To, co wydaje się irracjonalne w posunięciach Rosji z punktu widzenia Zachodu, można wytłumaczyć odmiennym kodem kulturowym. Wnioski, jakie z tego płyną, są niestety raczej smutne.
Historycy etyki niejednokrotnie wskazywali, że uniwersalistyczne rozumienie norm moralnych jest czymś, co cechuje cywilizację zachodnią i jest unikalnym osiągnięciem kulturowym, wypracowanym w przestrzeni dialogu filozofii greckiej, rzymskiego prawa i chrześcijańskiej antropologii.
Nieraz mylnie zakładamy, że tego rodzaju ujęcie norm etycznych jest czymś powszechnym w całym świecie. Taka ekstrapolacja własnego (skądinąd słusznego) postrzegania świata niesie ze sobą poważne konsekwencje, które ujawniają się ze szczególną mocą w przypadku konfliktów zbrojnych, takich jak obecna wojna toczona przez Rosję przeciwko Ukrainie.
Etyka uniwersalistyczna uznaje istnienie niezmiennych norm moralnych, obowiązujących wszystkich i wszędzie. Alternatywne w stosunku do niej ujęcia, które przejawiają się zarówno w społeczeństwach plemiennych, jak i w mentalności imperialistycznej, traktują natomiast własną grupę etniczną lub system państwowy jako nadrzędny w stosunku do innych. Nie ma więc powszechnych norm moralnych, a tym, co najbardziej się liczy, jest lojalność względem własnej grupy i obrona jej honoru.
Nietrudno zauważyć, że tego rodzaju myślenie charakteryzuje zarówno struktury mafijne, jak i prymitywne plemiona. Obecne jest i w świecie islamu, i w hinduizmie, gdzie krewni gotowi są zamordować zgwałconą siostrę czy córkę, aby ratować „honor” rodziny. Pewnego rodzaju przejawem tej mentalności jest także fałszywie pojęta solidarność zawodowa, gdzie aby ratować prestiż danej profesji (lekarza, prawnika, nauczyciela, dziennikarza, duchownego), ukrywa się błędy i winy jej poszczególnych przedstawicieli.
Szczególnie groźną sytuacją jest, gdy etyka plemienna, oparta na honorze i prestiżu staje się państwową ideologią, czasem ukrywaną pod pozorami przestrzegania prawa, częściej związaną z autorytarnymi systemami władzy. Z tym mamy właśnie do czynienia w Rosji.
Samo pojęcie honoru można rozumieć różnie. Dla ludzi wychowanych w kulturze zachodniej honor oznacza przede wszystkim szacunek wobec własnej godności. Ktoś, kto zachowuje się niehonorowo, sam otacza się niesławą, ale niekoniecznie rzuca cień na swoich bliskich czy całą grupę społeczną. Gdy zaś postępuje honorowo, buduje tym samym własny prestiż, co czasem znajduje społeczne uznanie w formie nadawanych medali, odznaczeń, a w przeszłości – także tytułów szlacheckich i arystokratycznych.
Grzech czy wina rozumiane są indywidualnie. Gdy dana osoba złamie normy moralne, na przykład, ukradnie czyjeś pieniądze, sprawiedliwości musi stać się zadość – konieczne jest przyznanie się do winy, uznanie niewłaściwości swego postępowania i przyjęcie na siebie kary oraz zadośćuczynienie pokrzywdzonemu.
Zapominamy o tym, że większość kultur Bliskiego Wschodu i Azji przejawia odmienne rozumienie winy. W tych kulturach rodzice nie uczą dzieci, że kradzież pieniędzy czyni je winnymi pogwałcenia uniwersalnych norm moralnych, ale że przynosi hańbę, która odbija się na reszcie rodziny. Rozwiązaniem nie jest przywrócenie stanu sprawiedliwości, ale ratowanie honoru. W takiej kulturze osoba, która ukradła pieniądze, nie przyznaje się do tego, że to zrobiła. Jednak poddaje się karze, aby odbudować honor swojej rodziny.
Jeszcze innym kodem kulturowym jest lęk. Tego rodzaju podejście do etyki dominuje w niektórych krajach afrykańskich i latynoamerykańskich. Jest tu coś z magicznego rozumienia świata, jako pewnego harmonijnego systemu, który zostaje zakłócony przez niewłaściwe postępowanie. Może to się przejawiać w strachu przed złymi mocami, które zemszczą się na człowieku, który łamie normy moralne. Rozwiązaniem w tym przypadku nie jest przyznanie się do winy i zadośćuczynienie, ale próba odbudowy harmonii przez obrzędy magiczne, rytuały religijne czy działania zastępcze, mające zrównoważyć wyrządzone zło.
Etyka codzienności, religii i wojny
Odmienne wzorce kulturowe wyrażają się w tym, jak ludzie przeżywają swoje życie codzienne, swoją wiarę, ale także – jak podchodzą do konfliktów i wojen. Etyka uniwersalistyczna każe traktować wroga jak człowieka, który cieszy się taką samą godnością jak członkowie mojego własnego społeczeństwa. Etyka plemienna nie dostrzega tej godności. Wróg to po prostu wróg, którego należy zniszczyć wszelkimi dostępnymi metodami.
Do jakiego kręgu kulturowego należy Rosja? Dla polskiego historyka Feliksa Konecznego oczywiste było, że dominuje w niej mentalność charakterystyczna dla wschodniej cywilizacji turańskiej, a nie zachodniej – łacińskiej. Ma to miejsce zarówno na poziomie państwowym, jak i indywidualnym.
Ktoś mógłby powiedzieć: a przecież Rosja wydała tylu uznanych w całym świecie myślicieli, kompozytorów, poetów, pisarzy! Wystarczy jednak sięgnąć do bodaj najbardziej popularnego na zachodzie rosyjskiego pisarza – Fiodora Dostojewskiego, aby uświadomić sobie, że zmaga się on właśnie z tym problemem konfliktu między mentalnością opartą na honorze, dominującą w jego kręgu kulturowym a poczuciem winy charakteryzującym kulturę zachodnią. Jego „Zbrodnia i kara” skupia się na tym, że główny bohater – zabójca – nie czuje winy, ale pochłonięty jest przez wstyd.
Jak zauważa publicysta chrześcijańskiego portalu CNE, istnieje wiele innych opowieści, klasycznych i współczesnych, o roli honoru i wstydu w społeczeństwie rosyjskim, zwłaszcza na wsi. Dziewczyna, która wychodzi za mąż honorowo, sprawia, że jej rodzina zyskuje dobre imię. Chłopiec, który z honorem wypełnia obowiązek wojskowy, może liczyć na szacunek społeczeństwa.
Urodzony w Rosji politolog Andriej Cyganow przekonuje, że honor jest kluczowym pojęciem w rosyjskich stosunkach międzynarodowych - nie tylko obecnie, ale już od czasów carskich. Gdy rosyjscy przywódcy mają poczucie, że ich honor jest uznawany, współpracują z Zachodem. Jeśli tak się nie dzieje – tak jak w obecnej sytuacji – Rosja będzie bronić swego specyficznie pojmowanego honoru, choćby miało to doprowadzić do ruiny gospodarczej i społecznego chaosu.
Negocjacje z bandytą?
Być może więc państwa zachodu błędnie zakładają, że sankcje, izolacja międzynarodowa i ograniczone militarne wsparcie dla Ukrainy są w stanie skłonić Putina do zakończenia wojny. Rosjanie z łatwością pogodzą się z tym, że zamiast Mac Donalda będą mieć „Wkusno i toczka”, gdzie będą jeść spleśniałe hamburgery. Zamiast na francuską riwierę, będą jeździć na wczasy do Soczi. Robili tak przez całe dziesięciolecia w czasach ZSRR – dlaczego więc nagle miałoby im to przeszkadzać? Nic to, że klimat w Soczi paskudny (doświadczył tego na własnej skórze autor niniejszego tekstu) – gorący i duszny latem, pozbawiony śródziemnomorskiej bryzy, a „Sowieckoje igristoje” to marna podróbka francuskiego szampana. Honor narodu, który kiedyś wygrał wielką Wojnę Ojczyźnianą (tak w Rosji określa się II wojnę światową), a dziś musi wygrać „operację specjalną” na Ukrainie, jest ważniejszy.
Jako Polaków, którzy doświadczyli przez wieki brutalności rosyjskich rządów rażą nas i oburzają wypowiadane przez francuskiego prezydenta frazy, w których podkreśla konieczność dania Putinowi możliwości „wyjścia z twarzą” z obecnego konfliktu. Twarz Putina i ogólnie Rosji nie jest czymś, co chciałby ocalić ktokolwiek wychowany w cywilizacji zachodniej. Jednak, patrząc w kategoriach realnej polityki, jeśli weźmiemy pod uwagę kwestię „rosyjskiego honoru”, czy istnieje obecnie szansa zakończenia wojny w taki sposób, żeby Rosja wycofała się z Ukrainy i raz na zawsze zrezygnowała z wielkoruskiej retoryki? Gdyby chcieć osiągnąć taki cel, trzeba by zastosować środki znacznie bardziej radykalne niż te, po które obecnie sięgają kraje zachodu. Strategia obliczona na powolne wykrwawianie się Rosji może zawieść. Spektakularna porażka militarna Rosji na terenie Ukrainy nie wydaje się realna. Gdy zabraknie precyzyjnych rakiet, rosyjska armia będzie bezlitośnie bombardować kolejne ukraińskie miasta, stosując taktykę spalonej ziemi – co widać na przykładzie Mariupola i Siewierodoniecka. Największą cenę płacą za to obywatele Ukrainy, nie Rosjanie.
Co w takim razie? Z naszego punktu widzenia negocjacje z bandytą są czymś haniebnym, a ustępstwa wobec niego – przejawem słabości i łamania własnych norm moralnych. Musimy jednak brać pod uwagę to, jak rozumuje przestępca. W przeciwnym razie może się okazać, że w obronie własnej integralności moralnej szafujemy cudzą krwią.
W obecnej sytuacji nie ma łatwych odpowiedzi. Osiągnięcie ambitnego celu, jakim jest położenie ostatecznego kresu rosyjskiemu imperializmowi, może okazać się niemożliwe, ze względu na koszty społeczne i ekonomiczne, których nie są gotowe ponieść społeczeństwa zachodu. Czy w takim razie alternatywą może być osłabienie Rosji na tyle, aby w przewidywalnej przyszłości nie przyszło jej do głowy wszczynać kolejnej wojny, a jednocześnie zaoferowanie jej jakiegoś „wyjścia z twarzą”, zgodnego z charakterystycznym dla niej pojmowaniem honoru? Niezależnie od tego, co sądzimy w tej sprawie jako Polacy, wydaje się, że taką właśnie strategię przyjęły rządy państw Europy zachodniej, nawet jeśli otwarcie się do tego nie przyznają.