Wnioski płynące z tegorocznego raportu OIDAC (organizacja zajmująca się monitorowaniem wolności religijnej) są zatrważające. Liczba przestępstw przeciw chrześcijanom w Europie liczona jest w tysiącach, a wyrażanie chrześcijańskich poglądów wiąże się z marginalizacją lub wręcz usuwaniem ze sfery publicznej.
Taka sytuacja trwa już od kilku dekad, z każdym rokiem nasila się jednak coraz bardziej. W 2023 r. w 35 krajach europejskich zidentyfikowano 2 444 antychrześcijańskie przestępstwa z nienawiści, w tym 232 osobiste ataki na chrześcijan. Jednym z głównych powodów jest agresywnie sekularystyczny program wspierany przez bardzo wpływowe grupy lobbystyczne.
Taki wniosek płynie z rocznego raportu Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie (OIDAC Europe), opublikowanego dziś w Wiedniu. Co szczególnie niepokojące, nie mówimy już tylko o wykluczeniu w polityce czy w mediach, ale także w miejscach pracy. Jesteś chrześcijaninem – zostajesz zwolniony i otrzymujesz „wilczy bilet”. W Wielkiej Brytanii co najmniej 56 procent chrześcijan doświadcza systematycznie wrogości i wyśmiewania; 18 procent doświadcza dyskryminacji.
„Przestrzeń dla chrześcijan w Europie kurczy się”, stwierdza Anja Hoffmann, dyrektor wykonawczy think tanku. „Jestem bardzo zaniepokojona tym, że coraz częściej prowadzi to do autocenzury wśród chrześcijan.”
Utrzymuje się tendencja do coraz silniejszego usuwania chrześcijan ze sfery publicznej, która staje się wobec nich coraz bardziej wroga. Ta sfera publiczna obejmuje również uniwersytety, co organizacja podkreśliła w filmie dokumentalnym opublikowanym w tym roku.
W latach 2023-2024 najbardziej dotkniętymi krajami w Europie są: Francja, Wielka Brytania i Niemcy, przy czym liczba antychrześcijańskich przestępstw z nienawiści w Niemczech podwoiła się w porównaniu z rokiem ubiegłym. Dane zebrane przez OIDAC ujawniają powszechną dyskryminację chrześcijan w miejscu pracy i różnych sferach społeczeństwa.
Chrześcijanie rugowani z rynku pracy
Wyrażanie tradycyjnych przekonań religijnych coraz częściej spotyka się z wrogością i może prowadzić do dyskryminacji i mobbingu w pracy, a nawet do utraty zatrudnienia.
Anja Hoffmann opowiada historię młodego mężczyzny, któremu początkowo zaproponowano pracę. Jednak po tym, jak jego nowy pracodawca zobaczył wiadomość, którą opublikował na Facebooku, broniąc tradycyjnego chrześcijańskiego poglądu na małżeństwo (między jednym mężczyzną i jedną kobietą), jego aplikacja została odrzucona.
W sądzie stało się jasne, że ten młody człowiek nigdy nikogo nie dyskryminował, a jego byli klienci mówili o nim tylko w bardzo pochlebny sposób.
Sąd uznał, że pracodawca niesłusznie pomieszał przekonania młodego mężczyzny z potencjalnym zachowaniem, które mogłoby nosić charakter dyskryminacji. Cóż z tego, skoro ostatecznie pracodawca nie został jednak uznany za winnego, a młody mężczyzna nie dostał pracy, ponieważ sąd stwierdził, że w przekonaniu pracodawcy poglądy tego mężczyzny mogą powodować problemy, a pracodawca ma swobodę wyboru, kogo chce zatrudnić, a kogo nie.
Efekt „mrożący”
Innym wnioskiem płynącym z raportu OIDAC Europe jest to, że chrześcijańscy politycy są narażeni na dyskryminację ze względu na ich osobiste przekonania religijne i mogą być zmuszeni do wyboru między karierą polityczną a przekonaniami religijnymi. Te formy dyskryminacji mają „efekt mrożący”, prowadząc wielu chrześcijan, szczególnie wśród młodszego pokolenia, do autocenzury lub nawet ukrywania swoich przekonań na uniwersytecie i w miejscu pracy. Innymi słowy – chrześcijaństwo zmuszone jest do zejścia do „podziemia”.
Raport OIDAC określa również konkretne ograniczenia wolności religijnej dotykających chrześcijan w Europie. Ograniczenia te dotyczą publicznej modlitwy, manifestacji religijnych, publicznego wyrażania przekonań religijnych, autonomii religijnej, praw rodzicielskich i świadomego sprzeciwu wobec służby wojskowej i niektórych procedur medycznych.
Te ograniczenia prawne mogą sięgać bardzo daleko: w latach 2023-2024 kilka osób zostało ukaranych grzywną i postawionych w stan oskarżenia za pokojową modlitwę na ulicach publicznych w tak zwanych „strefach buforowych” wokół klinik aborcyjnych; jeden z obywateli Wielkiej Brytanii został skazany za cichą modlitwę w myślach. „Myślozbrodnia” to już nie literacka fikcja, ale smutna rzeczywistość.
Gdzie są prawa człowieka?
Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan w Europie (OIDAC Europe) zostało założone w 2010 roku i ma siedzibę w Wiedniu. Instytut ten, będący organizacją pozarządową, przedstawia się jako organizacja praw człowieka, w której współpracują ze sobą chrześcijanie i niechrześcijanie. Jego celem jest zachowanie wolności religijnej w Europie, wolności publicznego manifestowania religii i wolności słowa: prawa te są uważane za jądro i fundament ludzkiej godności i praw człowieka.
Ostatnie lata to systematyczny wzrost prześladowań, aktów przemocy skierowanych przeciw chrześcijanom oraz dyskryminacji w praktycznie wszystkich sferach życia publicznego. Wolność religijna staje się fikcją.
Jak można wytłumaczyć ten wzrost? Owszem, chrześcijanie w przeszłości popełniali błędy, które teraz przy każdej okazji punktują propagatorzy sekularyzacji. To jednak nie wystarczy, by zrozumieć, co dzieje się w Europie. Zdaniem Anji Hoffmann w całej Europie nastąpiła zasadnicza zmiana światopoglądu, Europa opanowana została przez „nowe dominujące ideologie” i „nowy sposób myślenia”.
Zasadniczą cechą tego nowego światopoglądu jest przekonanie, że natura ludzka, godność ludzka i osoba ludzka zdefiniowana w tradycji chrześcijańskiej stanowią przeszkodę dla pełnego samostanowienia jednostki. A to samostanowienie jest centralną wartością współczesnego życia. Chrześcijańska i świecka etyka są nie do pogodzenia.
Ten nowy sposób myślenia jest aktywnie propagowany przez bardzo wpływowe grupy lobbingowe, którym często udaje się przekształcić swoje pomysły w ustawodawstwo lub wytyczne instytucji międzynarodowych. Aktywistyczny program „przebudzonego” („woke”) światopoglądu z jednej strony prowadzi do kuriozalnych przykładów, takich jak ustawa w Szkocji, która zakazuje chrześcijańskiej dyskusji na temat poglądów pro-life w prywatnych domach, jeśli rozmowa ta może być słyszana poza domem.
Radykalny sekularyzm dąży do całkowitego ograniczenia religii do sfery prywatnej, a zatem jest w bezpośrednim konflikcie z wolnością wyznania. Według propagatorów świeckości religia to swoiste „tabu”, o którym nie wolno wspominać publicznie ani się do niego odwoływać. W praktyce oznacza to całkowity zakaz praktykowania religii – nie da się bowiem wyznawać danych poglądów, a jednocześnie kryć się z nimi i nie realizować ich w życiu. Pod pozorem tolerancji, niedyskryminacji i równouprawnienia radykalnie lewicowe grupy chcą po prostu zniszczyć religię i usunąć wszelkie jej ślady z życia osobistego, społecznego i kultury.
Źródło: OIDAC, CNE
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.