KE nie stanowi prawa dotyczącego aborcji. Chce jednak wesprzeć branże aborcyjną finansowo. Pretekstem ma być inicjatywa, którą w Polsce realizuje Strajk Kobiet Marty Lempart.
O planach KE informuje portal Brussels Signal. Jak podaje serwis, wiceprzewodnicząca Komisji Vera Jourova na zamkniętym spotkaniu komisarzy 10 kwietnia powiedziała, w jaki sposób KE może ominąć obowiązujący ją zakaz. Komisja Europejska nie może stanowić prawa dotyczącego aborcji, ale według Brussels Signal, Jourova chce przekazywać firmom aborcyjnym pieniądze. W tym celu KE wspiera inicjatywę nazwaną „My voce, my choice”, czyli „Mój głos, mój wybór”, która ma propagować aborcję w krajach UE. Przedsięwzięcie zainicjowane w Słowenii dwa dni po spotkaniu komisarzy tworzą organizacje feministyczne z 9 krajów UE, w tym polski Strajk Kobiet Marty Lempart. To tzw. europejska inicjatywa obywatelska, czyli zbiórka podpisów pod projektem przepisów unijnych. Na stronie przedsięwzięcia trudno znaleźć dokładną treść projektu. Inicjatorzy podają, że chodzi im o zwiększenie dostępności aborcji, także tam, gdzie jest legalna, ale płatna. Można więc przypuszczać, że chodzi o finansowanie zabijania poczętych dzieci z publicznych środków.
Ewentualny sukces inicjatywy miałby dawać Komisji pretekst do tego, by przekazywać pieniądze z unijnego budżetu organizacjom aborcyjnym. Zgodnie z prawem UE, pod projektem będzie się musiało podpisać 1 mln obywateli krajów Unii, a dodatkowo w przynajmniej 7 krajach liczba podpisów musi przekroczyć określony próg. Dla Polski wynosi on 38 660 podpisów, dla Niemiec 67 680, dla Malty 4 230. KE może podjąć projekt, ale zgodnie z prawem może go też od razu odrzucić. Tak stało się z inicjatywą „Jeden z nas”, czyli pomysłem zakazu finansowania przez UE badań na ludzkich embrionach. W 2014 r. KE dostała ten projekt podpisany przez 1,7 mln Europejczyków i odrzuciła go.
Źrodła: brusselsignal.eu, euronews.com, citizens-initiative.europa.eu, wpolityce.pl, myvoice-mychoice.org