Kolejne 175 rodzin opuściło miasto. Pozostałe proszą: „Módlcie się za nas! Betlejem nie jest tylko dla nas”

Mieszkańcy Betlejem są bardzo, bardzo zmęczeni. Najpierw covid, potem wojna sparaliżowały gospodarkę. Ci, którzy zostali, proszą o modlitwę. Bez wiary trudno znaleźć sens codziennej egzystencji w „wymarłym mieście”. Wielu chrześcijan opuściło kraj. „Niedawno kolejne 175 rodzin chrześcijańskich opuściło miasto” – mówi o. Ibrahim Faltas z franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej.

Rony Tabash, chrześcijanin, którego rodzina mieszka od pokoleń w Betlejem, jest właścicielem sklepu z pamiątkami „The Nativity Store” na placu Żłóbka. To najstarszy taki sklep w Betlejem, istnieje prawie sto lat, od 1927 roku. Zna go każdy Polak odwiedzający Betlejem. Po pierwsze dlatego, że budynek znajduje się bardzo blisko Bazyliki Narodzenia Pańskiego, nie sposób więc go pominąć. Po drugie: w sklepie wiszą polska flaga i tabliczka: „Taniej niż w Biedronce jest zawsze w Betlejem”. Rony pielgrzymów wita także po... polsku. 

Po tym, jak burmistrz palestyńskiego miasta Maher Canawati, ogłosił, że po dwóch latach od wojny wracają publiczne obchody Bożego Narodzenia, a na placu Żłóbka znów rozbłyśnie choinka, redakcja Opoki skontaktowała się z palestyńskim chrześcijaninem.   

Palestyńczyk opowiedział o dramacie wielu rodzin, które od czasu covida straciły swoje źródło utrzymania. Brak pielgrzymów zrujnował wówczas lokalną gospodarkę, wpływając na wszystkie sektory, które opierają się na turystyce religijnej, od hoteli i restauracji po rzemiosło z drewna oliwnego i sprzedaż pamiątek. Miasto przed światem zamknęła też wojna.  

„Nie ma pielgrzymów, wszystko jest puste” – mówi. „Codziennie idę na plac przed Bazyliką Narodzenia Pańskiego i otwieram mój sklep, a ludzie pytają mnie, dlaczego to robię; tylko ja otwieram sklep. Jedyną rzeczą, która mnie podtrzymuje, jest wiara – bez niej nie mógłbym dalej żyć, nawet przez minutę. Straciliśmy nadzieję, pozostała nam tylko wiara” – opowiada Rony. „Mój ojciec mówi mi: »Miej wiarę, Betlejem to święte miejsce, nie zostanie zniszczone«. Tak, zostanę, bo to święta przestrzeń, żyjemy w miejscu, w którym urodził się Jezus, nie możemy go opuścić, gdyby nie to, natychmiast bym wyjechał – dodaje. 

O. Ibrahim Faltas z franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej mówi o martwym mieście – wielu chrześcijan opuściło kraj. „Niedawno kolejne 175 rodzin chrześcijańskich opuściło miasto” – poinformował o. Faltas. „Wszyscy boją się wszystkich. Ból jest wszędzie, wszyscy cierpią. Izraelczycy i Palestyńczycy cierpią. Żydzi, muzułmanie i chrześcijanie cierpią. Jeśli Gaza stała się cmentarzem pod gołym niebem, to Betlejem i Zachodni Brzeg są więzieniami pod gołym niebem” – powiedział o. Faltas.

Rony Tabash w rozmowie z Opoką potwierdza: „jesteśmy bardzo, bardzo zmęczeni”. „Widzimy, że ludzie, powoli, powoli wracają. Zawsze mamy nadzieję, szczególnie w Boże Narodzenie. Betlejem nie jest tylko dla nas. Wszyscy są jego częścią, to miejsce nadziei, dlatego musicie je chronić i modlić się za nas” – mówi Opoce.  

Chrześcijanin cieszy się, że wkrótce znów pojawią się pielgrzymi z Polski. „Oni dają nam siłę, by trwać. Oczekujemy pielgrzymów, nawet kilkuosobowych grup. I modlimy się o to” – dodał. 

Źródło: KAI, PKWP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama