Skąd w UE tak silny nacisk na tworzenie super-państwa? Skąd tak silna nagonka na patriotyzm? Dzieje się tak, gdyż patriotyzm jednoczy ludzi, zaś gdy ci, bez patriotyzmu, stają się skłóceni i zatomizowani, to się dzieje z korzyścią dla tych, którzy chyłkiem dokonali swego rodzaju wrogiego przejęcia instytucji integrującego się kontynentu. Przy tym sprawnie wykorzystano narrację lewicową – pisze Marek Oktaba.
Widoczne obecnie dążenia, by obracać Unię Europejską w super-państwo, rzekomo są motywowane chęciami wzmocnienia kontynentu, jednak tego nie będą powodowały. Na niczym spełzną starania, by próbować zarządzać Europą jak batalionem żołnierzy. Robert Schuman uczył, że jednocząca się Europa pokona wszelkie trudności siłą wspólnotowej solidarności. Jednak nie ma miejsca na solidarność tam, gdzie grzmią komendy wojskowe, wspierane przez sankcje finansowe, mechanizmy warunkowości oraz odbieranie prawa weta. Tych, którzy to krytykują, nazywa się populistami. Jednak to właśnie Unią Europejską rządzą populiści, to jest siły polityczne kłamiące i rzucające obietnice bez pokrycia. Zwalczają oni oddolne patriotyzmy, chcąc je zastąpić centralizacją i komenderowaniem. Obiecują korzyści, zaś powodują szkody.
Obecnie w Europie z niechęcią patrzy się na patriotyzm, widząc w nim nacjonalizm oraz chęci, by dominować nad innymi narodami lub by wszczynać wojny. Takie jest myślenie, że skoro niegdyś nacjonalizmy doprowadziły do wzajemnych wojen, to należy zlikwidować narody. Jednak zwalczanie patriotyzmu to bardzo zła przysługa dla przyszłości kontynentu, bo właśnie patriotyzm daje społeczeństwom zastrzyk energii potrzebnej na rzecz tak rozwoju, jak i brania się za bary z wyzwaniami naszych czasów. Przy tym patriotyzm trzeba umieć zazębiać z poczuciem braterstwa wobec narodów sąsiednich, i wówczas znika zagrożenie tym, iż powrócą wzajemne wojny i chęć do przesuwania granic oraz prowadzenia czystek etnicznych. Odwołania do braterstwa wydają się pochodzić jakby z innej planety niż ta, gdzie rządzi ideologia neoliberalizmu oraz rozwijają się nowe formy kolonializmu. Jednak należy w tym kierunku prowadzić szeroką edukację. Można do niej wykorzystywać, między innymi, ruch skautingu, z adresowanymi do dzieci i młodzieży formami przygotowania do tego, by w przyszłości w potrzebie umieć stanąć z bronią w ręce w obronie ojczyzny. Tak skauting, jak i sport są dobrymi narzędziami, za pomocą których sąsiadujące narody mogą się ze sobą poznawać i w praktyce uczyć braterstwa i fair play. Przy tym można przypominać bohaterów narodowych oraz uczyć się o bohaterach innych narodów, aby wzmacniać zakorzenienie oraz poszerzać wyobraźnię.
Skąd w dzisiejszej Europie bierze się taka nagonka na patriotyzm? Dzieje się tak, gdyż patriotyzm jednoczy ludzi, zaś gdy ci, bez patriotyzmu, stają się skłóceni i zatomizowani, to się dzieje z korzyścią dla tych, którzy chyłkiem dokonali swego rodzaju wrogiego przejęcia instytucji integrującego się kontynentu. Przy tym sprawnie wykorzystano narrację lewicową, choć tylko instrumentalnie, bo liczą się tylko władza oraz idące w ślad za nią profity. Łatwiej sprawować tę władzę tam, gdzie ludzie są skłóceni i zatomizowani. Tym samym równolegle jest zainteresowany i Kreml, chętnie finansujący wszystko, co osłabia Europejczyków.
Od dawna propaganda Zachodu zrównywała patriotyzm z nacjonalizmem i tu dostrzegała zagrożenie powrotem do wewnątrz-europejskich wojen; w miejsce patriotyzmu promowano kosmopolityzm. Na pewnym etapie podejmowano też próby wprowadzania swego rodzaju patriotyzmu regionalnego, licząc, iż ten zastąpi patriotyzm ogólno-narodowy. To wielu ludziom bardzo namieszało w głowach i stąd w licznych środowiskach unikano słów i symboli mogących się kojarzyć z patriotyzmem. Czy europejski kosmopolityzm przydał się kontynentowi? Na ile ludzie wybierali kosmopolityzm licząc na sukces finansowy lub środowiskowy, na tyle kosmopolityzm utożsamiał się z postawami konsumpcjonistycznymi, relatywistycznymi, indywidualistycznymi, odrzucaniem zasad etycznych oraz więzi społecznych. Takie postawy obniżają skuteczność funkcjonowania gospodarki, bo nie da się osiągać dobrych wyników bez zaufania, współpracy oraz szacunku dla norm moralnych. Społeczeństwo złożone z indywidualistów rodzi mało dzieci, a także łatwo daje się podporządkowywać silnym, którzy nim będą manipulowali.
Na ile ludzie ufają rządzącym, na tyle są ślepi na dostrzeganie zatrutych owoców tego, co ci rządzący narzucają. Patriotyzm zapewnia społeczeństwom siłę rozwojową, zaś jego niedobór prowadzi do utracenia spójności, a w dalszej konsekwencji do upadku. Mimo to nadal szeroko powtarzane jest kłamstwo, jakoby rzekome partie populistyczne zagrażały dobru Europy przez to, że odwołują się do patriotyzmu. Ludziom nie mieści się w głowie, by politycy i biurokraci rządzący Unią Europejską mogli działać na niekorzyść wspólnoty. Nie łączą oni tak żywych na Zachodzie ciągotek neomarksistowskich z obiektywną oceną zbrodni oraz zniszczeń, jakich marksizm dokonał na Wschodzie. Nie chcą zauważać tego, że odrzuca się idee chrześcijanina i patrioty Roberta Schumana, zaś gloryfikuje idee komunisty Altiero Spinellego. Wypierają myśli o tym, że to nieuchronnie musi prowadzić do upadku podobnego do tego, co z komunizmem nastąpiło około roku 1989.
Patriotyzm, a więc miłość ojczyzny, to coś więcej niż samo tylko zagadnienie organizacyjne. Miłość wypływa z duszy, a tutaj toczą się walki pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy wiernością a zdradą. Nie ma nic dziwnego, że pewne siły dążą do zdławienia miłości. W jakimś sensie cała Biblia opisuje tą jedną sprawę. Ale też Biblia wskazuje na nadzieję silniejszą od wszelkich ciemnych barier i narzędzi. Na drodze walki duchowej miłość zwycięża nad nienawiścią. I choćby wrogowie miłości ogłaszali swoje triumfy, one będą tylko tymczasowe, dopóki trwa miłość.
Czas skończyć z dawaniem wiary oficjalnemu przekazowi propagandowemu wprowadzającemu podział na dobrych, nowoczesnych i proeuropejskich, oraz na tych złych, populistycznych. Na ile ci rzekomo proeuropejscy tępią patriotyzm, na tyle podcinają gałąź, na której my wszyscy siedzimy. Miłość własnych ojczyzn połączona z braterstwem względem sąsiadów daje paliwo zapewniające ruch w gospodarce i społeczeństwie. Same tylko chciwość oraz konsupcjonizm kosmopolityczny będą rodziły nie kończący się ciąg kryzysów. Gdy tych, którzy sobie tego nie życzą, nazywa się populistami, to jest po prostu skandal. Jednak zawsze było tak, że ludzie szlachetni oraz prawi spotykali się z kłamliwymi oskarżeniami oraz odrzuceniem ze strony ludzi przewrotnych. I to wcale nie wynika z tego, jakoby ludzie prawi zrobili im coś złego, ale tylko dlatego, że są oni dobrzy i przez to są dla przewrotnych wyrzutem sumienia.
Źródło: nowyswiat24.com.pl