Pośród okropności wojny każdy wierzący powinien postawić sobie pytanie, jak żyć po chrześcijańsku w takich okolicznościach – mówi w codziennym orędziu wojennym abp Światosław Szewczuk. Przyznaje, że on sam zmagał się z tym pytaniem nad zbiorowymi grobami w Buczy. Zrozumiał, że miłość bliźniego, której naucza nas Jezus, utożsamia nas z tymi ofiarami, a zarazem wymaga od nas miłości do nieprzyjaciół, która w tym momencie polega na tym, by powtrzymać ich morderczą dłoń.
Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego zauważył, że choć Ukraina nadal się broni i walczy, to zarazem coraz bardziej się wykrwawia.
„Bardzo ciężkie krwawe bitwy toczą się na wschodzie Ukrainy, w obwodzie ługańskim, na wschodzie obwodu charkowskiego, w obwodzie donieckim. Ciężkie bitwy toczą się także w pobliżu heroicznego męczeńskiego miasta Mariupol oraz na południu naszej Ojczyzny. Coraz częściej widzimy, że jest to wojna totalnej zagłady. Widzimy okupantów, którzy zagarniają nasze miasta i wsie, szydząc z ludności cywilnej. Ponadto starają się zawczasu zniszczyć tory kolejowe, którymi można ewakuować ludzi z zagrożonych obszarów. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że okupanci przejęli i skonfiskowali pomoc humanitarną, którą nasi wolontariusze starali się dostarczyć ludziom z regionu Chersonia, którzy są na skraju śmierci głodowej. (…) Każdy chrześcijanin, nieważne kim jest, Niemcem, Włochem czy Australijczykiem, widząc okrucieństwa okupantów w Buczy, mówi dziś: jestem Ukraińcem. Czuje, że z tymi niewinnymi ofiarami łączy nas to samo człowieczeństwo. Okupant prowadzi wojnę, abyśmy to my jutro mogli znaleźć się w tym masowym grobie. Ale kochamy Boga, który jest źródłem życia, a nie śmierci. Prosimy naszego kochającego Boga, aby poczuł jedność z naszymi braćmi i siostrami. Modlimy się, abyśmy nauczyli się kochać nawet naszych wrogów, a kochać wroga oznacza powstrzymać jego morderczą rękę, odebrać mu broń i nie dać mu okazji do zabijania.“