Szkocki parlament przyjął rezolucję finansową związaną z Ustawą o wspomaganym samobójstwie. Pieniądze, które mogłyby zostać przeznaczone na leczenie i opiekę hospicyjną mają zostać przekierowane na pozbawianie życia chorych.
Szkocka ustawa o wspomaganym umieraniu dla nieuleczalnie chorych dorosłych ma zalegalizować wspomagane samobójstwo dla osób w wieku 16 lat lub starszych, bez określania wymagań dotyczących prognozy przeżycia.
Wdrożenie tej ustawy związane jest z konkretnymi wydatkami; dalsze jej procedowanie wymaga określenia jej konsekwencji finansowych i podjęcia stosownych uchwał. Po krótkiej debacie szkocki parlament przyjął wniosek zezwalający na „wszelkie wydatki”.
„Czek in blanco” na śmierć
Pam Duncan-Glancy, posłanka z Glasgow, która sama ze względu na chorobę porusza się na wózku inwalidzkim, mówi, że uchwała to:
„czek in blanco, który ma sprawić, że łatwiej będzie wybrać śmierć zamiast życia”.
Środki, które mogłyby zostać przeznaczone na leczenie, opiekę paliatywną i hospicyjną, zostaną teraz przekierowane na „usługi” związane ze wspomaganym samobójstwem.
Królewskie Kolegium Psychiatrów w Szkocji podkreśla, że nie jest prawdopodobne, aby koszty związane ze wspomaganym samobójstwem mogły zostać po prostu wliczone w istniejące obecnie budżety służby zdrowia. Oznacza to, że trzeba będzie wybierać między finansowaniem leczenia oraz uśmiercania pacjentów.
Duncan-Glancy kontynuowała:
„W opiece społecznej jest kryzys. Pracownicy są źle opłacani, a osoby niepełnosprawne muszą przez wiele godzin siedzieć w tych samych wkładkach na nietrzymanie moczu, ponieważ nie ma pieniędzy, aby zapłacić personelowi, aby przychodził je zmieniać odpowiednio często. Mamy kryzys mieszkaniowy, w wyniku którego 10 tys. osób niepełnosprawnych nie ma jak wyjść z domu. Co czwarta osoba potrzebująca opieki paliatywnej w Szkocji jej nie otrzymuje.”
Wtórował jej Jeremy Balfour, poseł z Lothian, który podkreślał, że budżet nie jest z gumy i przeznaczenie środków na procedury wspomaganego samobójstwa będzie oznaczało dalsze cięcia wydatków związanych z leczeniem i opieką medyczną. Na ten sam problem wskazywali kolejni posłowie zabierający głos podczas sesji szkockiego parlamentu.
Szkocki rząd: to prawda, wspomagane samobójstwo kosztuje
Neil Gray, rządowy sekretarz ds. zdrowia i opieki społecznej, przyznał niedawno, że fundusze na wdrożenie wspomaganego samobójstwa w Szkocji będą musiały pochodzić z ograniczenia innych usług. W odpowiedzi na list napisany przez Clare Haughey, przewodniczącą Komisji Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu, Gray stwierdził:
„koszty związane ze szkoleniem personelu – w tym czas personelu na podjęcie szkolenia związanego z wspomaganym umieraniem – będą wymagały pewnej zmiany priorytetów i nieuchronnie będą miały konsekwencje dla innych usług”.
Rząd jest więc w pełni świadomy, że konsekwencją ustawy będzie to, że środki finansowe przeznaczone na leczenie będą odtąd ograniczone, a zamiast nich pacjenci zachęcani będą do „umierania przed terminem”.
Posłanka Duncan-Glancy nie chce się z tym pogodzić, apelując o powstrzymanie dalszego procedowania ustawy:
„Bez względu na to, jak ciężkie lub nie do zniesienia jest życie, zawsze musi istnieć nadzieja na lepszy świat – taki, w którym mamy prawo do praktycznej pomocy i wsparcia, aby prowadzić normalne życie”.
Ważą się dalsze losy ustawy
Ustawa o wspomaganym umieraniu dla nieuleczalnie chorych dorosłych przegłosowana została podczas pierwszego czytania w szkockim parlamencie zaledwie 14 głosami w maju tego roku. W praktyce oznacza to, że wystarczy siedmiu posłów, którzy zmienią zdanie, aby projekt ustawy upadł w ostatecznym głosowaniu (etap 3). Jest to możliwe, ponieważ 21 posłów określa się jako „wahający”; początkowo głosowali za projektem, ale nie wykluczają, że w końcowym głosowaniu na trzecim etapie opowiedzą się przeciw niemu.
Sytuacja, która ma miejsce w Szkocji podobna jest do tego, co wcześniej stało się w Anglii i Walii. Tam również projekty ustaw o wspomaganym samobójstwie otrzymał od rządu „czek in blanco”, pomimo zdecydowanego sprzeciwu i oburzenia parlamentarzystów zaniepokojonych konsekwencjami finansowymi w niedofinansowanym sektorze opieki paliatywnej. Szkocja wydaje się podążać tą samą drogą: społeczeństwo jest przeciw, posłowie są przeciw, a jednak ustawy o wspomaganym samobójstwie forsowane są przez rząd. Nie chodzi bynajmniej o dobro pacjentów, ale o względy finansowe: jak zaoszczędzić na opiece zdrowotnej.
Rzeczniczka Right To Life UK, Catherine Robinson, mówi z przekonaniem:
„To rozczarowujące, że szkocki parlament przyjął wczoraj rezolucję finansową w sprawie ustawy o wspomaganym samobójstwie. Priorytetem dla rządu powinno być uchwalenie prawa zapewniającego odpowiednią opiekę wszystkim tym, którzy jej potrzebują, a nie zmniejszanie funduszy na usługi medyczne i przeznaczanie ich na te związane z pozbawianiem życia pacjentów. Posłowie do szkockiego parlamentu powinni się zjednoczyć, aby odrzucić tę szkodliwą ustawę".
Już w dziewiętnastym wieku francuski myśliciel i minister spraw zagranicznych Francji zauważył: „Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”. Prawdziwość jego słów potwierdza teraz szkocki rząd, który pod pozorem ulżenia cierpieniu pacjentów proponuje im wspomagane samobójstwo. Krótko mówiąc: taniej zabić niż leczyć. Tak właśnie rozumują barbarzyńcy, którzy przejęli rządy w kolejnych państwach cywilizacji zachodniej.
Źródło: Right to Life UK