Przesłanie przełomowej encykliki „Evangelium vitae” jest teraz potrzebne bardziej niż kiedykolwiek – pisze ks. R. de Souza w National Catholic Register. Jeśli nie weźmiemy jej sobie do serca, zagrożone są podstawy naszej cywilizacji, zagrożone jest nasze własne życie.
Wydana 30 lat temu, 25 marca 1995 r. encyklika Jana Pawła II „Evangelium vitae” była głośnym ostrzeżeniem, które niestety większość świata zignorowała, brnąc coraz dalej w mroki „cywilizacji śmierci”.
To, co obserwujemy obecnie: nachalne promowanie ideologii gender, narzucanie przez międzynarodowe organy poszczególnym państwom aborcji jako rzekomego „prawa człowieka”, celowe rozbijanie rodziny to proces, który trwał już w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia i nabierał szybko tempa.
Już w 1994 roku administracja Clintona usiłowała uczynić aborcję ogólnoświatowym prawem człowieka na Międzynarodowej Konferencji ONZ na temat Ludności i Rozwoju (ICPD) w Kairze. Temu stanowczo – i skutecznie przeciwstawił się Jan Paweł II. Jeszcze przed publikacją encykliki amerykański magazyn Time przyznał mu tytuł „człowieka roku” – doceniając jego olbrzymi wkład w życie społeczne całego świata.
Jak podkreśla autor NCR, Evangelium vitae nie było wyłącznie autorskim dziełem Papieża, ale owocem czteroletniego procesu konsultacji z biskupami całego świata. Jan Paweł II wiedział więc doskonale, co dzieje się na całym świecie i zagrożenia, które opisywał, nie były bynajmniej teoretyczne.
Encyklika nie była jedynie ostrzeżeniem, ale także pozytywnym programem „pro-life”:
Nie będąc jedynie wąskim potwierdzeniem doktryny, Evangelium Vitae przedstawiła szeroką wizję ludzkiego życia jako zawsze dobrego, wizję zakorzenioną w całym biblijnym świadectwie.
Teologicznym novum było odmienne podejście do kary śmierci: Jan Paweł II ograniczył jej stosowanie do przypadków „absolutnej konieczności”, zaznaczając, że „takie przypadki są bardzo ważne, jeśli nie wręcz nie istniejące w praktyce”. Zgodnie z tym nauczaniem dokonano także korekty w nowej edycji Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Sumienie polityków
Równie istotnym novum było jasno wyrażone nauczanie odnoszące się do sumienia prawodawców działających zgodnie z sumieniem. Jan Paweł II pisał, że
„aborcja i eutanazja są przestępstwami, których żadne ludzkie prawo nie może usankcjonować”. Przywódcy polityczni mają zatem obowiązek sprzeciwiać się takim prawom.”
Patrząc na licznych polityków – w tym byłego amerykańskiego prezydenta Joe Bidena – trzeba ze smutkiem zauważyć, że nie zrozumieli i nie uznali tego jasnego nauczania, idąc w swej politycznej praktyce ramię w ramię z propagatorami aborcji i eutanazji.
Etyczne podstawy społeczeństw i subiektywizacja prawdy
Ks. R. de Souza szeroko opisuje amerykański kontekst, który w znacznym zakresie jest miarodajny dla całego świata zachodniego. Chodzi o coraz mocniejsze niszczenie etycznych podstaw społeczeństw, negowanie prawa do życia osób nienarodzonych i schorowanych, które znalazło swój wyraz w kolejnych wyrokach sądów oraz rządowych rozporządzeniach. Szczególną uwagę zwraca na sprawę Planned Parenthood przeciwko Casey, która potwierdziła wcześniejszy wyrok Roe przeciwko Wade:
„Opinia trzech sędziów podpisana przez Sandrę Day O'Connor, Anthony'ego Kennedy'ego (oboje mianowani przez Ronalda Reagana) i Davida Soutera (mianowany przez George'a H.W. Busha) zawierała obszerny metafizyczny argument w obronie aborcji: «Sercem wolności jest prawo do zdefiniowania własnej koncepcji istnienia, znaczenia, wszechświata i tajemnicy ludzkiego życia».”
Jeśli wczytać się uważnie w to uzasadnienie, jest ono do głębi absurdalne. Oznacza ono ni mniej, ni więcej, tylko całkowitą subiektywizację prawdy: wierzę w to, w co chcę wierzyć. Obiektywna rzeczywistość, zdaniem sądu, się nie liczy, istotne są tylko subiektywne zapatrywania.
Dlatego tak potrzebna była najpierw encyklika Veritatis splendor, sprzeciwiająca się relatywizacji i subiektywizacji prawdy, a później – Evangelium vitae, która przedstwiała pozytywną wizję ludzkiej płciowości, rodziny, uczyła szacunku dla życia na wszystkich jego etapach, wbrew ideologicznym zapędom, którym niestety ulegali także liczni liberalni teologowie. Obydwie encykliki „dostarczyły świeżej energii amerykańskiemu ruchowi pro-life po gorzkim rozczarowaniu sprawą Casey.”
Trzy dekady później doczekaliśmy się w końcu obalenia wyroku w sprawie Roe. Wiele jednak pozostaje do zrobienia. Trzeba wciąż przypominać, że nie chodzi tylko o kwestie prawne, ale o kulturowe i filozoficzne. Trzeba zmienić mentalność, tak aby „metafizyka Casey” (subiektywizacja prawdy) odeszła w przeszłość, aby społeczeństwa nauczyły się uznawać fundamentalne prawo do życia nie tylko dlatego, że tak każe prawodawca, ale z własnego przekonania.
Źródło: NCR