W czerwcu planowane jest otwarcie pierwszego centrum edukacyjno-pastoralnego dla dzieci i młodzieży z Bidibidi. W ugandyjskim obozie przebywają uchodźcy z Sudanu Południowego. Budowę centrum wsparli darczyńcy polskiej sekcji PKWP i Fundacji Przyjaciel Misji. Placówka – jak wyjaśnia ks. Paweł Antosiak – nazywana jest domem nadziei.
Dzieci i młodzież to większość w liczącym około 300 tys. osób obozie Bidibidi dla uchodźców, którzy z Sudanu Południowego uciekli do Ugandy. „Ta liczba potwierdza, że w obliczu wojny najbardziej cierpią najsłabsi, w tym właśnie dzieci” – wyjaśnia ks. Paweł Antosiak z PKWP. Przypomina, że historia Sudanu Południowego przyniosła konflikty wewnętrzne i domowe. Misjonarz o. Krzysztof Zębik, który na co dzień pracuje w tym kraju, informował polską sekcję Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, że miejscowa ludność nadal jest podzielona. Wciąż giną ludzie, a wioski zostają doszczętnie spalone.
W tych okolicznościach wśród tych, którzy znaleźli schronienie w Bidibidi, słabnie nadzieja na szybki powrót do ich kraju. PKWP wspólnie z o. Andrzejem Dzidą, misjonarzem pracującym w Afryce, myślą jednak o przyszłości najmłodszych. Werbista wyjaśnia, że po stronie ugandyjskiej dzieci i młodzież już teraz mają szansę na kontynuowanie szkoły. „W Sudanie Południowym te zajęcia były przerywane konfliktami, nie było pensji dla nauczycieli, a najmłodszych wysyłano do pracy w polu” – podkreśla o. Dzida.
Możliwość edukacji nie wyczerpuje jednak potrzeb, jakie towarzyszą społeczności żyjącej w Bidibidi. Dzieci i młodzież uczą się w klasach liczących nawet 300 osób. Nie ma świetlicy czy rozbudowanej biblioteki. Stąd odpowiedź w postaci budowy centrów edukacyjno-pastoralnych. Pierwsza taka placówka jest już niemal gotowa. „25 czerwca nastąpi konsekracja kościoła Niepokalanego Serca Maryi, ale też otwarcie centrum dla dzieci i młodzieży” – mówi werbista o. Andrzej Dzida. Wcześniej, bo 3 czerwca obchodzone będzie wspomnienie męczenników z Ugandy. Za ich wstawiennictwem uchodźcy w Bidibidi chcą modlić się o pokój na Ukrainie i w Afryce, zwłaszcza w Sudanie Południowym.
Ks. Paweł Antosiak wskazuje, że centrum edukacyjne, które niebawem zostanie otwarte, ma być „miejscem, gdzie dzieci będą spędzać czas, uczyć się; miejscem, gdzie poczują się bezpiecznie”. Jak wyjaśnia, już teraz placówka jest nazywana „domem nadziei”. Dodaje, że właśnie przywrócenie nadziei to jeden z celów, jaki towarzyszy budowie.
Według o. Andrzeja Dzidy dla dzieci ważne jest, gdy są doceniane. Z kolei ich najbliżsi: rodzice, ciocie, wujkowie, chcą zobaczyć, że ich dziecko nie jest tylko uchodźcą, ale jest zdolne, potrafi się bawić i cieszyć – wyjaśnia misjonarz. „Chcemy, by dzieci mogły uczyć się w tym centrum, odrabiać zadania domowe. Będą miały też scenę, by mogły przedstawiać pantomimy i sztuki teatralne” – dodaje.
Obecne warunki, w jakich mieszkają dzieci, nie pozwalają im skupić się na nauce po powrocie do domu. Przez ich chatkę prześwituje silne słońce, a w porze deszczowej dach przecieka. Do tego najmłodsi muszą pomagać w domu, a gdy zapada zmrok, nie mają dostępu do prądu. Centrum edukacyjne da im więcej możliwości. „Będzie prąd, bo zostaną wykorzystane baterie solarne. Z rynien ma spływać woda do cystern, by można było z niej skorzystać, gdy zawodzi studnia” – mówi o. Andrzej Dzida.
W przyszłości, obok „domu nadziei” dla dzieci i młodzieży, werbista chce wybudować boisko. Zaprasza też do wspólnej modlitwy w intencji pokoju i przyzywania wstawiennictwa Matki Bożej. „Wszyscy jesteśmy dziećmi Maryi” – podkreśla.
Biuro Prasowe PKWP Polska