorz Górny, „drugim ważnym czynnikiem, według Regnerusa, są silne więzi rodzinne, które sprawiają, że mężczyźni czują silniejsze poczucie odpowiedzialności za najbliższych, a związku z tym są bardziej gotowi do obrony i narażania własnego życia za innych”.

„Więzy rodzinne i wynikające z nich motywacje są kamieniem węgielnym oporu wobec inwazji kulturowej i narodowej” – stwierdza amerykański socjolog.

„W tym kontekście, zdaniem amerykańskiego socjologa, nie bez znaczenia jest fakt, że w Ukrainie gospodarstwa wielopokoleniowe stanowią ponad 30 proc. wszystkich gospodarstw domowych (odsetek wyższy niż na Zachodzie), zaś 81 proc. kobiet wyszło za mąż przed 30 rokiem życia (znacznie więcej niż w społeczeństwach zachodnich)” – streszcza G. Górny.

Podkreśla, że chociaż równość płci powinna dotyczyć praw człowieka, wolności osobistych czy swobód obywatelskich, to nie ma ona charakteru wszechogarniającego. Istnieją bowiem naturalne różnice wynikające z innej natury kobiet i mężczyzn.

„Zdaniem amerykańskiego psychologa społecznego Roya Baumeistera, te kultury, które to rozumieją, potrafią korzystać z owych różnic, by osiągnąć przewagi konkurencyjne, a w czasie kryzysów łatwiej zachować ciągłość i przetrwać” – tłumaczy G. Górny.

„Dziś Zachód pogrąża się w niebezpiecznym eksperymencie, negując różnice między płciami i osłabiając więzi rodzinne. Dopóki trwa pokój, wydaje się to beztroskie. Gorzej, gdy nadejdzie wojna… Jeżeli mężczyźni przestaną być mężczyznami, to kto obroni kobiety i dzieci?” – podsumowuje.

Źródło: wPolityce.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama