Brytyjska ustawa o wspomaganym samobójstwie pospiesznie przepchnięta przez brytyjską Izbę Gmin czeka na zatwierdzenie przez Izbę Lordów. Nowe prawo uchwalane jest bez konsultacji z instytucjami odpowiedzialnymi za ochronę zdrowia, wbrew zdaniu lekarzy i placówek opiekuńczych.
Mówi o tym jasno ankieta przeprowadzona wśród świadczeniodawców opieki zdrowotnej w Anglii. Olbrzymia większość przyznaje, że są nieprzygotowani pod względem medycznym na skutki ewentualnego wprowadzenia ustawy o wspomaganym samobójstwie.
Brak konsultacji, brak przygotowania
Ankieta przeprowadzona przez Care England wykazała, że
„84% świadczeniodawców stwierdziło, że nie konsultowano się z nimi w sprawie projektu ustawy lub jego implikacji".
Ponad jedna trzecia świadczeniodawców stwierdziła, że ich personel w ogóle nie byłby skłonny uczestniczyć w procesie wspomaganego samobójstwa.
Tylko 13 proc. świadczeniodawców stwierdziło, że byłoby w stanie poradzić sobie ze wspomaganym samobójstwem w swoich placówkach. Jednocześnie 24 proc. stwierdziło, że zatrudnienie personelu stałoby się bardzo trudne, ponieważ wielu pracowników sprzeciwiłoby się ze względu na sumienie.
Wyniki ankiety zostały ogłoszone w przeddzień drugiego czytania projektu ustawy o wspomaganym samobójstwie w Izbie Lordów, które odbyło się 12 września.
Profesor Martin Green OBE, dyrektor naczelny Care England, powiedział, że "świadczeniodawcy [opieki] pozostają niepewni swojej roli i niebezpiecznie nieprzygotowani na to, co nas czeka", jeśli wspomagane samobójstwo stanie się prawem, stwierdzając, że "ustawa może stanowić poważne wyzwanie dla świadczeniodawców i personelu pracującego z osobami w placówkach opiekuńczych".
Care England stwierdziło, że wyniki sondaży "wskazują na sektor, który jest w dużej mierze niekonsultowany, niepewny i nieprzygotowany na projekt ustawy w jej obecnej formie".
Problemy związane z potencjalną legalizacją wspomaganego samobójstwa pogorszyłyby i tak już tragiczną sytuację, w której, według Care England, sektor opieki boryka się z wysokimi wskaźnikami wakatów i niską retencją pracowników.
Otwarta krytyka ze strony ekspertów
Care England nie jest osamotniona w swoich obawach związanych z ustawą o wspomaganym samobójstwie. Lekarze opieki paliatywnej ostrzegają, że obecnie opieka u schyłku życia nie jest w stanie poradzić sobie ze wzrostem liczby osób jej wymagającej. Oznacza to, że opieka paliatywna wymaga znacznych inwestycji finansowych. W tej sytuacji proponowanie „wspomaganego samobójstwa” zamiast opieki medycznej brzmi jak groźba: „jeśli nie umrzecie przed terminem, my już zadbamy o to, żebyście nie obciążali systemu swoimi dolegliwościami”.
Kryzys opieki paliatywnej w Anglii trwa od lat. Organizacja Marie Curie donosi, że 100 000 osób umiera każdego roku, potrzebując opieki paliatywnej, ale jej nie otrzymuje.
Dr Matthew Doré, honorowy sekretarz Stowarzyszenia Medycyny Paliatywnej, ostrzegł przed niebezpieczeństwami wynikającymi ze zbytniego pokładania wiary w zapis o sześciomiesięcznej prognozie przeżycia znajdujący się w ustawie o wspomaganym samobójstwie. Takie rokowanie z punktu widzenia medycyny jest zawsze niepewne.
Obawy te wyraża także prof. Katherine Sleeman, specjalistka w dziedzinie opieki paliatywnej:
„Nie jest możliwe dokładne określenie czyjegoś rokowania jako liczby miesięcy. Kiedy komuś pozostało tylko kilka dni, kilka godzin życia, może być łatwiej określić, że prawdopodobnie umrze w tym czasie. Ale kiedy mówimy o miesiącach, jest to bardzo, bardzo trudne".
Baronowa Finlay z Llandaff, była profesor medycyny paliatywnej, mówi:
„Przewidzenie oczekiwanej długości życia jest niemożliwe... Znam ludzi, którzy żyją dobrze i aktywnie przez wiele lat, po tym, jak sądzono, że zostało im nie więcej niż kilka tygodni życia”.
Opieka medyczna, a nie eutanazja
Rzeczniczka Right To Life UK, Catherine Robinson, podkreśla:
„Ta ankieta obnaża rzeczywistość, w której placówki zapewniające usługi opiekuńczych w Anglii nie byłyby w stanie sobie poradzić, gdyby wspomagane samobójstwo stało się prawem”.
Chodzi zarówno o względy organizacyjno-medyczne, jak i zdecydowany sprzeciw personelu.
„Jasne jest, że wiele osób pracujących w sektorze opieki jest całkowicie przeciwnych wspomaganemu samobójstwu, a wielu z nich twierdzi, że w ogóle nie chce przeprowadzać procedur wspomaganego samobójstwa”.
Jak pokazują przykłady krajów, w których uchwalono przepisy pozwalające na dokonywanie wspomaganego samobójstwa lub eutanazję, służą one fizycznej likwidacji osób chorych i pozbyciu się problemów finansowych związanych z opieką nad nimi, a nie ulżeniu ich cierpieniu.
„Najbardziej bezbronni członkowie naszego społeczeństwa zasługują na naszą niezachwianą ochronę i najwyższy standard opieki, a nie na drogę do wspomaganego samobójstwa. Dowody zza oceanu pokazują, że jeśli ta legislacja stanie się prawem, niezliczone bezbronne osoby zbliżające się do końca życia będą poddawane naciskom lub wręcz zmuszane do zakończenia swojego życia”.
Źródło: Right to Live UK