Słynny przemytnik ludzi został aresztowany. W ujęciu „Skorpiona” pomogło dziennikarskie śledztwo

Barzan Majeed, słynny Skorpion, dzięki dziennikarce BBC Sue Mitchell został aresztowany w irackim Kurdystanie. Mitchell zdołała ustalić jego miejsce pobytu, zanim zrobiły to władze i przekazać im kluczowe informacje.

Sue Mitchell zaczyna swoją opowieść od momentu, gdy w centrum handlowym w Iraku siedzi twarzą w twarz z jednym z najbardziej znanych i poszukiwanych w kilku krajach przemytników ludzi w Europie, Barzanem Majeedem. Podczas rozmowy przyznał, że nie wie, ilu migrantów przetransportował przez kanał La Manche. „Może tysiąc, może 10 tysięcy. Nie wiem, nie liczyłem” – powiedział.

Zanim jednak doszło do tej rozmowy, dziennikarka wykonała ogromną pracę śledczą. Poszukiwania Skorpiona zaplanowała wraz z Robem Lawrie, byłym żołnierzem pracującym z uchodźcami.

Majeed i jego gang przez kilka lat kontrolowali większość przemytu ludzi przez oddzielający Wielką Brytanię od Francji kanał La Manche. Tylko w ubiegłym roku próbę przeprawy podjęło prawie 30 tys. osób. Podczas tych niebezpiecznych, ale lukratywnych dla przemytników podróży (około 7,5 tys. dolarów za osobę) nie obyło się bez ofiar śmiertelnych. Od 2018 r. ponad 70 migrantów zginęło podczas przeprawy łodzią, a w maju u wybrzeży Francji utonęło pięć osób, w tym 7-letnia dziewczynka.

Zainteresowanie dziennikarki i Lawrie’ego Skorpionem zaczęło się od dziewczyny, którą spotkali w jednym z obozów dla migrantów w pobliżu Calais w północnej Francji, a która była bliska śmierci, gdy próbowała przepłynąć kanał La Manche w nadmuchiwanej łodzi. Łódź ta nie nadawała się do takiej podróży, mimo to przemytnicy wpakowali do niej 19 osób bez kamizelek ratunkowych.

Jak natrafiono na Skorpiona?

Gdy policja w Wielkiej Brytanii zatrzymuje nielegalnych imigrantów, sprawdza ich telefony komórkowe. Począwszy od 2016 r., zawsze pojawiał się ten sam numer, czasami zapisywany pod nazwą Skorpion lub z wizerunkiem skorpiona.

Martin Clarke, starszy oficer śledczy w brytyjskiej Narodowej Agencji ds. Przestępczości (NCA), powiedział dziennikarce, że funkcjonariusze zaczęli zdawać sobie sprawę, że chodzi w tym przypadku o kurdyjsko-irackiego mężczyznę nazywającego się Barzan Majeed. On sam jako 20-letni mężczyzna przemycił się do Wielkiej Brytanii na pace ciężarówki. I mimo tego, że rok później odmówiono mu pozwolenia na pobyt, spędził na Wyspach kilka kolejnych lat – część z nich zresztą w więzieniu za przestępstwa związane z bronią i narkotykami.

Ostatecznie został deportowany do Iraku w 2015 r., gdzie prawdopodobnie wkrótce potem „odziedziczył” biznes handlu ludźmi po swoim starszym bracie, który odbywał karę w belgijskim więzieniu. Szybko rozwinął ten proceder, jako że w latach 2016-2021 jego gang kontrolował znaczną część przemytu ludzi między Europą kontynentalną a Wielką Brytanią.

Dwa lata trwała międzynarodowa operacja policyjna, która doprowadziła do skazania 26 członków gangu. Sądzeni byli w Wielkiej Brytanii, Francji i Belgii. Sam Skorpion uniknął aresztowania, został jednak zaocznie osądzony przez belgijski sąd i uznany za winnego 121 zarzutów handlu ludźmi. W październiku 2022 r. również zaocznie, został skazany na 10 lat więzienia i grzywnę w wysokości ponad miliona dolarów.

Poszukiwanie Skorpiona

Dziennikarka wraz ze swoim towarzyszem postanowili odkryć miejsce, gdzie się ukrywa słynny przemytnik. Kontakt Roba Lawrie’ego przedstawił ich Irańczykowi, który powiedział, że miał do czynienia ze Skorpionem podczas próby przekroczenia kanału La Manche i że ma siedzibę w Turcji, skąd zdalnie koordynuje swoją działalność. W Belgii udało im się zlokalizować starszego brata Majeeda, który potwierdził informację dotyczącą Turcji. Ten kraj jest zresztą ważnym przystankiem dla większości migrantów zmierzających do Wielkiej Brytanii. Ze względu na przepisy imigracyjne stosunkowo łatwo jest uzyskać tu wizę na wjazd do kraju osobom podróżującym z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu.

Kolejny cynk doprowadził parę śledczych do kawiarni w Stambule, często odwiedzanej przez przemytników ludzi, gdzie wcześniej zauważono Majeeda. Jednak kierownik lokalu i inni bywalcy nabrali wody w usta. Próbowano przybyłych nawet zastraszyć, pokazując, że niektórzy noszą przy sobie broń.

Więcej dziennikarka i jej towarzysz dowiedzieli się w kantorze wymiany walut, w którym Majeed zdeponował kilka dni wcześniej około 250 tys. dolarów. Po tym, jak zostawili tam swój numer, w środku nocy zadzwonił telefon Roba. Wyświetlił się ukryty numer, ale rozmówca przedstawił się jako Barzan Majeed. Powiedział: „Słyszałem, że mnie szukasz”. A na pytanie: „Kim jesteś, Skorpionie?” odpowiedział tylko: „Ha, chcesz mnie tak nazywać? W porządku”. Nie udało się wówczas nagrać rozmowy ani ustalić, czy dzwoni prawdziwy Majeed. Szczegóły się jednak zgadzały. Powiedział, że mieszkał w Nottingham do 2015 r., do czasu, gdy został deportowany. Zaprzeczył jednak, by był zaangażowany w handel ludźmi. „To nieprawda! To media” – zaprotestował. Co do swojego obecnego miejsca pobytu nie dał jednak żadnych wskazówek.

Niebezpieczny proceder

Nie wiadomo było, czy Skorpion kiedykolwiek jeszcze zadzwoni, ale w międzyczasie lokalny kontakt Roba powiedział im, że jest obecnie zaangażowany w przemyt migrantów z Turcji do Grecji i Włoch. Była to informacja niepokojąca. Chodziło o jachty, na których wolno było przewozić do 12 osób, ale na które ładowano nawet 100 migrantów. Kierowane przez osoby bez doświadczenia żeglarskiego płynęły niebezpieczną trasą między skupiskami małych wysp, aby uniknąć patroli straży przybrzeżnej. Ryzyko było dla przemytników opłacalne, gdyż pasażerowie płacili po około 10,7 tys. dolarów za przewóz. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 10 lat ponad 720 tys. osób próbowało przedostać się przez wschodnią część Morza Śródziemnego do Europy. Aż 2,5 tys. z nich zginęło, najczęściej tonąc.

Julia Schafermeyer z organizacji charytatywnej SOS Méditerranée ostro ocenia przemytników. „Nie sądzę, by obchodziło ich, czy ci ludzie żyją, czy umierają” – mówi.
O to spytała para śledczych wkrótce samego Skorpiona, kiedy ponownie zadzwonił. On jednak kolejny raz zaprzeczył, że jest handlarzem ludźmi. Dla niego byli nimi tylko ci, którzy brali w tym bezpośredni udział, na miejscu. Powiedział, że jest tylko „człowiekiem od pieniędzy”.

Majeed wydawał się również okazywać niewiele współczucia dla tonących migrantów. „Bóg decyduje, kiedy odejdziesz, ale czasami to twoja wina. Bóg nigdy nie mówi: »wsiadaj do łodzi«” – odpowiedział.

Następnie para udała się do kurortu Marmaris, gdyż turecka policja twierdziła, że tam właśnie Skorpion posiada willę. Udało im się zdobyć też telefon do przyjaciółki przemytnika.
Kobieta wiedziała o tym, że Majeed jest zaangażowany w przemyt ludzi. Przyznała, że bardziej interesowały go pieniądze niż los migrantów. „Nie dbał o nich. To bardzo smutne, prawda? To coś, co pamiętam i czuję się trochę zawstydzona, ponieważ…. Słyszałam różne rzeczy i wiedziałam, że nie są dobre” – powiedziała. Poinformowała też, że nie widziała go ostatnio w willi i Skorpion może przebywać w Iraku.

Potwierdził to inny kontakt, który powiedział, że widział Majeeda przy wymianie pieniędzy w Solimanii, mieście w irackim Regionie Kurdystanu.

Poszukiwania w Iraku

Dziennikarka i towarzysz założyli, że jeśli tym razem nie uda się spotkać Skorpiona, będą musieli się poddać, jednak kontakt Roba zdołał się z nim skontaktować. Na początku przemytnik był bardzo podejrzliwy. Uważał bowiem, że chcą go porwać i zabrać z powrotem do Europy.

Ostatecznie Skorpion powiedział, że może się z nimi spotkać, ale tylko wtedy, gdy będzie mógł wybrać lokalizację. Odrzucili tę propozycję, obawiając się o swoje bezpieczeństwo. Wkrótce przyszedł jednak sms z prostym pytaniem: „Gdzie jesteście?”. Ponieważ byli w drodze do centrum handlowego, przemytnik kazał im tam czekać w kawiarni na parterze. Pierwsze wrażenie, jakie na nich zrobił to to, że wygląda jak bogaty golfista. Był elegancko ubrany, w nowe dżinsy, jasnoniebieską koszulę i czarną kamizelkę, miał wypielęgnowane paznokcie. Przybył z trzema ochroniarzami, którzy zajęli miejsca przy sąsiednim stoliku.

Ponownie zaprzeczył, jakoby zajmował wysoką pozycję w organizacji przestępczej. Powiedział, że próbują go w to wplątać inni członkowie gangu. „Niektórzy z nich, gdy są aresztowani, mówią: »Pracujemy dla niego«. Szukają łagodniejszego wyroku” – stwierdził.

Był też rozgoryczony faktem, że inni przemytnicy otrzymali brytyjskie paszporty i kontynuowali swoją działalność. „W ciągu trzech dni jeden facet wysłał 170 lub 180 osób z Turcji do Włoch, wciąż z brytyjskimi paszportami w ręku! Chcę pojechać do innego kraju, by robić interesy, ale nie mogę” – powiedział z rozżaleniem. Nadal nie poczuwał się odpowiedzialny za śmierć migrantów. Powtórzył to, co powiedział przez telefon, że po prostu wziął pieniądze i zarezerwował miejsca. Dla niego przemytnikiem ludzi jest ten, który bezpośrednio ładuje ich na łodzie i ciężarówki i przewozi. „Nigdy nikogo nie wsadziłem na łódź i nigdy nikogo nie zabiłem” – oświadczył.

Pod koniec spotkania Skorpion zaprosił Roba do kantoru wymiany walut w Solimanii, w którym pracował. Rob, kiedy tam był, widział mężczyznę niosącego pudełko pełne gotówki.

Opowieść Skorpiona

W kantorze, w swoim małym biurze, Majeed opowiedział o tym, jak wszedł do biznesu w 2016 r., kiedy tysiące ludzi zmierzało do Europy. „Nikt ich nie zmuszał. Oni sami tego chcieli. Błagali przemytników: »Proszę, zrób to dla nas«. Czasami przemytnicy mówią: »Na litość boską, pomogę wam«. A potem narzekają, mówią: »Och, to, tamto…«. I nie, to nieprawda” – mówił.

Przyznał, że w latach 2016-2019 był jedną z dwóch głównych osób prowadzących operacje w Belgii i Francji, że przez jego ręce przechodziły wówczas miliony dolarów. „Robiłem takie rzeczy. Pieniądze, lokalizacja, pasażerowie, handlarze ludźmi… byłem jednym z nich wszystkich” – powiedział. Twierdził jednak, że już nie jest zamieszany w handel ludźmi. Jednak wszystko zaprzeczało temu, co mówił. Nie wiedział, że gdy sprawdzał swój telefon komórkowy, Rob dostrzegł odbicie ekranu w bardzo wypolerowanym obrazie na ścianie za nim. Wyświetlała się akurat lista numerów paszportów. Później okazało się, że handlarze wysłali te listy irackim urzędnikom. A potem dawali im łapówki w zamian za fałszywe wizy, aby imigranci mogli podróżować do Turcji.

Źródło: nowyswiat24.com.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama