Mantra „Bezpieczeństwo przede wszystkim!” jest zawsze kłamstwem – i to niebezpiecznym, zaślepiając nas na nasze prawdziwe priorytety, utrudniającym ostrożną analizę ryzyka i wykolejającym charakter – piszą na łamach magazynu First Things amerykańscy publicyści: Thomas Fickley i o. Mark Perkins.
„W stanowym futbolu bezpieczeństwo jest naszym priorytetem #1!” – tak głosi baner dołączony do postu w mediach społecznościowych reklamującego nowe, zaawansowane technologicznie kaski dla graczy. Podobnie naklejka z tyłu ciągnika siodłowego z przyczepą jadącego autostradą międzystanową nr 81: „Bezpieczeństwo przede wszystkim!”. I tabliczka przy wjeździe na plac budowy: „Zakładanie kasków – bezpieczeństwo przede wszystkim!”.
Zakładanie kasków
To nonsens. Gdyby bezpieczeństwo było naprawdę najwyższym priorytetem, nie byłoby potrzeby stosowania lepszych kasków – drużyna futbolowa zostałaby całkowicie zlikwidowana. Nikt w ogóle nie jeździłby ciągnikiem siodłowym, a tym bardziej nie poruszałby się po autostradzie międzystanowej i nikomu nie wolno byłoby postawić stopy na placu budowy. Mantra „Bezpieczeństwo przede wszystkim!” jest zawsze kłamstwem – i to niebezpiecznym, zaślepiającym nas na nasze prawdziwe priorytety, utrudniającym ostrożną analizę ryzyka i wykolejającym charakter.
Chociaż drużyna futbolowa może zdobyć lepsze kaski, ponieważ dba o swoich zawodników, istnienie drużyny futbolowej wskazuje na priorytety stawiane ponad bezpieczeństwem: cnoty siły, odwagi i pracy zespołowej; radość z gry lub jej oglądania; koleżeństwo w kampusie i społeczności; pieniądze. Firmy przewozowe dbają o bezpieczeństwo swoich kierowców i innych osób na drodze, tak jak firmy budowlane chcą uniknąć obrażeń na swoich placach budowy, ale my jeździmy ciężarówkami i budujemy budynki, aby zarobić na życie, zwiększyć produktywność gospodarczą Amerykanów i poprawić jakość naszego życia – pomimo związanego z tym ryzyka. Które z tych priorytetów zasługują na to, by stawiać je przed bezpieczeństwem? Które, jeśli w ogóle, nie zaslugują? W każdym przypadku mantra „bezpieczeństwo przede wszystkim” utrudnia rzetelną księgowość i szczerą rozmowę.
Jak wyglądałoby amerykańskie społeczeństwo, gdybyśmy naprawdę i powszechnie zastosowali sposób myślenia „bezpieczeństwo przede wszystkim”? Od dziesięcioleci Amerykanie prowadzą nieoficjalne, ogólnokrajowe badanie, aby odpowiedzieć na to pytanie – a przedmiotem tego badania są nasze dzieci. Najbliżej życia zgodnie z zasadą „bezpieczeństwo przede wszystkim” jesteśmy w rodzicielstwie, na placach zabaw i w szkołach. Jak pokazał Jonathan Haidt w książce The Coddling of the American Mind z 2018 r. (wraz z Gregiem Lukianoffem) i The Anxious Generation z 2024 r., „bezpieczeństwo” połączyło się z innymi siłami, aby uczynić nasze dzieci i młodzież bardziej kruchymi i niespokojnymi niż kiedykolwiek. Kiedy dążymy do tego, aby „bezpieczeństwo było najważniejsze” dla dzieci i młodzieży, ostatecznie mamy na myśli – niezależnie od tego, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie – że wolelibyśmy zniekształcić ich charakter, niż ryzykować uszkodzenie ciała.
Analiza ryzyka
Nie dość, że młodzi ludzie wychowani w systemie „bezpieczeństwo przede wszystkim" mają źle ukształtowany charakter, to jeszcze są niezdolni do roztropnej oceny ryzyka. Jeśli nasze place zabaw składają się wyłącznie z pianki i gumy, dzieci nigdy nie mają możliwości nauczenia się, w stosunkowo kontrolowanym środowisku, co się dzieje, gdy ich ciała stykają się z drewnem lub stalą. Jeśli nie pozwolimy nastolatkom na wykonywanie sensownej pracy z elektronarzędziami i maszynami, uniemożliwimy im nauczenie się, jak zachować ostrożność i uwagę potrzebną do odpowiedzialnego korzystania z władzy. Najbardziej przerażające jest to, że jeśli nasi młodzi ludzie nauczą się jeździć w samochodach, które utrzymują się na drodze pomimo rozproszenia uwagi kierowców, z systemami bezpieczeństwa zapewniającymi nietykalność osób znajdujących się poza autem, konsekwencje dla tych ostatnich mogą być katastrofalne. Krótko mówiąc, jako społeczeństwo nie dajemy naszym młodym ludziom możliwości konfrontacji z wyzwaniami koniecznymi do rozwoju. (W międzyczasie prosimy ich, aby zdefiniowali swoją własną egzystencjalną tożsamość – wyzwanie, któremu nikt nie jest w stanie sprostać).
„Bezpieczeństwo przede wszystkim” odrzuca ludzką wielkość. Z asekurancką mentalnością góry nie zostałyby zdobyte, dzikie ostępy pozostałyby niezbadane, morza byłyby nieznane, ofiary powodzi nie zostałyby uratowane, pożary nie zostałyby ugaszone, tyrani nie zostaliby obaleni. Taka wielkość jest prawie zawsze efektem codziennej formacji w kierunku ludzkiej doskonałości. Ci, którzy wchodzą do płonących budynków, robią to, ponieważ rozwinęli w sobie cnotę odwagi – dążenia do dobra pomimo trudności i niebezpieczeństwa. Zwykły rozwój kompetencji i charakteru, poprzez roztropne podejmowanie ryzyka pod kierunkiem mądrych mentorów, stwarza warunki do rozwijania cnoty wielkości.
Mężczyźni więdną
Mężczyźni, zwłaszcza młodzi, więdną pod wpływem reżimu bezpieczeństwa. W każdej kulturze młodzi mężczyźni mają tendencję ryzykownych, a tym samym niebezpiecznych zachowań, można nawet powiedzieć lekkomyślnych. Dziś możemy powiedzieć, że dzieje się tak dlatego, że młodzieńcza męska kora przedczołowa jest słabo rozwinięta.
Tak czy inaczej, można powiedzieć, że to podejmowanie ryzyka to wyjątkowy, choć niebezpieczny dar – dar rozpoznawania niebezpieczeństwa i działania mimo wszystko: trymowania żagli podczas sztormu, parcia naprzód w czasie bitwy, robienia ryzykownych rzeczy dla dobra społeczności i dla rodzin, a często także dla młodej damy, którą próbują zdobyć. Dorastający chłopcy mają tę wyjątkową moc. Ale to nie jest historia, którą zwykle słyszymy o młodych mężczyznach w dzisiejszych czasach. I tak, w większości przypadków, miękki nacisk ze strony obrońców bezpieczeństwa skutkuje miękką kastracją. Albo młodzi mężczyźni buntują się – zamiast roztropnego podejmowania ryzyka, przyjmują lekkomyślną postawę. Stają się agresywni, zamiast używać siły zorientowanej na dobro społeczności. Rozwiązaniem jest mentoring w przemyślanym podejmowaniu ryzyka dla dobra innych i dla własnego charakteru.
Naszą mantrą w Programie Joshua w Akademii Św. Dunstana – to roczny urlop dla absolwentów szkół średnich w wieku od siedemnastu do dwudziestu lat na pracę na 176-akrowej farmie w górach Blue Ridge w Wirginii – jest „Bezpieczeństwo po trzecie”. (Myśleliśmy, że to my ukuliśmy to określenie, ale okazuje się, że Mike Rowe z Dirty Jobs dotarł tu na długo przed nami.) Hało to może to zabrzmieć nonszalancko, ale takie nie jest. Trzecie miejsce jest nadal wysokim priorytetem. Jest wiele rzeczy, które powinniśmy i będziemy poświęcać, aby zmniejszyć niebezpieczeństwa i ryzyko. Ale są pewne rzeczy, których nigdy nie wolno nam poświęcać. Najbardziej niebezpieczną rzeczą, jaką zrobią nasi uczestnicy, jest jazda do kościoła dwa razy w tygodniu, ponieważ prawdopodobieństwo wypadku samochodowego jest wyższe niż wypadku w miejscu pracy.
Dodatkowo, młodzi mężczyźni w naszym programie będą – po instruktażu i pod okiem mentorów – obsługiwać elektronarzędzia, piły łańcuchowe i traktory. Dowiedzą się, jak zbudować dźwig, aby podnieść w dwutonową drewnianą ścianę. W tym wszystkim będą kształtowani w kierunku mądrego i rozważnego podejmowania ryzyka – nie po to, by zabiegać o niebezpieczeństwo dla niego samego, ale po to, by akceptować ryzyko, gdy w grę wchodzą ważniejsze sprawy.
Jeśli nasza młodzież, a szczególnie nasi młodzi mężczyźni, mają rozwijać kompetencje i charakter jeśli mają dorosnąć, muszą postawić bezpieczeństwo na trzecim miejscu.
Źródło: First Things