Kard. Pizzaballa: Duch Święty nie mówi nam rzeczy błahych, ale słowa, które mają związek z naszym zbawieniem

„Mówiąc nam o Chrystusie, świadcząc o Nim w nas, Duch nam Go daje, kształtuje Go w nas: przekazuje Go nam, to znaczy ofiarowuje nam Go jako możliwość życia, sprawia, że On żyje w nas” – stwierdza rozważając fragment Ewangelii czytany w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, roku B (J 15,26-27; 16,12-15) łaciński Patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.

We fragmencie Ewangelii z dzisiejszej Niedzieli Zesłania Ducha Świętego (J 15, 26-27; 16,12-15) Jezus mówi nam o działaniu Ducha Świętego, o tym, jak Duch działa w nas i dla nas. Jezus nazywa Ducha Świętego „Parakletem” (J 15, 26) i ważne jest właściwe zrozumienie znaczenie tego terminu. Paraklet oznacza „tego, który wzywany jest blisko siebie” i jest to termin prawniczy, odnoszący się do postaci, która w starożytności pojawiała się w procesach sądowych i odgrywała ważną rolę na korzyść oskarżonego. W starożytnych procesach oskarżony nie mógł mieć nikogo, kto przemawiałby w jego imieniu, aby go bronić, jak to ma miejsce dzisiaj. Oskarżony musiał bronić się sam. Ale mógł mieć kogoś, właśnie parakleta, kogoś, komu ufał, kogo wezwał blisko siebie, kto zasugerował mu słowa, które miał powiedzieć, kto go wspierał, kto mu towarzyszył. Nie robił niczego zamiast niego, ale był z nim.

Jezus mówi o Duchu Świętym jako o Paraklecie, który przychodzi i mówi do nas. Nie mówi nam rzeczy błahych, ale słowa, które mają związek z naszym zbawieniem. I rzeczywiście cała reszta dzisiejszej Ewangelii obraca się wokół tego faktu, faktu, że Duch przemawia do nas i tego, co chce nam powiedzieć.

Pierwszą rzeczą jest to, że Paraklet nie mówi o sobie (J 15, 26) i nie mówi od siebie (J 16, 13). Te obydwa aspekty mają znaczenie fundamentalne. Kiedy kogoś kochamy, mówimy o osobie ukochanej, a nie o nas samych. A kiedy kogoś szanujemy, czynimy jego słowa naszymi własnymi, przyjmujemy je i używamy, ponieważ czujemy, że są nasze, ponieważ wydają się nam prawdziwe i piękne, ponieważ wydaje się nam ważne, aby inni również je usłyszeli. To właśnie czyni Duch Święty: mówi nam o Jezusie i czyni to, powtarzając nam słowa Jezusa, te, które sam usłyszał jako pierwszy. Nie wymyśla niczego, nie improwizuje, nie myśli, że ma coś ważniejszego do powiedzenia: wie, że Jezus jest ostatecznym i definitywnym Słowem, którego potrzebujemy do zbawienia, i po prostu przypomina nam o tym, mówi nam o tym ponownie, w tym niekiedy mozolnym i trudnym kontekście, w którym żyjemy i w którym grozi nam, że o nich zapomnimy. Z tego powodu, ponieważ nie mówi własnych rzeczy, ale to, co sam usłyszał, jest Duchem Prawdy (J 16, 13). Zatem Paraklet czyni to z nami: nieustannie nam sugeruje, zawsze powtarza nam prawdę naszego życia, którą jest Pascha, czyli Jezus, czyli nieskończona i wieczna miłość Boga względem nas. Ale musimy uważać, ponieważ dla Jezusa prawda nie jest czymś, co trzeba wiedzieć, ale sposobem życia, nowym życiem. W wersecie 13 Jezus mówi swoim uczniom, że Duch Święty wprowadzi ich nie tyle w prawdę, co doprowadzi do całej prawdy. Wydawałoby się, że to nieistotny niuans, ale tak nie jest.

Nie chodzi tu o poznanie czegoś więcej, o zrozumienie czegoś, czego wcześniej nie mogliśmy pojąć. Jeśli wcześniej nie byliśmy w stanie znieść ciężaru (J 16, 12), to nie tylko dlatego, że było to coś poza naszą zdolnością rozumienia, ale dlatego, że był to inny sposób życia, myślenia, kochania.

Mówiąc nam o Chrystusie, świadcząc o Nim w nas, Duch nam Go daje, kształtuje Go w nas: przekazuje Go nam, to znaczy ofiarowuje nam Go jako możliwość życia, sprawia, że On żyje w nas.
Po drugie Jezus podkreśla, że słowa Ducha będą zapowiedzią rzeczy przyszłych (J 16, 13). Co to oznacza? Czy to, że Duch pozwala nam poznać z wyprzedzeniem, jak się sprawy mają, że możemy odgadnąć przyszłość? Najwyraźniej nie.

Poznanie przyszłych rzeczy oznacza posiadanie głębokiej mądrości życiowej, mądrości zrodzonej z wiary, znającej sens historii i kierunku, jaki obrały dzieje wraz z Paschą Chrystusa. Rzeczy przyszłe, ku którym podążamy, gdy pozwalamy się prowadzić Duchowi Świętemu, to pełne i ostateczne zwycięstwo Chrystusa nad tym, co czyni życie człowieka gorzkim. Nawet jeśli czasami tak się nie wydaje, nawet jeśli często tak się nie zdaje, podążamy ku tej przyszłości, która w pewien sposób jest już obecna pośród nas.

A jest ona tym bardziej obecna, o ile i my dajemy świadectwo (J 15, 26) o Jezusie, tak jak Duch Święty czyni to w nas i dla nas: w dniu Pięćdziesiątnicy rodzi się Kościół, wspólnota braci i sióstr, którzy są dla siebie nawzajem świadkami Pana Jezusa, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

+Pierbattista Pizzaballa

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama