Izraelska armia poinformowała w środę, że jej żołnierze wkroczyli na południe Libanu, by przeprowadzić „ukierunkowane operacje specjalne” przeciwko Hezbollahowi. Od czasu zawarcia rozejmu jesienią 2024 r. Izrael prowadzi regularne naloty na Liban, ale operacje lądowe są rzadkie.
Żołnierze zniszczyli infrastrukturę Hezbollahu położoną na terenach leżących dwa-trzy kilometry od granicy z Izraelem, by zapobiec umacnianiu się tej terrorystycznej grupy – przekazała armia.
W miejscowości Dżabal Blat zniszczono podziemne magazyny broni i stanowiska ogniowe – przekazał portal telewizji i24news. Serwis Times of Israel dodał, że wojsko znalazło i zniszczyło m.in. wieloprowadnicową wyrzutnię rakiet, dziesiątki ładunków wybuchowych i inną broń.
W listopadzie 2024 r. zawarto rozejm kończący wojnę Izraela z wspieranym przez Iran Hezbollahem. Umowa zakłada wycofanie się z południa Libanu zarówno sił izraelskich, jak i bojowników szyickiego Hezbollahu. Libańska armia informuje, że stopniowo przejmuje kontrolę nad tym obszarem, co również jest warunkiem porozumienia.
Obie strony zarzucają sobie jednak nieprzestrzeganie umowy. Wojska izraelskie pozostały w pięciu przygranicznych posterunkach na terytorium Libanu i regularnie atakują cele w tym państwie, zaznaczając, że uderzenia są wymierzone w łamiący rozejm Hezbollah. Uznawana przez Zachód za organizację terrorystyczną grupa nie przyznaje się do zarzucanych jej naruszeń, w tym ataków rakietowych na Izrael.
Operacje lądowe Izraela poza terenem pięciu zajmowanych posterunków były znacznie rzadsze niż naloty – napisał portal Times of Israel.
Południe Libanu przez dekady znajdowało się pod faktyczną kontrolą Hezbollahu, który z różną intensywnością walczył z Izraelem. Po wybuchu wojny w Strefie Gazy jesienią 2023 r. zaczął regularne ostrzały Izraela, co po roku przerodziło się w otwartą wojnę. Zginęło w niej ponad 4 tys. Libańczyków i kilkudziesięciu Izraelczyków. Stanowiący wcześniej poważną siłę militarną Hezbollah został znacznie osłabiony.
Jerzy Adamiak
Źródło: