„Potrzebę numer jeden (…) stanowi bezpieczne i pewne zakwaterowanie dla tych, którzy wyjechali (…). Drugą ważną kwestią (…) jest wsparcie psychologiczne” – tak o sytuacji w Turcji po prawie miesiącu od trzęsienia ziemi mówi Daniele Bombardi.
Pracownik włoskiej Caritas bierze czynny udział w koordynowaniu pomocy na miejscu niedawnej katastrofy. Jak zaznacza, szczególnie bolesna pozostaje sytuacja Syryjczyków, z których wielu przecież straciło wcześniej domy z powodu wojny.
Do terenów dotkniętych klęską żywiołową dociera do pewnego stopnia międzynarodowe wsparcie. Wciąż potrzeba jednak jeszcze bardzo wiele, dlatego różne oddziały Caritas są dalej zaangażowane w Turcji czy w Syrii. Tak ogólną sytuację opisuje Daniele Bombardi:
„Co do sytuacji na miesiąc po trzęsieniu ziemi, zaczyna być bardzo wyraźnie widać szkody wyrządzone przez tę katastrofę, czyli nie tylko zniszczenia na owym ogromnym dotkniętym klęską żywiołową obszarze, ale także właśnie niemożność pozostania ludzi w swoich miejscach pochodzenia. Główną kwestią, która charakteryzowała ten miesiąc, stanowiło opuszczanie regionu przez tak wielu mieszkańców wyjeżdżających do innych części Turcji w poszukiwaniu schronienia i porzucających swoje domy oraz miasta – mówi Radiu Watykańskiemu Daniele Bombardi. – Pozostała w strefach trzęsienia ziemi stosunkowo niewielka liczba ludzi żyjąca w naprawdę ubogich warunkach, ponieważ oprócz tego, że być może stracili swoje domy lub ich domy zostały uszkodzone, brak również dostępu do szpitali, szkół, obiektów użyteczności publicznej (…), supermarketów, miejsc pracy, banków. Więc życie w takich okolicznościach jest naprawdę bardzo skomplikowane. Próbujemy zorganizować odpowiednie przyjęcie dla tych, którzy wyjechali ze swoich miast do innych miejsc, oraz pomoc humanitarną dla tych, którzy zdecydowali się pozostać.“