Odmówienie możliwości dokonania aborcji naruszyło prawa kobiet w Polsce - orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka w Starsburgu. Jedna z polskich obywatelek pozwała państwo za to, że nie mogła przerwać ciąży, gdy u jej płodu stwierdzono zespół Downa.
Trybunał stwierdził, że „doszło do naruszenia prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego". Interia dodaje, że 38-letnia kobieta z Warszawy - znana w orzecznictwie jako M.L. - w 2021 roku pozwała państwo polskie, ponieważ w jednym ze stołecznych szpitali odmówiono jej możliwości wykonania aborcji. Wcześniej komisja lekarska miała pozwolić jej na zabieg, ponieważ u płodu zdiagnozowano zespół Downa.
Kobieta była w 14 tygodniu. Do zakończenia ciąży miało dojść 28 stycznia 2021 roku, jednak ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku placówka zrezygnowała z przeprowadzenia terminacji. Jak tłumaczyła wówczas komisja, po decyzji TK - która weszła w życiu 27 stycznia 2021 roku - przesłanka dotycząca wad płodu straciła moc prawną. Ostatecznie M.L. udała się do Holandii, gdzie w dniu 29 stycznia 2021 roku przeprowadziła legalną aborcję.
Jak zauważa interia.pl Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że kroki podjęte przez państwo polskie złamały art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Punkt obejmuje prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego.
„Zmiany legislacyjne, które zmusiły 38-latkę do wyjazdu za granicę w celu dokonania aborcji po znacznych kosztach i z dala od wsparcia rodzinnego, miały na nią znaczący wpływ psychologiczny i fizyczny" – czytamy w uzasadnieniu.
Trybunał zaznaczył, że sam art. 8 nie gwarantuje wprawdzie prawa do aborcji, jednak pozbawienie kobiety możliwości przeprowadzenia przerwania ciąży w przypadku stwierdzenia wad genetycznych płodu ingeruje w jej prawo do poszanowania życia prywatnego.
Dodatkowo ETPCz podkreślił, że wyrok TK w sprawie aborcji z października 2020 roku został wydany w składzie niewłaściwie wybranych sędziów (M. Muszyńskiego, J. Wyrembaka i J. Piskorskiego). Zdaniem Trybunału sprawia to, że decyzja została podjęta w naruszeniu kryterium legalności, a w konsekwencji unieważnia jej moc prawną. Strona polska została obciążona karą w wysokości 16 tys. euro zadośćuczynienia na rzecz skarżącej.
Co to może oznaczać?
Władze Polski mogłyby odwołać się od orzeczenia ETPC. Nie ulega wątpliwości, że polskie prawo uzasadnia zakaz zabijania chorych dzieci; w ostatnich latach wielokrotnie przyznawali to nawet politycy opozycji, wskazując, że Trybunał Konstytucyjny w 2020 roku po prostu nie mógł orzec inaczej, bo polska konstytucja rzeczywiście gwarantuje prawo do życia i choroba dziecka nie ma tu znaczenia.
Według portalu pch24.pl wydaje się jednak nader wątpliwe, by pod rządami Donalda Tuska odwołano się od wyroku. Przyjęcie unijnej optyki sprawi, że problem aborcji eugenicznej zostanie przez obecną większość rządową de facto rozwiązany: szpitale będą bały się stosować w praktyce orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego, wiedząc, że może to doprowadzić do poważnych konsekwencji w związku z rządową aprobatą wykładni ETPC. A to oznaczałoby faktyczne unieważnienie wyroku Trybunału - czyli dokładnie to, na czym koalicji rządzącej zależało.
Źródło: interia.pl, pch24.pl