Przywództwo burmistrz Anne Hidalgo doprowadziło do ograniczenia przestrzeni przeznaczonej dla samochodów na rzecz zieleni, rowerów i dzieci. Dobra robota! – napisał w portalu X Brent Toderian, lewicowy działacz z Kanady zajmujący się planowaniem miast. Tymczasem Paryż traci mieszkańców.
Toderian zajmował się planowaniem Vancouver. Swój wpis, który zyskał milion wyświetleń, zilustrował grafikami pokazującymi zanieczyszczenie Paryża od 2007 r. do chwili obecnej. Wynika z nich, że stężenie szkodliwych substancji znacznie spadło. Kanadyjski lewicowiec entuzjastycznie chwalił socjalistyczną burmistrz Paryża Anne Hidalgo.
Argumenty kanadyjskiego działaczapomagają zwolennikom wprowadzania stref ograniczonego ruchu w różnych miastach świata. Takie strefy powstały już w Warszawie i Krakowie.
Właściwy powód?
Czy Brent Toderian ma rację? Jego wpis weryfikował włoski magazyn „Tempi”. Jak zauważa pismo, stężenie drobnego pyłu w Paryżu zmniejsza się nie od 2007 r., a od lat 50. zeszłego stulecia. Tymczasem forsowane przez aktywistów miejskich i lewicowych polityków ograniczenia zaczęto wprowadzać dopiero w XXI w. To m.in. zmniejszenie dopuszczalnej prędkości w wielu miejscach do 30 km/h, wyższe opłaty parkingowe dla właścicieli SUV-ów i przede wszystkim strefy ograniczonego transportu. W efekcie tego ruch w mieście spadł o połowę.
Paryż nie jest jedynym miejscem, gdzie spadek zanieczyszczeń notowany jest od dłuższego czasu. Także w Mediolanie podobną poprawę widać co najmniej od 1991 r. Stężenie dwutlenku azotu spadło od tamtej pory o dwie trzecie. Ograniczenia w stolicy Lombardii to, podobnie jak w przypadku Paryża, stosunkowo nowa sprawa.
Z kolei w Stanach Zjednoczonych ruch generalnie wzrósł od 1970 r. o blisko 200 proc., czyli niemal trzykrotnie. Natomiast stężenie sześciu głównych zanieczyszczeń spadło o 78 proc.
Przyczyną są innowacje wprowadzane w samochodach.
Nie doceniają
Zmniejszenie natężenia ruchu ulicznego o połowę z pewnością wpłynęło na ilość tych zanieczyszczeń, które pochodzą z aut. Jednak reżim ten niekoniecznie wpłynął pozytywnie na poziom życia w stolicy Francji. Od 2011 r. liczba jej mieszkańców spadła o 150 tys., podczas gdy pozostała część stołecznego regionu Île-de-France zyskała 500 tys. mieszkańców.
Źródło: tempi.it
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.