Presja, jaką lobby transgender wywiera na rządy poszczególnych państw, aby wprowadzić regulacje prawne pozwalające na „samookreślenie” seksualne dzieci, nie liczy się z dobrem samych dzieci ani ze zdaniem psychoterapeutów
Kilka krajów zachodnioeuropejskich, m.in. Holandia i Niemcy, próbuje obecnie wprowadzić nowe regulacje prawne dotyczące tzw. samoidentyfikacji/samookreślenia płciowego. Próby te odbywają się pod dyktando lobby transgender, pomimo sprzeciwu lekarzy i psychoterapeutów, mających na co dzień do czynienia z problemami młodych osób przeżywających dysforię płciową.
Jak zauważa niemiecka terapeutka dziecięco-młodzieżowa, Monika Albert, na psychoterapeutów wywierana jest coraz częściej presja, aby zaprzestali kwestionowania wniosków o zmianę płci składanych przez osoby niepełnoletnie. Dysforia płciowa nie jest już postrzegana jako zaburzenie, ale jako jeden ze standardowych wariantów rozwoju seksualnego. To prowadzi do dylematów w psychologicznej opiece zdrowotnej. „Tożsamość trans ma być uznawana przez terapeutę za fakt” - stwierdza Monika Albert. Kwestionowanie tego, czy ktoś jest transseksualny, może być teraz postrzegane jako karalne przestępstwo.
Oprócz regulacji prawnych, psychoterapeuci mogą mieć do czynienia z oskarżeniami o dyskryminację i zastraszanie, jeśli kwestionują transseksualność danej osoby. „Dla wielu bezpieczniej jest utwierdzać ich w przekonaniu o bycie osobą trans lub w ogóle nie przyjmować takich przypadków” – mówi psychoterapeutka w wywiadzie dla Tagespost.
Kierując się wiedzą naukową i własnym doświadczeniem jest jednak przekonana, że chęć zmiany płci powinna być kwestionowana, zwłaszcza w okresie dojrzewania. Mogą istnieć inne przyczyny dyskomfortu w ciele, a pogodzenie się z płcią biologiczną może być możliwe. Dlatego Monika Albert uważa, że nowy projekt ustawy o samostanowieniu, który proponuje niemiecki rząd, jest niebezpieczny, ponieważ dodatkowo utwierdza młodych ludzi w ich dążeniu do zmiany płci. Zwraca także uwagę, że ustawa ta może wbić klin między dzieci a ich własnych rodziców: mówi bowiem, że dzieci w wieku 14 lat i starsze mogą zmienić swoją płeć prawną za pośrednictwem sądu, nawet jeśli ich rodzice się temu sprzeciwiają.
Decyzja sądu bez uwzględnienia zdania specjalistów
Również holenderska ekspertka ds. zdrowia, Trude Klijnsmit, ostrzega przed konsekwencjami dyskutowanej obecnie w Holandii ustawy o transpłciowości w swym felietonie opublikowanym gazecie Volkskrant na początku tego tygodnia. Holenderska Izba Niższa debatuje obecnie nad projektem ustawy, jednak ze względu na krytyczne głosy w mediach, nie jest wiadome, czy ustawa zostanie opracowana i wprowadzona w życie.
Według Klijnsmit prawo do swobodnego wyboru płci przez dzieci rujnuje dotychczasowe regulacje prawne. Idea propagowana przez zwolenników ustawy o transpłciowości zmierza do tego, aby prawne rozumienie osoby było tylko kwestią osobistego wyboru. Ma to jednak wiele konsekwencji.
Po pierwsze, rejestracja płci jest niezbędna z punktu widzenia opieki medycznej, choćby z tego względu, że pewne badania medyczne są przeznaczone wyłącznie dla mężczyzn lub kobiet, a wyniki innych interpretowane są odmiennie w zależności od płci.
Równie poważne byłyby konsekwencje prawne nowej ustawy o transpłciowości. Jej ofiarą paść mogą osoby szczególnie wrażliwe i podatne na wpływy z zewnątrz. „Kto ochroni dzieci młodsze niż 16 lat przed podjęciem decyzji bez przemyślenia? Zazwyczaj robią to rodzice. Ale w nowej ustawie o transpłciowości rodzice są odstawieni na boczny tor. Sędzia będzie musiał zdecydować o wniosku, jeśli dziecko nie otrzyma zgody od rodziców” – zauważa Klijnsmit.
Obecne przepisy chronią dzieci przed podjęciem pochopnej decyzji, wymagając opinii eksperta. W nowych przepisach wymóg ten jednak ma zniknąć, co jeszcze bardziej obniży poziom ochrony dziecka, wystawiając je na niebezpieczeństwo manipulacji ze strony aktywistów i środowisk transgender.
Według Klijnsmit zabezpieczenia prawne są niezbędne, ponieważ niemal 80 procent dzieci, które sądzą, że potrzebują zmiany płci, zmienia zdanie po pewnym czasie. Opinia eksperta umożliwiłaby odsianie tych, którzy mają rzeczywiste problemy związane z transseksualnością od pozostałych osób, które wymagają innego rodzaju opieki psychologicznej.
Jeśli o zmianie płci decydować będzie sąd, bez względu na opinię psychologa czy lekarza, jak w takiej sytuacji mają się zachować specjaliści w swojej dziedzinie? „Który lekarz odważy się zakwestionować życzenie medycznej zmiany płci, gdy zmiana ta stała się już faktem w sensie prawnym?” – pyta Klijnsmit. Tymczasem medyczna zmiana płci pociąga za sobą bardzo poważne konsekwencje i skutki uboczne, które wydaje się lekceważyć proponowana ustawa. Jak zauważa specjalistka, „w normalnej praktyce medycznej byłoby nie do pomyślenia, aby stosować silną farmakoterapię w celu leczenia choroby, która sama mija w 80 procentach przypadków” – a terapia hormonalna i interwencje chirurgiczne stosowane w przypadku zmiany płci z pewnością należą do radykalnych procedur medycznych.
źródło: CNE, Die Tagespost, De Volkskrant