Mija rok od trzęsienia ziemi w Syrii. „Najgorszy jest strach”

Mija rok od katastrofalnego trzęsienia ziemi, które zniszczyło południowo-wschodnią Turcję i północno-zachodnią Syrię. Zginęło wówczas niemal 60 tys. osób.

Najdotkliwiej tragedia ta odbiła się na losach Syrii, wyniszczonej już uprzednio trwającą od 13 lat wojną domową, masową emigracją i zapaścią gospodarki. Co gorsza, od 1 stycznia br. Program Żywnościowy Narodów Zjednoczonych wstrzymał wszelką pomoc żywnościową dla ofiar kataklizmu.

Posługujący w Aleppo o. Georges Sabé podkreśla w rozmowie z Radiem Watykańskim, że mieszkańcy tego zniszczonego miasta są zdesperowani i często posuwają się do kroków, które zagrażają ich bezpieczeństwu.

O. Sabé: najgorszy jest strach

„Codziennie widzę budynki, które zostały częściowo zniszczone, gdzie panuje całkowity brak bezpieczeństwa, a jednak jeśli jedno z pięter nie zostało całkowicie zniszczone, często jest zamieszkane. Zasadniczo nikt nie powinien tam przebywać. Ale są ludzie, którzy z powodu ubóstwa, czy faktu, że był to ich stary dom, decydują się tam mieszkać. (…) Najgorszy jest jednak w tym wszystkim strach. Są ludzie, którzy przez jakiś czas spali w ubraniach, bo bali się, że trzęsienie ziemi się powtórzy. Są dzieci, które do tej pory mają ogromne trudności z oddzieleniem się od rodziców, zarówno w nocy, jak i w ciągu dnia. I jest to ogromna praca, którą musimy wykonać: musimy odbudować domy z kamienia, ale trzeba też ludziom przywrócić poczucie bezpieczeństwa. I nie możemy zapominać, że ta trauma ma również swoje źródło w uprzednim doświadczeniu wojny, ze wszystkimi jej konsekwencjami.“

Marysta zaznacza, że na skutki trzęsienia ziemi nakłada się ubóstwo spowodowane zapaścią gospodarki i międzynarodowymi sankcjami. „Jesteśmy w środku zimy, a w naszym mieście prąd jest włączany tylko na dwie godziny dziennie. Ludzie już nie wiedzą, jak ogrzać swoje domy” – mówi o. Sabé. Podkreśla on, że Syryjczycy nie chcą być żebrakami, chcą stanąć na własne nogi.

O. Sabé: Pan Bóg daje nam nadzieję, staramy się przekazać ją innym

„Przede wszystkim musimy wierzyć, że nadzieja jest możliwa. Pomimo braku perspektyw, musimy wierzyć, każdy z osobna i jako wspólnota kościelna, że nadzieja jest możliwa i że Pan nas nie opuści. W oparciu o tę nadzieję musimy wychodzić naprzeciw innym, służyć im w miarę możliwości i udzielać im pomocy, której potrzebują, zawsze w miarę możliwości. Nasza wiara pomaga nam iść naprzód. Pan obiecał, że nie zapomni o nas nawet w czasie burzy. Wydaje się, że Pan śpi, ale w rzeczywistości jest z nami, aby ukoić nasze serca i uspokoić nasze umysły. Na tym właśnie się opieramy, aby nadal siać nadzieję w konkrecie życia: z koszami żywności, ze wsparciem psychologicznym, z edukacją, z rozwojem osoby ludzkiej, z pomocą w znalezieniu mieszkania. Aby nadal mówić ludziom, że Pan Bóg jest z nami, a nasza nadzieja nie zawiedzie nas.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama