Rosyjska Cerkiew Prawosławna zakupiła kilka nieruchomości w pobliżu baz wojskowych w Norwegii. Eksperci zastanawiają się nad możliwymi motywami
W opuszczonym domu modlitwy w Bergen nie widać nikogo. W oknach widoczne są krzyże, lampiony i inne religijne dekoracje, jak donosi Dagbladet Bergen. Przez okna piwnicy zobaczyć można prostą salę spotkań, z białymi plastikowymi obrusami na stołach. Na półkach leżą książki. W kącie stoją zabawki dla dzieci. Ale na głównym piętrze wszystkie okna są zasłonięte grubymi zasłonami.
Zanim rosyjska kongregacja prawosławna kupiła dom przy Haakonsvern, wierni zbierali się w centrum miasta. Teraz ich budynek zlokalizowany jest w pobliżu najważniejszej bazy morskiej Norwegii. Mają pełen widok na to, co dzieje się w bazie, co niepokoi norweskich ekspertów ds. bezpieczeństwa.
Dagbladet Bergen informuje, że kongregacja w Bergen nie jest jedyną rosyjską parafią, która kupuje nieruchomości w pobliżu strategicznie ważnych obiektów. Na przykład w Stavanger były lider lokalnego rosyjskiego zgromadzenia prawosławnego jest właścicielem nieruchomości w pobliżu NATO Joint War Center na Jåttå. Dom znajduje się w odległości jednego kilometra od ważnego obiektu wojskowego i około piętnastu minut spacerem od niego.
Niejasne powiązania
Alfa Sefland Winge zajmuje się w Akademii Marynarki Wojennej badaniem infrastruktury krytycznej i odporności na zagrożenia. W wywiadzie dla Dagbladet Bergen zwraca uwagę, że nieruchomości należące do Rosjan, takie jak Haakonsvern, mogą stanowić problem. „Istnieje obawa, że takie budynki są wykorzystywane do celów innych niż religijne. Nie mogę jednak stwierdzić, czy faktycznie tak jest w tym konkretnym przypadku”. Zastanawia się jednak, dlaczego Kościół przeniósł się z centrum miasta do miejsca na uboczu, w pobliżu bazy marynarki wojennej.
Ekspert od Rosji Pål Kolstø z Uniwersytetu w Oslo mówi dla Dagbladet Bergen, że Rosyjski Kościół Prawosławny, a w szczególności patriarcha Cyryl, jest otwartym zwolennikiem prezydenta Putina, realizującym strategie pisane na Kremlu. Jeśli chodzi o wojnę na Ukrainie, Cyryl stoi ramię w ramię z władzami i wspiera inwazję.
Kościół w Bergen podlega patriarchatowi moskiewskiemu. Wątpliwości Dagladet usiłuje rozwiewać kapłan miejscowej parafii Dmytro Ostanin. Zwraca on uwagę, że sam jest Ukraińcem i nie popiera wojny wywołanej przez Putina. Nawet jednak, jeśli tak jest, nie da się wykluczyć motywów politycznych przeniesienia domu modlitw w sąsiedztwo bazy wojskowej. Patriarchat moskiewski niejednokrotnie bowiem wykorzystywał zewnętrzne znamiona działalności religijnej dla instalowania w różnych społecznościach agentów rosyjskich służb specjalnych.
Ma to miejsce m.in. na świętej górze Athos w Grecji, na której znajdują się liczne klasztory prawosławne. W wywiadzie dla Bilda jeden z tamtejszych opatów otwarcie wyznał: „Od lat nasz klasztor jest okupowany przez Rosjan i osoby o prorosyjskich poglądach, a żaden rząd ani władza nie odważyły się nic z tym zrobić”. Obecność Rosjan jest tajemnicą poliszynela: „Wszyscy – nie tylko ja – wiedzą, że Rosjanie byli regularnymi gośćmi na górze Athos, w tym oligarchowie. Przekazali wiele pieniędzy na klasztory, zwłaszcza na klasztor św. Pantelejmona (najważniejszy rosyjski klasztor). Ich obecność nie była przypadkowa; podobnie jak stałe datki”. Na górze Athos bywali nie tylko oligarchowie, ale i sam Putin. Opatem klasztoru św. Pantalejmona jest zaś Eulogios, otwarcie sprzyjający Putinowi i jego imperialistycznej polityce. Jest to tylko jeden z wielu elementów religijno-politycznej układanki, która charakteryzuje prawosławie w wydaniu rosyjskim. Czy prawosławne centra w Norwegii w pobliżu obiektów wojskowych mają więc jedynie stricte religijny charakter? Byłoby naiwnością tak sądzić.