„Nigdzie w Gazie nie jest bezpiecznie” – wspomina Suhair Anastas. Palestynka wydostała się wraz ze swoją córką kilka dni temu z oblężonego terytorium, ponieważ posiada kanadyjski paszport.
Wczoraj należała do grupy, którą osobiście przyjął papież. Tam „każdy opowiedział historię swoich przeżyć, te opowieści były różne, ale kończyły się tak samo: umierający ludzie, budynki zawalające się dzieciom na głowy, utrata rodzin” – wskazuje kobieta.
Franciszek tego samego dnia przyjął osobno krewnych porwanych przez Hamas Izraelczyków oraz poszkodowanych w obecnej wojnie Palestyńczyków. Innym członkiem tej drugiej grupy był m.in. Dawud ‘Azar, pochodzący z Gazy, ale mieszkający teraz w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu. W wywiadzie dla Radia Watykańskiego dziękuje on papieżowi za wszelkie wsparcie dla jego narodu. Opowiada o życiu Kościoła w oblężonym terytorium, gdzie uproszczono sposoby udzielania chrztu i komunii, aby nikt nie opuścił tego świata bez sakramentów, bo w każdej chwili można umrzeć.
Dawud ‘Azar wskazuje na trudne wydarzenia obecnej wojny
„Jedna z opowieści, które słyszeliśmy, dotyczy matki jednego z dzieci, niemowlęcia-męczennika w Gazie. Wyszła ona z miejsca, gdzie przebywała, aby przynieść gorącą wodę do zrobienia mleka dla córeczki. W tych krótkich chwilach, kiedy jej nie było w środku, na kościół św. Porfiriusza spadły bomby. Dziewczynka ze swoją babcią i dziadkiem zostali zabici – opowiada Dawud ‘Azar. – Sytuacja jest bardzo katastrofalna i naprawdę popieramy głos Jego Świątobliwości Papieża. Chcemy praw naszego narodu, chcemy, aby Organizacja Narodów Zjednoczonych się ruszyła, chcemy, aby kraje świata zrealizowały wiele decyzji, które podjęły, ale nie ruszyły co do nich palcem. Zawsze się modlimy i prosimy, mówiąc: «wprowadźcie w życie postanowienia, jakie stworzyliście i uchwaliliście». Nasz naród palestyński ma prawo do ustanowienia państwa palestyńskiego w granicach z 4 czerwca 1967 r.“