Podczas Liturgii Słowa w ramach pielgrzymki do Jeziora Lac Ste. Anne, Ojciec Święty zaprosił przybyłych do wspólnego powierzenia się Jezusowi i oddania mu ran rdzennych mieszkańców Kanady. „Przedstawiamy Ci nieuśmierzony ból wielu rodzin, dziadków i dzieci. Pomóż nam uleczyć nasze rany. Wiemy, że wymaga to trudu i konkretnych działań z naszej strony; ale wiemy też, że nie możemy uczynić tego sami” – powiedział Franciszek.
Jak zaznaczył, podobnie jak pielgrzymi gromadzą się nad tym jeziorem, by dotrzeć do źródeł wiary, tak i Jezus wiele czasu swojej działalności spędził w pobliżu Jeziora Galilejskiego. Było ono miejscem, gdzie spotykali się ludzie najróżniejszych stanów i zawodów, religii, tradycji i kultur. Do takiej różnorodności przychodzi Jezus ze swoim Orędziem.
Bóg głosi rewolucję w tyglu różnorodności
„Właśnie tam Jezus głosił Królestwo Boże: nie wybranym osobom religijnym, ale różnym ludom, które napływały z wielu miejsc, tak jak dzisiaj; wszystkim i w takiej scenerii przyrodniczej, jak ta. Bóg wybrał ten wielowymiarowy i różnorodny kontekst, aby ogłosić światu coś rewolucyjnego: „nadstawcie drugi policzek, miłujcie waszych nieprzyjaciół, żyjcie jak bracia, aby być dziećmi Boga, Ojca, który sprawia, że słońce świeci nad dobrymi i nad złymi, i zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (por. Mt 5, 38-48). W ten sposób właśnie to jezioro – ten „tygiel różnorodności” – stało się miejscem bezprecedensowego głoszenia braterstwa; rewolucji bez martwych i rannych, rewolucji miłości. I tu, na brzegach tego jeziora, dźwięk bębnów, który przekracza wieki i łączy różne narody, przenosi nas w tamte czasy. Przypomina nam, że braterstwo jest prawdziwe, jeśli łączy tych, którzy są od siebie daleko, że orędzie jedności, które Niebo zsyła na ziemię, nie lęka się różnic i zaprasza nas do komunii, do wyruszenia razem, ponieważ wszyscy jesteśmy pielgrzymami w drodze.“
Wody, które wypływają ze świątyni, jak opisuje prorok Ezechiel, dają życie ludowi Bożemu. Dawanie życia, także życia wiary, możliwe jest dzięki kobietom, którym należy się wdzięczność i szacunek. Osoby starsze są skarbem, który należy strzec. „Wiara rzadko rodzi się w trakcie samotnego czytania książki w salonie, ale rozprzestrzenia się w rodzinnej atmosferze, przekazywana jest w języku matek, przy słodkim śpiewie gwarowym babć” – powiedział Franciszek.
Drugą właściwością wody jest zdolność uzdrawiania. Nad wodami, podobnie jak kiedyś nad Jeziorem Galilejskim, mogą się zebrać wszyscy, którzy chcą powierzyć Jezusowi swoje troski, do czego On sam wielokrotnie zaprasza.
Przychodzimy do Jezusa z traumami, jakich doznali nasi bracia
„Bracia, siostry, wszyscy potrzebujemy Jezusowego uzdrowienia, lekarza dusz i ciał. Panie, tak jak zebrani nad brzegiem Jeziora Galilejskiego nie bali się wykrzykiwać Tobie swoich potrzeb, tak i my przychodzimy tego wieczora do Ciebie z naszym cierpieniem wewnętrznym. Przynosimy Ci nasze oschłości i znoje, traumy spowodowane przemocą, jakiej doznali nasi bracia i siostry z rdzennych ludów. W tym błogosławionym miejscu, gdzie panuje harmonia i pokój, przedstawiamy Ci dysharmonie naszych historii, straszliwe skutki kolonizacji, nieuśmierzony ból wielu rodzin, dziadków i dzieci. Pomóż nam uleczyć nasze rany. Wiemy, że wymaga to trudu, troski i konkretnych działań z naszej strony; ale wiemy też, że nie możemy tego uczynić sami. Powierzamy się Tobie i wstawiennictwu Twojej Matki i Twojej babci.“
W historii Kościoła, oprócz chwalebnych przykładów ewangelizacji z poszanowaniem kultur, a więc łączenia tradycji ludów rdzennych i wiary, jest także bolesne dziedzictwo szkół rezydencjalnych. Mimo to, jak zaznaczył papież, w ludach tubylczych zachowana została wiara i są one otwarte na uzdrowienie. Potrzebuje go cały Kościół, który musi oczyszczać się z pokusy izolacji, obrony instytucji zamiast poszukiwania prawdy, władzy zamiast służby. „Pomagajmy sobie nawzajem, drodzy bracia i siostry, wnosząc swój wkład w budowanie, z pomocą Bożą, Kościoła-matki, tak, jak się to Jemu podoba: Kościoła, zdolnego wziąć w objęcia każdego syna i córkę; otwartego dla wszystkich i przemawiającego do każdego; nie idącego przeciwko nikomu, lecz wychodzącego naprzeciw wszystkim”. Uzdrawianie wspólnot powinno kierować nasze kroki w pierwszym rzędzie w stronę tych, którzy są najbardziej opuszczeni i potrzebujący. Jesteśmy wezwani, by naśladować Jezusa, by z nas także „wypłynęły strumienie wody żywej” i byśmy umieli wychodzić ku innym.
„Ale czy wiemy, jak ugasić pragnienie naszych braci i sióstr? Prosząc wciąż Boga o pocieszenie, czy umiemy dawać je też innym? Często uwalniamy się od wielu ciężarów wewnętrznych, na przykład od tego, że nie czujemy się kochani i szanowani, właśnie przez to, że zaczynamy bezinteresownie miłować innych. W naszych samotnościach i nietolerancjach Jezus przynagla nas do wyjścia, do dawania, do miłowania. I dlatego pytam samego siebie: co czynię dla tych, którzy mnie potrzebują? Patrząc na ludy rdzenne, myśląc o ich historiach i o bólu, którego doznali, co dla nich czynię? Czy słucham ich z odrobiną ciekawości i gorszę się tym, co się wydarzyło w przeszłości lub robię dla nich coś konkretnego? Czy modlę się, spotykam, czytam, dokumentuję, daję się poruszyć ich historiom? I patrząc na siebie samego, jeśli doświadczam cierpienia, czy słucham Jezusa, który chce mnie wyciągnąć z zamknięcia mojej nietolerancji i zaprasza mnie do rozpoczęcia od nowa, do pójścia dalej, do miłowania? Czasami dobrym sposobem pomocy drugiemu człowiekowi nie jest danie mu od razu tego, o co prosi, ale towarzyszenie mu, zaproszenie do miłowania, do stawania się darem. Ponieważ w ten sposób, poprzez dobro, które będzie mógł czynić innym, odkryje swoje rzeki wody żywej, odkryje wyjątkowy i cenny skarb, jakim jest.“