Mamy nadzieję, że Synod 2024 oprze się syreniemu śpiewowi światowej popularności, który wydają się śpiewać ważni przywódcy synodalni. Ale równie problematyczne jest twierdzenie wielu tak zwanych tradycjonalistów, że musimy odrzucić wszystko, co nowoczesne. Jedyną prawdziwą drogą naprzód dla Kościoła jest ponowne uczynienie chrześcijaństwa „dziwnym” – pisze Larry Chapp.
Na łamach „First Things” Chapp publikuje kolejny list będący relacją z Synodu.
„Zawsze, gdy przyjeżdżamy z żoną do Rzymu, odbywamy pielgrzymkę do kościoła św. Augustyna, aby modlić się przy grobie matki św. Augustyna, św. Moniki – opowiada dr Chapp. – Powtórzyliśmy tę pielgrzymkę w zeszłym tygodniu, po czym zamieściłem w mediach społecznościowych zdjęcie mojej żony, Carrie, modlącej się przy grobie św. Moniki. Ten post wywołał największą reakcję, jaką kiedykolwiek otrzymałem na cokolwiek, co kiedykolwiek opublikowałem w mediach społecznościowych, a to wiele znaczy”.
Autor tłumaczy, że temat odchodzenia młodych ludzi od wiary „poruszył czuły punkt, który, jak prawie każdy wie w dzisiejszych czasach, potwierdzają smutne statystyki dotyczące tego, jak bardzo Kościół traci młodych ludzi ze swoich ław”. Zauważa, że zjawisko nie ogranicza się do Kościoła katolickiego – gwałtowny spadek religijności wśród młodych widać w różnych zachodnich. Tymczasem, notuje Larry Chapp, progresywni katolicy nadal twierdzą, że młodych ludzi zatrzyma w Kościele zmiana „niepopularnych” nauk.
„Na przykład biskup Georg Bätzing z Limburga w Niemczech (przewodniczący niemieckiej konferencji episkopatu) oświadczył w odpowiedzi na fakt, że niemiecki Kościół stracił prawie 1,7 miliona wyznawców w ciągu ostatnich pięciu lat, że dowodzi to konieczności przeprowadzenia domniemanych reform niemieckiej Synodale Weg (Drogi Synodalnej)” – pisze amerykański teolog. W podobnym duchu co bp Bätzing wypowiadał się na początku obecnej sesji Synodu diakon Geert De Cubber z Belgii.
Zdaniem autora listu, używany w tej chwili slang (towarzyszenie, przeżyte doświadczenia, kontekst, słuchanie itp.) to w praktyce próba „ochrzczenia rewolucji seksualnej”.
„Innymi słowy, jest to wezwanie do radykalnego odejścia od odwiecznych nauk Kościoła opartych na prawie naturalnym i do bardziej obfitego przyjęcia seksualności nowoczesnego świeckiego świata” – pisze Chapp. Jego zdaniem odpowiedzi na problemy są niewłaściwe.
Nie jest nią próba zeświecczenia Kościoła.
„Mamy nadzieję, że Synod 2024 oprze się syreniemu śpiewowi światowej popularności, który wydają się śpiewać ważni przywódcy synodalni – zaznacza teolog. – Ale równie problematyczne jest twierdzenie wielu tak zwanych tradycjonalistów, że ślepa uliczka świeckości oznacza, że musimy zaangażować się w odrzucenie wszystkiego, co nowoczesne – obejmuje to Sobór Watykański II i magisterium posoborowe – i powrócić do w dużej mierze średniowiecznego/trydenckiego/barokowego Kościoła łacińskich mszy i klaustrofobicznie wąskiej interpretacji extra ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia)”.
Chapp puentuje:
„Przypomina mi się krótki wywiad z popularnym historykiem Tomem Hollandem (autorem wspaniałej książki «Dominion»), który śmiało stwierdził, że jedyną prawdziwą drogą naprzód dla Kościoła jest ponowne uczynienie chrześcijaństwa «dziwnym» poprzez podkreślenie, na wszelkie możliwe sposoby, rzeczywistości nadprzyrodzonej. I przejście stamtąd do powtórzenia głównego przesłania Kościoła: że wszystko na tym świecie jest sakramentalną, ikoniczną i epifaniczną erupcją w czasie i przestrzeni «Królestwa nie z tego świata»”.
Źródło: firstthings.com