Włoski dziennikarz: dokument końcowy Synodu zawiedzie wielu zwolenników zmian

W felietonie pisanym przed zakończeniem Zgromadzenia ogólnego Synodu o synodalności Andrea Gagliarducci pisze w CNA, że spodziewany dokument końcowy będzie prawdopodobnie zawodem dla wielu zwolenników zmian w Kościele. Innymi słowy „góra urodziła mysz”.

Inaczej niż rok temu, gdy jeszcze przed oficjalną publikacją raportu Synodu jego treść przeciekła do mediów, tym razem niewiele wiadomo o ostatecznym raporcie z bieżącego etapu Synodu. Powody mogą być dwa: organizatorzy synodu dostarczyli uczestnikom jedynie papierowe kopie projektu raportu, które nie tak łatwo rozpowszechnić, jak wersję elektroniczną. Jest jednak i drugi powód: prawdopodobnie, wbrew niektórym oczekiwaniom, raport nie zawiera nic szczególnie sensacyjnego ani nie niesie ze sobą zapowiedzi istotnych zmian.

Czego miałyby te zmiany dotyczyć? Sposobów i struktur zarządzania Kościołem, co byłoby trudne do przeprowadzenia, ale nie aż tak kontrowersyjne jak sugerowane zmiany doktrynalne, zwłaszcza w dziedzinie etyki seksualnej i małżeńskiej.

Teolog Myriam Wijlens, konsultant synodu, podkreśliła na briefingu prasowym 23 października, że papież Franciszek wezwał do „rekonfiguracji Kościoła w sposób synodalny”. Wymagałoby to zmian w prawie kanonicznym, na przykład wprowadzenia obowiązkowych rad parafialnych lub diecezjalnych. Znacznie dalej szły postulaty otwarcia diakonatu dla kobiet, dopuszczenia wyjątków od celibatu kapłańskiego, czy też jakiejś formy akceptacji Kościoła dla związków jednopłciowych. Jeśli wierzyć tym, którzy mieli dostęp do projektu raportu końcowego, te kontrowersyjne kwestie „spadły jednak ze stołu”.

Jak pisze Gagliarducci: Według źródeł, które rozmawiały z CNA, pozostał tylko projekt raportu, który wywołuje rozczarowanie w postępowych kręgach i niewiele wynika z niego w praktyce. Zatytułowany „Komunia, misja i uczestnictwo”, jest to krótki dokument – na razie 152 akapity, obejmujące około 47 stron. Według źródeł synodalnych jest on podzielony na pięć części.

Pierwsza część dotyczy wspólnego rozumienia synodalności i jej zasad teologicznych. Druga dotyczy tego, co nazywa się „nawróceniem relacyjnym”. Trzecia część mówi o kościelnym rozeznaniu, procesach decyzyjnych, kulturze przejrzystości, odpowiedzialności i ewaluacji. Czwarta część stara się zrozumieć, jak kultywować wymianę darów na nowe sposoby. Wreszcie, piąta część mówi o formacji w synodalności misyjnej i dla niej.

Końcowy dokument synodu, jak powiedział CNA jeden z delegatów, wydaje się być mocno zapożyczony z dokumentu na temat synodalności opublikowanego przez Międzynarodową Komisję Teologiczną w 2018 r., zatytułowanego „Synodalność w życiu i misji Kościoła”. Po zapoznaniu się z nim delegaci synodalni mogą zaproponować poprawki, które zgromadzenie omówi i nad którymi zagłosuje w najbliższą sobotę.

Jeśli tak faktycznie będzie wyglądał dokument końcowy, rozwieje to z jednej strony nadzieje „progresistów”, z drugiej strony – pozwoli westchnąć z pewną ulgą tym, którzy obawiali się, że ich sugestie doprowadzą do istotnych zmian w dyscyplinie i doktrynie Kościoła.

Co istotne, dla przyjęcia danego punktu dokumentu nie wystarczy zwykła większość głosów, ale konieczna jest większość kwalifikowana (dwie trzecie głosów). W przeszłości, jeśli punkt nie uzyskał dwóch trzecich głosów, nie był publikowany. Mówiono, że nie reprezentuje to komunii synodalnej. Papież Franciszek chciał, aby każdy paragraf dokumentu końcowego został opublikowany i aby głosy za lub przeciw były wskazywane wraz z paragrafem.

Poza rozmowami o zdrowej decentralizacji, projekt dokumentu odnosi się do tego, w jaki sposób należy zająć się tą decentralizacją. W szczególności istnieje paragraf, który mówi, że w Kościele synodalnym kompetencje decyzyjne biskupa i biskupa Rzymu są „niezbywalne”, proponując jednocześnie pewne dobre praktyki, aby rada diecezjalna i parafialna była reprezentatywna dla całego ludu Bożego, w tym kobiet.

Niektórzy opisują dokument jako tymczasowy, a nie ostateczny. Jeden z biskupów zauważył, że „dokument pozwala każdemu postępować zgodnie z własnym uznaniem”. Dodaje, z pewnym rozczarowaniem: „Więc o czym rozmawialiśmy?” Innymi słowy, wbrew oczekiwaniom progresistów, nie będzie rewolucji, ale raczej wezwanie do zmiany mentalności w Kościele, ku większemu uwzględnieniu synodalności, która tak, czy inaczej zawsze w większym lub mniejszym stopniu obecna była w Kościele.

Ostateczny głos należy do Papieża. Ojciec Święty może zdecydować o przyjęciu dokumentu końcowego w całości jako adhortacji posynodalnej, może też sam przygotować adhortację posynodalną, która uwzględni głos Synodu, ale nada mu charakter scalający, syntetyczny.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama