Prawie 23 tys. spraw jest w Biurze centralnej agencji poszukiwań Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) ds. zbrojnego konfliktu międzynarodowego między Rosją a Ukrainą.
Oznacza to, iż utworzona w marcu 2022 r. sekcja tej jednej z największych organizacji pomocowych usiłuje znaleźć jakieś informacje o takiej liczbie osób zaginionych w związku z wojną. „Rodziny wolą dowiedzieć się, że ich bliski zginął, niż nic nie wiedzieć” – mówi odpowiedzialna w biurze za komunikację Claire Kaplun.
Kobieta zaznacza, iż liczba spraw dotyczy tylko zgłoszeń bezpośrednio skierowanych do organizacji. „Ale oczywiście są rodziny, które się z nami nie skontaktowały, które odezwały się bezpośrednio do władz lub do innych organizacji. Tak więc liczba ponad 22 tys. poszukiwanych osób to liczba przypadków, o których my wiemy i w sprawie których się do nas skierowano” – dodaje.
Claire Kaplun podkreśla niemałą skalę tragedii: „bywały dni, kiedy otrzymywaliśmy 1000 próśb dziennie. Większość z docierających do nas zgłoszeń dotyczy personelu wojskowego, czyli ludzi, którzy poszli na front. I ostatecznie, jeśli jesteśmy w stanie dostarczyć odpowiedzi i wiadomości rodzinom, oznacza to, że ci ludzie zasadniczo zostali pojmani”.
Sam proces pozostaje delikatny i skomplikowany. Claire Kaplun w wywiadzie dla Radia Watykańskiego tego nie kryje. „Do tej pory udało nam się przekazać informacje ponad 8 tys. rodzin” – mówi kobieta. „Kiedy dzwonimy do ludzi, aby przekazać im wiadomości o ich bliskich (…), zawsze jest to bardzo intensywny czas emocjonalny – opisuje dalej. – Ponieważ zostaje im powiedziane, że ich ukochana osoba znajduje się w niewoli. Więc oczywiście, jeśli tak to się wyraża, można myśleć, iż wcale nie chodzi tu o dobrą nowinę, ale dla niektórych rodzin pełnych obaw, czy ich bliski czasem już nie zginął, to naprawdę pozytywna wiadomość”.
Claire Kaplun podkreśla, iż każdy przypadek rządzi się swoimi prawami: „niektóre sprawy są rozwiązywane szybko, a inne trwają znacznie dłużej. Ponieważ nie wszystko leży w naszej mocy, polegamy na informacjach, które otrzymujemy, szczególnie od władz rosyjskich i ukraińskich (…). W przypadkach, w których nie otrzymaliśmy żadnych list z tymi osobami, może to niestety zająć dużo czasu”.