Koncepcje planowania, zarządzania i kontrola budżetów domowych

Słowo ekonomia kojarzy się nam raczej z akademicką dziedziną wiedzy niż z zarządzaniem domowym budżetem. Tymczasem greckie połączenie słów „oikos” (dom) i „nomos” (prawo, zasady) wskazuje na zasady odnoszące się do dobrego gospodarowania zasobami we własnym domu.

W zasadzie każda dorosła osoba w jakiś sposób radzi sobie z domowym budżetem. Jedna robi to w sposób bardziej intuicyjny, spontaniczny, inna podchodzi do tej kwestii w sposób bardziej zorganizowany i planowy. Ze względu na duże zróżnicowanie sytuacji ekonomicznej i społecznej różnych osób i rodzin trudno wskazać jeden wzorcowy model podejścia do domowego budżetu, który sprawdzałby się w przypadku wszystkich. Warto jednak potraktować go w sposób bardziej metodyczny, aby osiągnąć właściwą równowagę między przychodami a wydatkami, która przekłada się na większe bezpieczeństwo finansowe, możliwość gromadzenia oszczędności i zabezpieczenia nie tylko bieżących, ale i przyszłych potrzeb.

Wiele osób kojarzy zarządzanie domowym budżetem ze spisywaniem wydatków. Jest to ważny, ale nie jedyny element zarządzania budżetem. Spisywanie wydatków jest bowiem dobrym punktem wyjścia, pozwalającym zweryfikować rzeczywiste koszty codziennego życia w różnej perspektywie czasowej. Nieraz zastanawiając się „na co poszły pieniądze” nie dostrzegamy stałych wydatków lub własnych przyzwyczajeń do wydawania pieniędzy w niekontrolowany sposób. Może się również okazać, że biorąc pod uwagę tylko codzienne potrzeby przeoczamy większe wydatki związane z utrzymaniem samochodu, remontami czy wymianą i naprawą wyposażenia domu. Bez spisywania wydatków nie jest więc możliwa kontrola naszego domowego budżetu.

Wychodząc od analizy stanu obecnego możemy dostrzec obszary, w których nasze wydatki możemy zmniejszyć, a także zaplanować budżet na przyszłość, uwzględniając regularne oszczędzanie pewnych kwot, co pozwoli nam uniknąć sytuacji, w której konieczny okaże się większy wydatek, na który nie będziemy mieć wystarczających środków. Według badania przeprowadzonego w styczniu bieżącego roku na zlecenie Krajowego Rejestru Długów, niemal jedna czwarta Polaków nie posiada żadnych oszczędności, blisko połowa ma oszczędności nieprzekraczające 5 tys. zł. Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być różne, w praktyce jednak oznacza to, że około połowa naszych rodaków nie posiada wystarczającego zabezpieczenia finansowego potrzebnego w sytuacji nagłych losowych wydatków, utraty pracy czy pogorszenia się stanu zdrowia.

Przyglądając się wydatkom, warto zauważyć, że mamy zarówno wydatki stałe, które pojawiają się cyklicznie (comiesięcznie lub w innych okresach) oraz zmienne. Do tych pierwszych zaliczamy m.in. opłaty związane z mieszkaniem (czynsz, media), opłaty za różne usługi i abonamenty (telefon, subskrypcje serwisów online, abonament RTV), opłaty komunikacyjne (związane czy to z utrzymaniem samochodu, czy z korzystaniem z komunikacji publicznej), obowiązkowe składki, ale także – o czym nie wolno zapomnieć – spłaty rat kredytów i pożyczek. Po odliczeniu tych wydatków możemy ocenić, ile pozostaje nam na wydatki zmienne, takie jak zakupy żywności, odzieży i obuwia, środków czystości i innych przedmiotów, z których korzystamy w życiu osobistym i zawodowym oraz remonty i naprawy.

Jeśli chodzi o wydatki stałe, pole manewru może wydawać się niewielkie, jednak jest to istotny obszar. Przykładowo, ograniczyć można zużycie energii elektrycznej lub zmniejszyć koszty ogrzewania – redukując ogrzewanie w porze nocnej lub w rzadko używanych pomieszczeniach. Może się również okazać, że zainwestowanie w bardziej oszczędne urządzenia, choć związane jest z jednorazowym większym wydatkiem, przyniesie długoterminowe oszczędności. Wydatki związane z samochodem to zarówno wydatki stałe (ubezpieczenie, przeglądy), jak i zmienne (paliwo, naprawy). Może okazać się, że utrzymanie starego, awaryjnego samochodu w długiej perspektywie czasowej generuje większe koszty niż zakup nowszego, bardziej ekonomicznego. W przypadku niektórych osób sensowna może być również całkowita rezygnacja z posiadania auta, gdy korzystanie z komunikacji publicznej w danej miejscowości wystarczająco zaspokaja ich potrzeby komunikacyjne.

Znacznie większe możliwości ograniczenia wydatków istnieją w przypadku wydatków zmiennych. Warto zastanowić się, na przykład, jak wiele żywności kupujemy i jak wiele marnujemy. Duże oszczędności może przynieść rezygnacja ze spożywania posiłków na mieście i przyrządzanie ich samodzielnie w domu. Może być to korzystne nie tylko dla naszego portfela, ale także (a może przede wszystkim!) dla naszego zdrowia. Jeśli chodzi o zakupy odzieży i obuwia – warto przyjrzeć się ich jakości i trwałości. Znane jest powiedzenie „chytry dwa razy traci”. Jest to prawda znana od wieków. Już w starożytności Syrach pisał „Czasem ktoś kupuje wiele za małe pieniądze, a płaci za to siedem razy więcej” (Syr 20,12). Z pewnością sprawdza się to w przypadku bardzo tanich ubrań i butów. Co z tego, że kosztują niewiele, jeśli nie przetrwają nawet jednego sezonu? Zasada ta niekoniecznie jednak prawdziwa jest w odniesieniu do innych produktów, na przykład kosmetyków – tu różnice w cenie wynikają głównie z postrzegania danej marki jako prestiżowej, a nie z rzeczywistych różnic w jakości. Ograniczenie wydatków wymaga nieraz krytycznej oceny własnych przyzwyczajeń konsumenckich. Wiele przedmiotów użytku domowego kupujemy, kierując się impulsem, reklamą lub kuszącą promocją – warto jednak zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście ich potrzebujemy?

Kontrola budżetu to znacznie więcej niż samo wyliczenie i skategoryzowanie wydatków. Niezależnie, czy monitorujemy wydatki w sposób tradycyjny – na papierze, czy korzystając z komputera (np. w arkuszu kalkulacyjnym lub dedykowanym programie), warto osobną kolumnę przeznaczyć na uwagi dotyczące trwałości, funkcjonalności czy wykorzystania poszczególnych zakupów. Warto również przed zakupem danego produktu przeczytać opinie o nim w internecie i poświęcić trochę czasu na zastanowienie się, czy dobrze odpowiada naszym potrzebom i oczekiwaniom. Często bowiem nasze decyzje zakupowe kształtowane są przez reklamę, modę czy naśladownictwo, co ostatecznie nie przynosi konsumenckiej satysfakcji, a raczej poczucie frustracji i zmarnowanych pieniędzy.

Zarządzanie budżetem to także analiza struktury naszych obecnych i potencjalnych przyszłych przychodów. Po stronie przychodów warto rozgraniczyć dochody stałe, takie jak pensja wynikająca ze stosunku pracy, zasiłki, renty i emerytury oraz pozostałe przychody, nie mające charakteru cyklicznego. W szczególnej sytuacji są osoby prowadzące działalność gospodarczą lub rolniczą, gdzie przychody mogą znacznie różnić się w zależności od bieżącej koniunktury rynkowej lub pory roku. Jeszcze inna jest sytuacja osób pracujących dorywczo i przedstawicieli wolnych zawodów – tu przychody mogą pojawiać się w bardzo różnej wysokości w różnych momentach. Tym bardziej jednak konieczne jest tu zarządzanie budżetem w dłuższej perspektywie czasowej. Jak mówi angielskie przysłowie „jeśli wydajesz o pensa mniej niż zarabiasz – jesteś bogaty; jeśli wydajesz o jednego pensa więcej – jesteś nędzarzem”. Właściwe jest więc takie planowanie budżetu, aby w dłuższej perspektywie czasowej mieć choćby niewielką nadwyżkę finansową lub budżet zrównoważony (gdy dochody równe są wydatkom), a nie deficyt budżetowy. Pamiętać jednak należy, że w przypadku różnych grup zawodowych oraz wiekowych struktura przychodów i wydatków jest odmienna, dlatego trudno przedstawić jeden wzorcowy model zarządzaniu budżetem domowym. W kolejnym artykule zajmiemy się m.in. zróżnicowanym podejściem do zarządzania domowym budżetem na różnych etapach życia.

Tworzone od dziesięcioleci teorie ekonomiczne dotyczące relacji przychodów i konsumpcji (m.in. J.M. Keynes, J. Duesenberry, M. Friedman) cechują się słabą sprawdzalnością empiryczną, prawdopodobnie ze względu na zbyt wielką liczbę zmiennych oraz stale ewoluujące modele życia społecznego i gospodarczego. To, co wydaje się względnie stałe i sprawdzone empirycznie, to zależność konsumpcji od poczucia stabilności ekonomicznej. Tymczasowy spadek dochodów zazwyczaj nie prowadzi do ograniczenia konsumpcji (co prowadzi do powstania deficytu budżetowego), natomiast zmniejsza ją niepewność co do przyszłych dochodów. Istotną rolę pełni więc czynnik psychologiczny. Pamiętając o tym, nie powinniśmy przeceniać naszych przyszłych możliwości finansowych, bazując jedynie na bieżących kalkulacjach przychodów i wydatków, ale przezornie odkładać pewne środki na przyszłość, biorąc pod uwagę możliwość zmiany naszej sytuacji zdrowotnej lub zawodowej.

Na koniec, warto podkreślić, że celem zarządzania budżetem jest nie tylko osiągnięcie równowagi finansowej, ale także ograniczenie wydatków na to, co nie przynosi większego pożytku i uwolnienie środków na to, co określa się mianem „inwestowania w siebie” (i, rzecz jasna, także w swoją rodzinę) – poprzez edukację, uczestnictwo w życiu kulturalno-społecznym czy też lepsze zadbanie o swoje zdrowie i formę fizyczną. Nie chodzi więc tylko o czysto arytmetyczne obliczenia, czy zgadzają się nam kolumny „ma” i „winien”, ale raczej o ogólne podniesienie jakości naszego życia i poczucia finansowej stabilności.

Maciej Górnicki

Projekt realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

Masz pytania lub uwagi do tego tekstu? Przekaż je nam poprzez poniższą ankietę lub przez e-mail

« 1 »

reklama

reklama

reklama