Aż dwoje z czterech norweskich noblistów literackich było gorliwymi katolikami

Mimo tego że Norwegia nie należy do krajów, gdzie wiara katolicka jest silnie wyznawana (aktualnie zaledwie ok. 3% populacji to katolicy), Jan Fosse nie jest pierwszym norweskim katolikiem, który otrzymał Literacką Nagrodę Nobla. Sigrid Undset, norweska pisarka, w której twórczości widoczny był „niezapomniany opis skandynawskiego średniowiecza” była również gorliwie wierząca.

Niedawno świat obiegła informacja o tym, że tegoroczny noblista Jan Fosse od 2012 roku jest katolikiem. W drodze jego nawrócenia dużą rolę odegrały pisma niemieckiego mistyka, filozofa i teologa Mistrza Eckharta. „On (Bóg) tak samo nie może się bez nas obejść, jak my bez Niego. Bo nawet gdybyśmy my mogli się od Niego odwrócić, On nigdy by nie mógł się odwrócić od nas” – pisał nadreński mistyk.

Mimo tego, że Norwegia nie należy do krajów, gdzie wiara katolicka jest silnie wyznawana (aktualnie zaledwie ok. 3% populacji to katolicy), Fosse nie jest pierwszym norweskim katolikiem, który sięgnął po Literacką Nagrodę Nobla. Norweska pisarka Sigrid Undset cztery lata przed otrzymaniem Nagrody Nobla, w 1924 roku została katoliczką. Był to odważny krok zważywszy na fakt, że od 1573 katolicyzm był całkowicie zakazany w Norwegii. Dopiero w 1843 powstała Christiania (dzisiejsze Oslo), znana jako katolicka świątynia z „własnym” księdzem. W połowie XIX w. Norwegia liczyła zaledwie 100 katolików, w tym tylko trzech norweskiego pochodzenia. Niechęć do chrześcijańskiej wiary, w szczególności religii katolickiej widoczna jest w języku. Pave po norwesku to papież, ale to słowo oznacza również: arbitralny, despotyczny czy arogancki. Ponadto od tego słowa pochodzą także takie określenia jak: blagier (norw. skrytepave), oszust (norw. juksepave) czy malkontent (norw. sytepave).

Sigrid Undset dorastająca w mało religijnej rodzinie, początkowo zetknęła się z Państwowym Kościołem Norwegii. Jednak to spotkanie nie należało do najbardziej udanych. O nabożeństwie oraz pastorze, który je prowadził pisała: „Nie wyniosłam absolutnie nic z tego, co mówił, choć kilka zdań powtarzał wielokrotnie. A przy tym mówił w tak dziwny sposób, głos jego wznosił się wysoko, to znów opadał, a niektórym słowom nadawał taki dziwny akcent: siedziałam z uczuciem wielkiego zażenowania, wyglądało to bowiem tak, jakby on się zgrywał”.

W protestantyzmie odkryła nieszczęście, kryjące się pod subiektywizacją Boga i przekonań:

„To w protestantyzmie, takim, jakim go poznałam tkwiło to nieszczęście, że prawie każdy człowiek, którego spotkałam, a który był bardzo religijny, miał swoje «osobiste przekonania», albo swoje «własne zdanie» o chrześcijaństwie. Stąd uważałam, że nie jest mi potrzebny taki Bóg, który istniałby tylko po to, aby mówić «tak» moim ideałom i uprzedzeniom. One były takie, jakie miały być, zgodne z moją naturą i wychowaniem, dobrze wiedziałam, co mam na myśli i wystarczy, że sama się za nimi opowiadałam bez potrzeby konstruowania sobie Boga, który miałby się ze mną zgadzać”.

Pisarka zupełnie inaczej natomiast opisuje późniejsze doświadczenie katolicyzmu. „Kościół rzymski ma przynajmniej formę, która nie drażni ludzkiej inteligencji, tak jak przeróżne sekty protestanckie. Poza formą Kościoła rzymskiego całe chrześcijaństwo robi na mnie wrażenie jakiegoś nieudanego, rozpadającego się omletu” – podkreśliła, zauważając także, że „historia Kościoła jest jak paradygmat boskich losów w ludzkich rękach. Kościół był nośnikiem myśli, które umrzeć nie mogą — a którym większość ludzi nie jest w stanie sprostać w swym życiu — ale zawsze po jakimś czasie ludzie ci odkrywają, że nie mogą żyć poza nimi. Mam wrażenie, że tkwię zupełnie samotna w świecie pełnym «nowych prądów» i szukam punktu oparcia, prądów, które nie dadzą się wyprzeć ani uniknąć — tęsknię do starego Kościoła na skale, który nigdy nie powiedział, że coś jest dobre dlatego, że jest nowe, albo dlatego, że jest stare; ale przeciwnie, tęsknię do tego Kościoła, który w sakramencie ma wino, które jest najlepsze, kiedy jest stare, i ma chleb, który jest najlepszy, kiedy jest świeży”.

Gdy w 1928 roku Undset otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury od czterech lat była już katoliczką. W tym samym roku wstąpiła również do trzeciego zakonu Dominikanów. Pisarka niejednokrotnie stawała w obronie swojej wiary. Angażowała się również w pomoc Żydom, sprzeciwiając się polityce NSDAP. W jej twórczości widać poszukiwanie obiektywnej prawdy, która szła w opozycji do ówczesnego subiektywnego, krótkowzrocznego myślenia.

 

Źródła: pch24.pl, onet.pl, polskieradio.pl

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama