Psychiatra Riittakerttu Kaltiala kierowała jedną z pierwszych klinik genderowych w Finlandii w 2011 roku. Teraz walczy przeciwko zmianie płci u dzieci. „Już w ciągu pierwszych kilku lat istnienia kliniki, medycyna płci mocno się upolityczniła”, pisze w swym artykule.
Około jedna trzecia osób leczonych z powodu dysforii płciowej później żałuje zmiany płci, wskazuje Kaltiala na podstawie własnych badań. Niektórzy nawet wracają do kliniki, aby wrócić do swojej płci biologicznej. „Teoretycznie taki rodzaj pacjenta nie powinien był zaistnieć”, mówi fiński lekarz. Ci, którzy żałują zmiany płci, mówią jej, że byli naiwni i wprowadzeni w błąd co do „przejścia” i czują, że popełnili „straszny błąd”.
Mądry Fin po szkodzie?
Często pacjenci ci nie są uwzględniani w badaniach dotyczących zmiany płci, w tym w dobrze znanym protokole holenderskim, w którym stwierdzono, że w przypadku dysforii płciowej lepiej jest rozpocząć zmianę płci tak wcześnie, jak to możliwe.
Jednak nowe badanie pokazuje, że nawet jedna trzecia pacjentów zaprzestaje przyjmowania hormonów w ciągu czterech lat po leczeniu. Według Kaltiali może to wynikać z faktu, że potrzeba kilku lat, zanim ludzie zdadzą sobie sprawę z pełnego wpływu zmiany płci. „To wtedy młodzi ludzie, którzy weszli w dorosłość, konfrontują się z tym, co to znaczy być bezpłodnym, mieć uszkodzone funkcje seksualne i duże trudności w znalezieniu partnera życiowego”.
Prawo człowieka?
Fiński psychiatra ostrzega, że istnieje wiele nieporozumień w dziedzinie opieki nad płcią. Wskazuje na przykład, że jest ona zawłaszczana przez aktywistów. Propagowali oni, że zmiana płci to „nie tylko procedura medyczna, ale prawo człowieka”, pisze w swoim artykule. Ponadto aktywiści obiecywali, że medyczna zmiana płci rozwiąże wszystkie problemy ze zdrowiem psychicznym. Ruchowi temu udało się wpłynąć na to, jak temat ten przedstawiają media. W rezultacie opieka nad płcią została szybko upolityczniona. Niewielu zadawało krytyczne pytania.
Po kilkunastu latach widać, jak błędnym jest „protokół holenderski”, określający zasady zmiany płci. Jest on oparty na założeniu, że młodzi ludzie z dysforią płciową będą się rozwijać jako przedstawiciele płci przeciwnej, jeśli będą wcześnie leczeni blokerami dojrzewania. W Holandii istniała niewielka grupa pacjentów składająca się prawie wyłącznie z młodych mężczyzn, którzy wierzyli, że są kobietami. Według badaczy pacjenci byli zdrowi i dobrze funkcjonowali. Protokół holenderski stał się wiodącym standardem w nowej dziedzinie pediatrycznej opieki nad płcią.
Ciało i psychika
Pod wpływem presji aktywistów fińskie Ministerstwo Spraw Społecznych i Zdrowia uznało za konieczne stworzenie krajowego programu gender. Szpital, w którym pracowała Kaltiala, był jedną z instytucji opieki zdrowotnej, której powierzono jego realizację. Jej samej powierzono jego prowadzenie.
Jednak od samego początku lekarz psychiatra nie czuła się dobrze „interweniując w zdrowe, funkcjonujące ciała, po prostu na podstawie zmieniających się uczuć młodej osoby na temat płci”, pisze.
Jako kierownik oddziału, Kaltiala osobiście spotkała się z większością nastolatków ubiegających się o zmianę płci. I wtedy zauważyła coś niezwykłego: grupa pacjentów w Finlandii znacznie różniła się od tej opisanej przez holenderskich badaczy. Zamiast młodych chłopaków chcących zmienić się w kobiety, większość pacjentów stanowiły dziewczęta pragnące stać się chłopcami.
Zaburzenia psychiczne
Ponadto, bardzo szybko wyszło na jaw, że głównym problemem tych osób nie była dysforia płciowa, ale inne zaburzenia psychiczne. Były to m.in. zaburzenia lękowe, wycofanie z życia społecznego, zaburzenia odżywiania czy skłonność do samookaleczeń. Wielu z nich nie mówiło o dysforii płciowej, dopóki nagle, w okresie dojrzewania, nie pojawił się ten temat.
Niestety, zamiast pozytywnej reakcji na zmianę płci, zgodnie z obietnicą protokołu holenderskiego, pojawiło się pogorszenie życia pacjentów po wdrożeniu „terapii”. Na przykład, pogłębiło się wycofanie z życia społecznego. I choć obserwacje te poczyniono w różnych krajach, służby zdrowia milczały.
W 2015 r. do działu ds. płci zgłosiła się kolejna grupa pacjentek. Większość z nich miała od 15 do 17 lat i uczęszczała do tej samej szkoły. „Zdaliśmy sobie sprawę, że nawiązują kontakty i wymieniają się informacjami o tym, jak z nami rozmawiać”, zauważył psychiatra. „To samo działo się w pediatrycznych klinikach gender na całym świecie, a pracownicy służby zdrowia nie reagowali”. Można powiedzieć, że była to swego rodzaju „uspołeczniona psychoza” – czyli wzajemna sugestia dotycząca rzekomych problemów z własną płcią, podczas gdy w rzeczywistości dziewczęta przejawiały typowe problemy związane z dojrzewaniem, fałszywie zidentyfikowane jako dysforia płciowa.
Dowody czy presja aktywistów?
Finlandia zmieniła swój protokół leczenia zmiany płci. Zamiast leczyć pacjentów z poważnymi chorobami psychicznymi, obecnie skupiono się na zmianie płci, traktowanej jako priorytetowy problem. Zmiany te nie były wynikiem solidnych badań naukowych, ale presji ze strony aktywistów, polityków i mediów, zauważa Kaltiala , która podkreśla: „Leczenie musi opierać się na dowodach medycznych, a medycyna musi stale się korygować”.
To skłoniło fińską psychiatrę do przeprowadzenia badań na ten temat w 2018 roku. Doszła do wniosku, że u 80 procent dzieci, które odczuwają dysforię ze względu na płeć, uczucia te znikają.
„Musimy wyciągnąć wnioski ze skandali”, podsumowuje psychiatra na końcu swojego artykułu zamieszczonego w The Free Press. „Zmiana płci wymknęła się spod kontroli. Kiedy specjaliści medyczni zaczynają mówić, że mają jedną odpowiedź, która ma uniwersalne zastosowanie lub że mają lekarstwo na wszystkie życiowe bóle, powinno to być ostrzeżeniem dla nas wszystkich, że coś poszło bardzo nie tak, jak powinno”.
Tekst artykułu dr Kaltiali w j. angielskim: https://www.thefp.com/p/gender-affirming-care-dangerous-finland-doctor