Fragmenty książki o tym "Co zrobić z dzieckiem, by nie siedziało bezczynnie, nie zajmując mu jednocześnie nadmiernie czasu i umysłu przez własną nadopiekuńczość? z serii "Historyjki terapeutyczne"
ISBN: 978-83-7505-647-1
wyd.: WAM 2010
wybrane fragmenty | |
Wprowadzenie | |
Rozdział I |
Przez cały ranek Andrzejek obmyślał niesamowitą historię. Oczywiście jej bohaterem był on sam w roli księcia. Jednakże nie takiego ckliwego i nudnego, który nic nie robi poza włóczeniem się po świecie i obcałowywaniem śpiących księżniczek... Nie, Andrzejek stanowczo do takich nie należy! On jest bohaterem walczącym z potworami, pogromcą smoków, a jego broń stanowi dwumetrowy miecz i hełm tak lśniący, że jego blask oślepia wokół wszystkich przeciwników...
Nieustraszony książę Andrzej przygotowuje się właśnie do pojedynku ze smokiem ukrytym we wnętrzu góry. Nagle ni stąd, ni zowąd zostaje wyrwany przez nauczycielkę matematyki do tablicy. Musi rozwiązać zadanie z dzielenia.
„Szkoła nie jest odpowiednim miejscem na porachunki ze smokami” — myśli z żalem Andrzejek.
Wykonane przez niego obliczenie okazuje się porażką.
— Nie uważałeś — upomina go pani. — Gdzie podziałeś głowę?
Do tablicy prosi Walerię, by pomogła koledze.
Razem udaje im się uzyskać poprawny wynik.
Andrzejkowi Waleria bardzo się podoba.
Gdyby przypadkiem musiał zamienić się w błędnego rycerza i budzić ze snu królewny, zgodziłby się na to tylko pod warunkiem, że uśpioną pięknością byłaby Waleria.
Wracając do ławki, znów rozmyśla o bestii. Tym razem jednak nie chodzi mu jedynie o wywabienie jej z kryjówki. Rzecz jest znacznie poważniejsza: smok porwał w niewolę księżniczkę Walerię! Andrzejek musi ją niezwłocznie uratować!
Trzeba działać chytrze, by nie wciągnąć księżniczki w kłopoty.
Słyszy, że w klasie zrobiło się pewne zamieszanie... rozgląda się wokół. Wszyscy odkładają zeszyty i wyjmują z plecaków linijki, ołówki i kartki do rysowania.
— Co mamy robić? — pyta szeptem kolegę siedzącego obok.
— Nie słyszałeś? Teraz rysujemy...
Andrzejek pospiesznie układa na ławce przybory kreślarskie, pozostawiając księżniczkę własnemu losowi w szponach smoka. Cóż można na to poradzić? Nie da się walczyć z bestią i jednocześnie tworzyć linie proste na lekcji geometrii. Aż do ostatniego dzwonka chłopiec nie może wymyślić dalszego ciągu historii. To tak, jakby miecz, lśniący hełm, kosmaty przeciwnik i jego biedna ofiara zostali wymazani znienacka w myślach gąbką, której nauczycielka używa przy tablicy.
opr. aw/aw