Prawicowa Partia Wolności (PVV) wygrała we wczorajszych wyborach parlamentarnych w Holandii. Jednak nie wiadomo jeszcze, czy liderowi zwycięzców Geertowi Wildersowi, uda się stworzyć większość rządową.
Prawicowa, antyislamska Partia Wolności (PVV) obsadzi 37 mandatów w izbie niższej parlamentu (Tweede kamer) - wynika z przeliczenia 98 proc. głosów oddanych w środowych wyborach w Niderlandach. Frekwencja wyniosła 77,7 proc. Potwierdziły się, więc wyniki exit poll pracowni Ipsos, która prognozowała, iż ugrupowanie Geerta Wildersa zdobędzie 35 mandatów.
Z opublikowanych w czwartek rano wstępnych wyników, już po obliczeniu prawie 100 proc. głosów, wynika, że na drugim miejscu znalazła się Zjednoczona Lewica (PvdA/GroenLinks) pod przywództwem Fransa Timmermansa, która uzyskała 25 miejsc. Rządzący od 2010 r. liberałowie (VVD) premiera Marka Ruttego, obecnie kierowani przez minister sprawiedliwości Dilan Yesilgoz, zdobyli natomiast 24 mandaty. Czwarta pozycja, z 20 miejscami w Tweede kamer, przypadła nowo powstałej partii Nowa Umowa Społeczna (NSC), której liderem jest Pieter Omtzigt, najpopularniejszy polityk kraju. Partia Wildersa zanotowała historyczne zwycięstwo, uzyskując o 20 mandatów więcej niż w poprzednich wyborach. Liberałowie stracili 10 miejsc, a Zjednoczona Lewica, która poprzednio startowała osobno, zyskała 8 mandatów.
Onze nieuwe fractie van maar liefst 37 leden (!) kwam voor het eerst bijeen vanmorgen onder het toeziend oog van heel veel pers. We gaan keihard werken om Nederlanders weer op 1 te zetten! #PVV pic.twitter.com/97VOxeCX4d
— Geert Wilders (@geertwilderspvv) November 23, 2023
Jakie są obecnie możliwe koalicje?
Teoretycznie może powstać centroprawicowa kolacja PVV, VVD i NSC. Te partie mają łącznie 81 mandatów, co stanowi więcej niż niezbędna większość, która wynosi 76 mandatów. Omtzigt wykluczał wcześniej współrządzenie z Wildersem, ale w środowy wieczór sugerował, że byłaby ona możliwa. Liderka liberałów, Dilan Yesilgoz, nie wykluczała przed wyborami możliwej współpracy z PVV.
Jeśli Wildersowi nie uda się stworzyć koalicji, premierem mógłby zostać Timmermans i budować gabinet również z VVD oraz NSC, przy pomocy socjalliberalnej D66, która zdobyła 9 mandatów. Wówczas taka koalicja mogłoby liczyć na kruchą większość 78 mandatów. Timmermans już wzywa do obrony demokracji i wspólnego powstrzymania przywódcy PVV. Do przedterminowych wyborów w Niderlandach doszło ze względu na fakt, iż w lipcu br. gabinet Ruttego podał się do dymisji z powodu różnicy zdań w koalicji w sprawie przyjmowania uchodźców.
Poglądy polityczne zwycięskiego lidera
Geert Wilders nie jest konserwatystą, chrześcijaninem czy nacjonalistą. PVV to partia przede wszystkim antyislamska i antyimigrancka - widzi w islamie zagrożenie także dla świecko-liberalnego stylu życia. Tu dotykamy zasadniczej różnicy między polską, a zachodnioeuropejską prawicą. Wilders idzie na otwarte zwarcie z Unią w wielu kwestiach. Jest przeciwny dostarczeniu Ukrainie broni i zajmuje zdecydowanie prorosyjskie stanowisko. Opowiada się przeciw walce z ociepleniem klimatu. Uważa, że jeśli miałoby kiedyś dojść do poszerzenia Unii, to tylko w wyniku referendum. Jest przeciwny dalszemu wzmocnieniu kompetencji Brukseli oraz żąda wycofania wielu dotychczasowych uprawnień UE.
Do tej pory centralnym punktem programu Wildersa była walka z islamem. Polityk chciał zakazu działania meczetów i publikacji Koranu. Teraz jednak wycofuje się z tej części programu. Jego centralnym postulatem jest referendum w sprawie wyjścia kraju z Unii. I nawet, jeśli do takiego głosowania długo by nie doszło, to już sama groźba może być potężnym instrumentem nacisku władz holenderskich na Brukselę. Partia Wildersa obstaje także za liberalnymi hasłami. Opowiada się za obroną i tolerancją wobec homoseksualizmu oraz LGBT, równością kobiet i mężczyzn czy szeroko rozumianą ochroną Żydów. Holenderski polityk otrzymał już gratulacje od czołowych prawicowych polityków w Europie m.in: Viktora Orbana, Marine Le Pen, Giorgii Meloni.
Źródła: defence24.pl, rp.pl, tysol.pl