Francja stawia tamę „polityczkom”, „senatorkom” i innym „aktywiszczom”

Francuski senat zagłosował w poniedziałek za szerokim zakazem pisania „inkluzywnego”, idąc za zachętą prezydenta Macrona, który wezwał do „niepoddawania się duchowi czasu”.

Szaleństwo poprawności politycznej oraz „inkluzywnego języka” ma swój początek w kulturze anglosaskiej. O ile można zrozumieć charakterystyczne dla języka angielskiego rozmaite grzecznościowe formuły, które unikają bezpośredniego stawiania pytań i formułowania oczekiwań, na przykład „zastanawiam się, czy byłbyś tak uprzejmy...”, pomieszanie gramatyki z emancypacją jest zwykłym lingwistycznym wariactwem. Język rządzi się swoimi prawami i to, że w jednym języku „pokój” jest rodzaju męskiego, a w innym „chambre” – żeńskiego nie oznacza bynajmniej, że polskie pokoje są mężczyznami, a francuskie kobietami.

Jednak osobom, które posługują się językiem angielskim jako głównym, trudno to pojąć, bo w tymże języku rodzaje gramatyczne dawno już wymarły i pokój to ani „ona”, ani „on”. Być może dlatego Anglosasi zaczęli się w języku doszukiwać ukrytych znaczeń, a w erze postmodernistycznej krytyki sam język zaczęli rozumieć jako narzędzie opresji. Stąd postulat językowego inkluzywizmu, to jest mówienia tak, aby nikogo nie urazić i uwzględnić wszystkich, niezależnie od płci. Postulat ten jest tyleż zabawny co przerażający, gdy inkluzywistyczni hunwejbini doszukują się opresji w słowie „history” (historia) i każą je zmieniać na „herstory” (chodzi o grę językową: „his” – ma bowiem pochodzić od zaimka „jego”, dlatego teraz należałoby mówić „jej” – czyli „jejstoria” zamiast „historia”. Jeśli nałożymy na to ideologię gender, robi się niezwykle ciekawie, bo teraz już zupełnie niewiadomo, jak mówić do kogoś: czy dany człowiek to „on”, „ona”, „oni”, „my” i czy obrazi się, gdy użyjemy niewłaściwego zaimka. Zresztą już od dłuższego czasu samo słowo „człowiek” zaczęło sprawiać problemy. W języku polskim nie mamy wątpliwości co do gramatycznej poprawności wyrażenia: „człowiek i jego problemy językowe”, Anglosasi łamią sobie głowę, jak uniknąć zaimka „jego” i zamiast tego używają niepoprawnego „ich” (man and their language problems) lub „jego/jej”, a najchętniej w ogóle unikają słowa „człowiek”, zamieniając je na dziwaczną „istotę ludzką” (human being).

Francuzi jednak niekoniecznie kochają Anglików i Amerykanów, a „niekonieczna miłość” przeradza się w jawną nienawiść, gdy tamci usiłują narzucać swój język dumnym z siebie Frankofonom. Nie dziwi więc wynik głosowania we francuskim senacie, który uznał, że język francuski powinien być „chroniony przed nadużyciami tzw. pisania inkluzywnego”. Była to opinia różnych prawicowych senatorów, którzy złożyli projekt ustawy w tej sprawie, ale ich wniosek spotkał się z szerokim zrozumieniem i został przyjęty znaczną większością głosów: 221 do 81. Według senator Pascale Gruny „pisanie inkluzywne osłabia język francuski, czyniąc go nieczytelnym, niewymawialnym i niemożliwym do nauczenia”.

Senatorowie są szczególnie niezadowoleni ze słów, które miałyby manipulować terminami związanymi z płcią. Na przykład, zamiast „senator”, senatorki miałyby być nazywane „senatrice”.

Zakres ustawy jest szeroki. Planowane jest zakazanie tej praktyki „we wszystkich przypadkach, w których prawodawca (i ewentualnie organ regulacyjny) wymaga dokumentu w języku francuskim”, pisze La Croix.

Przeciwnicy ustawy zareagowali oburzeniem. „Chęć zamrożenia języka francuskiego oznacza jego zabicie”, twierdzi socjalistyczny senator Yan Chantrel. Mathilde Ollivier, senator z partii ekologów, uważa, że inkluzywizm językowy to oczywistość, z którą nie wolno dyskutować: „Kiedy mówimy o inkluzywnym pisaniu, mówimy o drodze do równości płci”.

Prawicowi senatorowie otrzymali wsparcie od prezydenta Francji. Według Emmanuela Macrona język francuski powinien móc zmieniać się w czasie. Powiedział jednak: „Nie możemy poddawać się modnym trendom”.

Nie wiadomo jeszcze, czy senacka ustawa stanie się obowiązującym prawem. Aby mogła zostać wdrożona, musi ją zaakceptować całe Zgromadzenie Narodowe. Szanse na to są znacznie mniejsze, biorąc pod uwagę duży blok lewicowy.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama