Projekt przepisów antyaborcyjnych złożyło 6 członków ugrupowania, któremu szefuje Javier Milei. Po nagłośnieniu sprawy, prezydencka partia odcięła się od pomysłu.
Posłowie ugrupowania Wolność Postępuje złożyli w parlamencie projekt ustawy antyaborcyjnej. W tej chwili w Argentynie możliwa jest aborcja na życzenie. Zgodnie z projektem, człowiek, który ją przeprowadza byłby karany więzieniem.
Prezydent Javier Milei nie jest wierzący (blisko mu do judaizmu, lecz formalnie nie należy do tej wspólnoty religijnej), ale deklaruje się jako przeciwnik aborcji. Krytykował ją m.in. w wystąpieniu na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Wniosek w sprawie zmiany obecnego prawa złożyło 6 członków jego partii.
Obecnie w Argentynie obowiązują przepisy uchwalone w 2020 r. i wprowadzone w życie w 2021 r. Zgodnie z nimi, aborcja na życzenie jest możliwa do 14. tygodnia ciąży. Koszty pokrywa państwo, a termin nie może być dłuższy niż 10 dni od złożenia wniosku. Dziecka można się pozbyć także później niż w 14. tygodniu, jeśli jest chore, albo jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu. Wprowadzenie tego prawa to efekt gwałtownych demonstracji feministek. Organizacje takie jak Zielona Fala prowadziły w całym kraju agresywne manifestacje, podczas których dewastowały kościoły i podpalały siedziby urzędów.
Nowy projekt zabrania aborcji przeprowadzanej bez podania powodu. Nadal byłaby ona możliwa, gdyby stanowiła jedyny sposób ratowania życia matki. O tym, czy jest konieczna, decydowałby sąd. Lekarz lub farmaceuta przeprowadzający nielegalną aborcję mógłby trafić do więzienia na 3 lata. Jeśli zrobiłby to wbrew woli kobiety, kara wyniosłaby do 10 lat. Gdyby spowodował jednocześnie śmierć ciężarnej, groziłoby im 15 lat za kratami. Wyrok do 3 lat pozbawienia wolności mogłaby usłyszeć także kobieta poddająca się aborcji.
Projekt został włączony do dużego pakietu zmian ustawodawczych i początkowo nie został zauważony przez media. Kiedy jednak nagłośniono sprawę, partia Wolność Postępuje odcięła się od pomysłu sześciu posłów. Jak podano, projekt nie miał poparcia prezydenta Milei i nie znalazł się w porządku obrad niższej izby parlamentu.
Źródła: vozdeamerica.com, newtral.es