„Rz”: Trump Ukrainy chyba nie porzuci, ta wojna stanie się jego własną

„Pierwsze elementy planu pokojowego nowego prezydenta USA pokazują, że nie zamierza on spełnić warunków Putina" – pisze na łamach „Rzeczpospolitej” Jędrzej Bielecki. I przedstawia „sygnały świadczące o tym, że kapitulacja Ameryki przed Rosją, jakiej wielu się obawiało, w końcu się nie urzeczywistni".

Fakt, iż Trump dał sobie w ostatnich dniach „znacznie dłuższy horyzont czasowy na porozumienie z Putinem, niż to było do tej pory" [24 godziny zamienił na sześć miesięcy] oznacza – zdaniem publicysty – „że nowemu prezydentowi nie przyjdzie już tylko posprzątać po Bidenie w Ukrainie, ale że ta wojna stanie się niejako jego własną, taką, za którą musi wziąć sam odpowiedzialność".

Bielecki przywołuje też wywiad udzielony telewizji ABC przez doradcę Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Mike'a Waltza. Mówił w nim o potrzebie nawiązania kontaktu z Putinem, z którym Joe Biden nie rozmawia od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji w lutym 2022 r., ale też o „ustabilizowanie frontu", jako warunku podjęcie rokowań z Kremlem. Przy czym podkreślił, że Kijów powinien obniżyć wiek poborowy z 25 do 18 lat, bo „potrzebna jest nie tylko amunicja, broń, ale także rekruci". Bielecki interpretuje te słowa, jako gotowość nowej administracji do utrzymania wsparcia wojskowego dla Ukraińców, „choć nie wiadomo, w jakim wymiarze".

Stacja CNN przypomniała, że plan pokojowy Trumpa zakłada także ukraińską zgodę na zamrożenie obecnej linii frontu oraz odłożenie o 20 lat członkostwa Kijowa w NATO. Przy czym kraje europejskie powinny ustanowić w Ukrainie misję pokojową, aby Rosja nie mogła po raz kolejny złamać podjętych zobowiązań, jak to było po zawarciu memorandum budapeszteńskiego w 1994 r. oraz porozumień mińskich w latach 2015-2016.

Według CNN Moskwa nie zamierza, póki co, pójść na żadne ustępstwa. I „odrzuciła wstępne ramy planu pokojowego, które wyszły od ekipy Trumpa". Różnica zdań jest jednak widoczna i istotna. „O ile Putin nadal chce przejąć przynajmniej pośrednią kontrolę nad całą Ukrainą, Trump myśli o utrzymaniu suwerennego, choć ograniczonego terytorialnie państwa" – podsumowuje Bielecki. Przy czym – czytamy dalej – „amerykański wywiad uważa, że Putin jest przekonany, iż czas działa na jego korzyść [...]. Rosja co prawda poniosła przez trzy lata niezwykłe straty: 700 tys. zabitych i rannych. Zdobycze terytorialne, jakie w zamian uzyskała, są zaś mierne. To 4,5 tys. km kw. przez cały zeszły rok. Teraz jednak rosyjskie wojska posuwają się w rejonie Donbasu najszybciej na Zachód od trzech lat".

„W otoczeniu Trumpa panuje przekonanie, że Putin nie będzie bez końca zdolny utrzymać takiego ogromu ofiar po stronie rosyjskiej. Jest też inne narzędzie nacisku, które może zmusić Kreml do ustępstw: niestabilność wojennej gospodarki". Wymaga ona drukowania pieniędzy bez pokrycia, co skutkuje m.in. blisko 10-proc. inflacją. Możliwy jest więc „kryzys finansowy i paniczne wyciąganie z banków oszczędności przez Rosjan, jak to było pod koniec lat 90. XX wieku [...]. Współpracownicy Trumpa uważają więc, że groźba zaostrzenia sankcji nałożonych na Rosję okaże się potężnym narzędziem skłaniającym Moskwę do ustępstw".

 Źródło: „Rzeczpospolita”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama