Ukraińska dziennikarka dokumentuje zbrodnie Putina. „Marzę o dniu, gdy trafią do międzynarodowych trybunałów”

Wśród gruzów i traumy rosyjskiej inwazji ukraińskie dziennikarki śledcze, jak Walerija Jegoszyna, ryzykują życie, by dokumentować zbrodnie wojenne. Ich praca to nie tylko zbieranie faktów, ale akt głębokiej empatii i walka o przyszłą sprawiedliwość.

„Prawdopodobnie to, że relacjonuję wojnę, która toczy się w moim własnym kraju, daje mi więcej szacunku dla tych, którzy ucierpieli” – mówi Vatican News Walerija Jegoszyna, korespondentka Radia Wolna Europa/Radio Swoboda Od początku pełnoskalowej inwazji w 2022 roku jej praca w projekcie (który dawniej skupiony był na korupcji w gronie ukraińskich władz) diametralnie się zmieniła.

Od korupcji do zbrodni wojennych

„Po 2022 roku nauczyłam się także, jak badać zbrodnie wojenne” – wyjaśnia Jegoszyna w rozmowie z Vatican News. Jej zespół identyfikuje dziś rosyjskich żołnierzy działających na terytorium Ukrainy, prowadząc „śledztwa wyższego szczebla, które obejmują zbieranie danych i analizę danych z wielu źródeł oraz dowodów na to, że niektórzy oficerowie lub żołnierze rosyjskiej armii popełnili zbrodnie wojenne na Ukrainie”.

Ta misja wiąże się z ogromnym ryzykiem. Według Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy i Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy, 117 pracowników mediów zginęło podczas wykonywania swojej pracy od początku konfliktu. Wśród nich były dziennikarki takie jak: Wira Hyrycz (zabita pociskiem, który uderzył w jej dom), Tetiana Kulyk (zginęła w nalocie razem z mężem), Ołeksandra „Sasha” Kuwszynowa (trafiona rosyjskim ogniem na froncie) czy Wiktoria Roszczyna, uwięziona przez Rosjan i zwolniona w stanie wskazującym na brutalne tortury.

„Oczywiście, to jest straszne” – przyznaje Jegoszyna. „Nie spałam kilka nocy, a czy prześpię następne, zależy od bombardowań. Ale nigdy, przenigdy nie myślałam o opuszczeniu Ukrainy. Mój dom i moja rodzina są tutaj” – dodała.

„Marzę o dniu, gdy śledztwa trafią do międzynarodowych trybunałów” – mówi.

Dla Jegoszyny ten historyczny moment nadaje jej pracy szczególne znaczenie. Zebrane przez dziennikarzy dowody mogą posłużyć nie tylko opinii publicznej, ale także wymiarowi sprawiedliwości. „Naprawdę marzę o dniu, gdy śledztwa trafią do jakichś międzynarodowych trybunałów. I prawdopodobnie przyniosą jakąś sprawiedliwość" – podkreśla. Jednocześnie zwraca uwagę na kluczową rolę edukacji medialnej społeczeństwa w dobie dezinformacji: „Dziennikarze mogą obalać kłamstwa fakt po fakcie, ale to zadziała jako kompletny system tylko wtedy, gdy ludzie również zrozumieją, jak rozpoznać, czy to jest prawdziwa informacja, czy kolejna kampania dezinformacyjna” – zaznacza.

Dokumentacja jako akt oporu i podstawa nadziei

Praca ukraińskich dziennikarek i dziennikarzy na froncie to nie tylko doniesienia medialne. To mozolne budowanie archiwum dowodowego dla przyszłych rozliczeń, dawanie głosu ofiarom i ich rodzinom oraz walka o prawdę w obliczu rosyjskiej machiny dezinformacyjnej. To także akt głębokiego człowieczeństwa i niegasnącej nadziei na sprawiedliwość i pokój. 

Źródło: vaticannews.va/pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama