Zachód chce się uczyć od Chin, jak nieustannie inwigilować obywateli

Chińskie władze i chińskie firmy szkolą policję i służby specjalne państw zachodnich, jak inwigilować własnych obywateli. Zdumiewa niefrasobiliwość, z jaką „demokratyczne” władze oddają bezpieczeństwo swoich obywateli w ręce totalitarnego reżimu.

Zaawansowana technologicznie telewizja przemysłowa, superdokładna technologia testowania DNA i oprogramowanie do śledzenia twarzy: Chiny promują swoje najnowocześniejsze taktyki inwigilacji i pilnowania porządku, a zachodnie służby bardzo chętnie z tego korzystają. Delegaci organów ścigania z całego świata zjechali w tym tygodniu do Lianyungang we wschodnich Chinach, aby zapoznać się z „najnowszymi osiągnięciami” chińskich firm, których „zasługi” polegają na wspieraniu coraz ostrzejszych represji rządowych.

Chiny są jednym z najbardziej monitorowanych społeczeństw na Ziemi, z milionami kamer CCTV rozrzuconych po miastach i zaawansowaną technologią rozpoznawania twarzy. Władza chce wiedzieć wszystko o obywatelach i kontrolować każdy ich ruch. Tzw. „system zaufania społecznego” obejmuje już cały kraj. Osoba, która podejmuje działania sprzeczne z polityką totalitarnego reżimu otrzymuje punkty ujemne, co prowadzi do wykluczenia jej z życia społecznego, uniemożliwiając kupienie biletu lotniczego lub kolejowego, wynajęcie mieszkania czy ustawiając na samym końcu kolejki do świadczeń medycznych.

Demokratyczne państwa zachodnie z jednej strony odcinają się od Chin, co jakiś czas potępiając łamanie praw człowieka w tym kraju, z drugiej jednak – bardzo chętnie korzystają z wypracowanych tam technik inwigilacji obywateli.

Podczas ceremonii otwarcia w Lianyungang w prowincji Jiangsu chiński minister policji wychwalał współpracę z Zachodem. W ciągu ostatnich 12 miesięcy Pekin przeszkolił wiele tysięcy policjantów z zagranicy i obiecuje, że w przyszłym roku zaprosi ich jeszcze więcej.

„Pekin ma nadzieję na normalizację i legitymizację swojego stylu policyjnego i autorytarnego systemu politycznego, w którym działa. Im więcej krajów uczy się na chińskim modelu, tym mniej jest skłonnych krytykować takie represyjne podejście”  – mówi AFP Bethany Allen z Australijskiego Instytutu Polityki Strategicznej.

Wśród państw chętnie korzystających z chińskich technologii i doświadczeń są także państwa afrykańskie, m.in. RPA i Mozambik.

„Możemy uczyć się od Chin” – twierdzi Sydney Gabela, generał dywizji w południowoafrykańskiej policji.

Rozwiązania giganta technologicznego Huawei służące inwigilacji obywateli stosowane w ponad 100 krajach i regionach. Tymczasem w USA firma ta została objęta sankcjami, ponieważ stwierdzono, że realizuje ona politykę chińskich władz, ukradkiem przekazując im dane zebrane przez urządzenia rozproszone po całym świecie.

To jednak nie najbardziej drastyczny przykład. Istnieje wiele chińskich firm, które można bezpośrednio powiązać z represyjnymi działaniami władz. Jedną z nich jest SDIC Intelligence Xiamen Information, dawniej Meiya Pico, na którą USA także nałożyło sankcje za opracowanie aplikacji „zaprojektowanej do śledzenia plików graficznych i dźwiękowych, danych o lokalizacji i wiadomości na telefonach komórkowych”. W 2018 r. Departament Skarbu USA stwierdził, że mieszkańcy Xinjiang zmuszeni zostali do pobierania tej aplikacji, „aby władze mogły monitorować nielegalną działalność”. Monitorowanie w tym przypadku oznacza brutalne represje. Ponad milion Ujgurów z tej prowincji przebywa obecnie w chińskich więzieniach, a przestrzeganie praw człowieka wobec nich i innych mniejszości narodowych w tej prowincji jest całkowitą fikcją.

Choć USA i państwa zachodnie nakładają sankcje na niektóre chińskie firmy, jednocześnie garściami korzystają z inwigilacyjnych technologii opracowywanych przez pozostałe. Na stoisku firmy w Lianyungang ich przedstawiciele demonstrowali najnowocześniejsze narzędzia do rozpoznawania twarzy, pozwalające wyostrzać rozmyte nagrania, na przykład z demonstracji, aby zidentyfikować „nieprawomyślne” osoby.

Nasza technologia pozwala nie tylko na identyfikację, ale także na precyzyjne śledzenie „podejrzanych”, chwali się przedstawiciel jednej z firm. „Na przykład, jeśli całe nagranie ma pięć godzin, a my chcemy wyszukać konkretną osobę, dzięki naszemu systemowi możemy ją odnaleźć i śledzić”.

Inny wystawca, Instytut Nauk Sądowych Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zaprezentował zaawansowany technologicznie sprzęt do badań DNA. Waszyngton zakazał instytutowi w 2020 r. dostępu do niektórych amerykańskich technologii, w ramach grupy chińskich firm oskarżonych o „współudział w łamaniu praw człowieka i nadużyciach”. Później został on usunięty z tej listy rzekomo w ramach wysiłków na rzecz ułatwienia współpracy między USA a Chinami w walce z fentanylem.

To, co dzieje się obecnie w Chinach i łatwość, z jaką zachodnie władze rozgrzeszają się z współpracy z totalitarnym reżimem, jest zatrważające z wielu względów. Po pierwsze, pozorne sankcje są tylko przykrywką dla rzeczywistych intencji „demokratycznych” rządów. Po drugie, chińskie władze czują się bezkarne i mają świadomość, że państwa zachodnie nie odważą się głośno i wyraźnie potępiać łamania przez nie praw człowieka. Po trzecie – oddawanie własnego bezpieczeństwa w ręce takiego partnera jest przejawem wyjątkowego braku rozwagi. Jaka jest gwarancja, że kolejne firmy, podobnie jak wcześniej Huawei, nie będą stosować rozmaitych „backdoorów” – niejawnie przekazując chińskim władzom informacje o tym, co dzieje się zagranicą?

Źródło: CNA

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama