Wielki Post to czas pomagający nam powrócić do spraw zasadniczych, aby wyzbyć się tego, co nas obciąża, pojednać się z Bogiem i na nowo rozpalić ogień Ducha Świętego, który mieszka ukryty pośród popiołów naszego kruchego człowieczeństwa – mówił papież w homilii Mszy Środy Popielcowej.
Franciszek udał się do Bazyliki św. Sabiny na Awentynie. Jest to bowiem pierwszy z kościołów stacyjnych, w których od niepamiętnych czasów wspólnota chrześcijańska w Rzymie gromadzi się codziennie na wielkopostnej Eucharystii, każdego dnia w innej świątyni.
Papież zauważył, że obrzęd posypania głów popiołem stanowi zachętę, by powrócić do prawdy o nas samych, a także do Boga i braci.
„Popiół przypomina nam, kim jesteśmy i skąd pochodzimy, prowadzi nas z powrotem do podstawowej prawdy o życiu: tylko Pan jest Bogiem, a my stanowimy dzieło Jego rąk. My mamy życie, podczas gdy On jest życiem. On jest Stwórcą, podczas gdy my jesteśmy kruchą gliną kształtowaną Jego rękoma. Pochodzimy z ziemi i potrzebujemy nieba, potrzebujemy Boga; z Bogiem zmartwychwstaniemy z naszych popiołów, ale bez Niego jesteśmy prochem. Pochylając z pokorą głowy, by przyjąć popiół, przywołajmy następnie w pamięci naszych serc tę prawdę: jesteśmy Pana, należymy do Niego. On bowiem «ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia» (Rdz 2, 7). To znaczy, że istniejemy, ponieważ On tchnął w nas tchnienie życia. I jako czuły oraz miłosierny Ojciec, On również przeżywa Wielki Post, ponieważ nas pragnie, czeka na nas, oczekuje naszego powrotu. I zawsze nas zachęca, abyśmy nie rozpaczali, nawet gdy upadamy w proch naszej słabości oraz grzechu, ponieważ «On wie, z czego jesteśmy utworzeni, pamięta, że jesteśmy prochem» (Ps 103, 14). Usłyszmy to jeszcze raz: pamięta, że jesteśmy prochem. Bóg to wie; natomiast my często o tym zapominamy, myśląc, iż bez Niego jesteśmy samowystarczalni, silni, niezwyciężeni.“
Jak zauważył Franciszek, Wielki Post stanowi zatem czas przypominania sobie, kto jest Stwórcą, a kto stworzeniem, aby obwieścić, że tylko Bóg jest Panem, a także czas wyzbycia się żądania samowystarczalności oraz obsesji do stawiania siebie w centrum, do bycia prymusem, do myślenia, iż wyłącznie dzięki naszym zdolnościom możemy być bohaterami życia i przemieniać otaczający nas świat. Wielkopostna droga ma też inny aspekt, jest czasem powrotu do Boga i do braci – przypomniał papież.
„Tak więc popiół, który otrzymujemy na nasze głowy tego wieczoru, mówi nam, że każde żądanie samowystarczalności jest fałszywe i że bałwochwalstwo własnego «ja» jest destrukcyjne i zamyka nas w klatce samotności. Natomiast nasze życie stanowi przede wszystkim relację: otrzymaliśmy je od Boga i od naszych rodziców, i możemy zawsze je odnawiać oraz regenerować dzięki Panu, a także tym, których On stawia obok nas. Wielki Post jest okresem sprzyjającym ożywieniu naszej relacji z Bogiem i z innymi: aby otworzyć się w milczeniu na modlitwę i wyjść z twierdzy naszego zamkniętego «ja», zerwać łańcuchy indywidualizmu i odkryć na nowo, poprzez spotkanie oraz słuchanie tych, którzy codziennie idą obok nas, a także nauczyć się miłować ich na nowo jako brata lub siostrę.“
Papież zauważył, że aby osiągnąć to wszystko, trzeba nam wejść na trzy wielkie drogi: modlitwy, postu i jałmużny. Nie chodzi tu jednak o obrzędy zewnętrzne, ale o gesty, które muszą wyrażać odnowę serca. Jałmużna nie jest szybkim gestem dla oczyszczenia sumienia, ale dotknięciem własnymi rękami i łzami cierpienia ubogich; modlitwa nie jest obrzędowością, lecz dialogiem prawdy i miłości z Ojcem; post nie jest zwykłym dobrym uczynkiem, ale wymownym gestem przypominającym naszemu sercu, co się liczy, a co przemija.
„Drodzy bracia i siostry, pochylmy głowy, przyjmijmy popiół, uczyńmy nasze serca lekkimi. Wyruszmy w drogę z miłością: dano nam czterdzieści sprzyjających dni, abyśmy przypomnieli sobie, że świat nie powinien być zamknięty w ciasnych granicach naszych potrzeb osobistych, i abyśmy na nowo odkryli radość nie w rzeczach, które można zgromadzić, ale w trosce o tych, którzy są w potrzebie i utrapieniu. Wyruszmy w drogę z modlitwą: mamy czterdzieści dogodnych dni, aby na nowo dać Bogu prymat w naszym życiu, aby wejść w dialog z Nim całym sercem, a nie tylko w krótkich chwilach. Wyruszmy w drogę z postem: mamy czterdzieści sprzyjających dni, aby odnaleźć siebie, okiełznać dyktaturę wiecznie wypełnionych terminarzy, spraw do załatwienia, roszczeń coraz bardziej powierzchownego i uciążliwego «ego» oraz wybrać to, co się liczy.“