Panna igielna

Opowieść o Racheli Hertz, niezwykłym XIX-wiecznym "przypadku medycznym"

 

Mój umysł ma rozum. Ale moje gruczoły nie mają

Joseph Heller

Natura nas nie lubi. Choroby niegdyś zwalczone zostają zastąpione przez inne. Syfilis przez AIDS, histeria przez depresję, niegdysiejsze, jakże eleganckie, wapory przez trywialne dolegliwości wieku przejściowego. Nikt już nie prowadzi konwersacji na temat abulii. Współczesny Obłomow kładzie się na kanapce u psychoanalityka lub łyka Mądrą Pigułkę. Zastępy psychiatrów, psychologów i psychoterepeutów czyhają na nasze niedole. Po katastrofie statku "Estonia" na krewnych i przyjaciół zatopionych ofiar czekała armia zawodowych pocieszycieli, których zadaniem było nie dopuścić do rozpaczy po stracie bliskich.

Parę lat temu zadzwoniła do mnie przyjaciółka, oświadczając, iż jej ośmioletni syn cierpi na depresję. Wybąkałam nieśmiało: "Może mu jest smutno?" Mieszkam od lat w kraju, w którym życie traktuje się jak chorobę - w dodatku chorobę uleczalną - ale w którym, paradoksalnie, zaproponowano niedawno, aby schizofrenicy mieli prawo przeżywać swoje stany bez lekarstw i bez interwencji psychiatrów. Widmo krąży po Europie. Widmo wesołych lat 60. i 70., kiedy to "postępowi" psychiatrzy uznali wariatów za zdrowych, a społeczeństwo za chore.

W moim dzieciństwie i młodości stan duszy zależał od ciała. "W zdrowym ciele zdrowy duch", mówiłam mojej matce, kiedy mitygowała mnie przed nadmiernym uprawianiem sportów. Replikowała: "W zdrowym ciele zdrowe ciele." Udręczone wojną i socjalizmem, nie miałyśmy pojęcia o chorobach psychosomatycznych.

O Racheli Hertz opowiedział mi Knud Michelsen, autor książki Panna igielna a koncepcja człowieka w naukach medycznych. W największym skrócie: Rachela Hertz połykała przez 19 lat igły, stając się bohaterką zaciekłych potyczek między lekarzami a psychiatrami. Zapytałam, czy była ładna i, pozornie, trafiłam w dziesiątkę.

We wstępie do książki czytamy: "Lekarze powiadają: człowiek jest na tyle chory, na ile czuje się chory. Ale jeśli decyduje tu moje odczuwanie choroby, czy oznacza to również, że jestem na tyle zdrowy, na ile czuję się zdrowy, nawet w wypadku, kiedy jestem szaleńcem i nie mam możliwości rozpoznania mojej choroby? Większość psychiatrów odpowie na to przecząco..." Knud Michelsen kończy swój wstęp cytatem z Heraklita: "Istota ludzka przypomina rozległy krajobraz, do którego nie można się zbliżyć i którego nie da się zbadać."

W roku 1826 ukazała się w Danii niewielka rozprawa pt. Fragmenty dziennika prof. Herholdta z przebiegu choroby Racheli Hertz w latach 1807-1826. Oto historia Racheli. Czternastoletnia córka zamożnego żydowskiego kupca w Kopenhadze otrzymała cios w podbrzusze podczas paniki, jaka ogarnęła ludność w roku 1807, kiedy angielska flota bombardowała miasto. W jakiś czas później zaczęła uskarżać się na bóle żołądka, głowy, bezsenność i zmęczenie. Pod opieką lekarzy szybko doszła do siebie, ale już w rok później zaczęła cierpieć na konwulsje i napady szału. Między atakami zapadała w głęboki sen. Wkrótce pojawiły się nowe symptomy: wymioty krwią, brak czucia, zatrzymanie moczu. Lekarze byli bezradni. Doktor Herholdt, który przejął opiekę nad chorą, zapisał: "W czasach, kiedy rządziły przesądy, powiedziano by, że ktoś rzucił na nią urok."

Po dwóch latach symptomy znikają, aby po jakimś czasie powrócić ze wzmożoną siłą. Herholdt odkrywa w podbrzuszu Racheli guza, który przy dotknięciu powoduje gwałtowne konwulsje. Po konsultacji z rodziną decyduje się na zabieg chirurgiczny: usuwa pęsetą mały twardy przedmiot, czarną oksydowaną igłę. W ciągu jednego roku Herholdt wyciągnął z Racheli 389 igieł. Diagnoza: chora połykała igły w malignie.

Herholdt ma wykład na temat niezwykłego przypadku w Akademii Nauk i publikuje rozprawę cytowaną w europejskich i amerykańskich czasopismach medycznych. Do łóżka Racheli pielgrzymują znani lekarze i notable miejscy. Symptomy pogłębiają się, następują okresowe ataki paraliżu. Rachela traci mowę, włada tylko lewą ręką.

Miała 33 lata, kiedy przeniesiono ją ze szpitala i oddano pod opiekę obcej rodziny. Wierny Herholdt odwiedza ją codziennie, z dnia na dzień oczekując zgonu pacjentki. Pewnego dnia odkrył, że cukiernica znajdująca się poza zasięgiem rąk chorej... jest pusta. Zaczął podglądać Rachelę przez dziurę w drzwiach. Oto co zobaczył: sparaliżowana kobieta usiadła na łóżku, przetarła oczy obydwiema rękami, prawą ręką podrapała się w kark, uczesała się i oczyściła lampę... Tą samą ręką napisała dla niego raport na tablicy. "Brak mi słów - zapisał wierny doktor - aby opisać, co czułem, kiedy na to patrzyłem. O, istoto ludzka, myślałem, czym jesteś? Czy istnieje rodzaj szaleństwa, który nie ma swojego źródła w pomieszaniu umysłu?"

Rachela oskarżona została o oszustwo, ale na interwencję królowej sprawę umorzono. Wychrzczona część rodziny postarała się o pastora, którego zadaniem było "wnieść prawdę i światło w jej duszę". Przez parę lat mieszkała u rodziny szewca w Kopenhadze, a potem u rodziny leśniczego na prowincji. Zmarła w roku 1841 na gruźlicę. Przeżyła 48 lat.

Knud Michelsen znalazł szczegóły z tego okresu jej życia w archiwach i księgach parafialnych. Okazało się, że po zdemaskowaniu Rachela doszła prędko do siebie. Z niezwykłą energią zajęła się gospodarstwem szewca i jego synkiem, którego według świadectwa współczesnych wychowywała wzorowo. Trzy lata po skandalu urodziła córkę, której ojcem był dość wysoko postawiony urzędnik państwowy. (Prawdopodobnie ten fakt spowodował, że rodzina wysłała ją na prowincję.) Po śmierci znowu stała się sławna. Nie tylko w kręgach medycznych; Rachela Hertz posłużyła za model do dwóch powieści. Jedną z nich jest Kochanica Francuza Johna Fowlesa. Psychiatrzy i lekarze w dalszym ciągu wiedli spór: oszustka, histeryczka czy autentycznie chora?

Ludzie typu Racheli ciągną za sobą ofiary jak pawi ogon. Ofiarą Racheli stał się przede wszystkim Herholdt, którego reputacja zawodowa ogromnie ucierpiała. Okazało się, że w okresach, kiedy Rachela była zdrowa, korzystał z jej ponoć nieprzeciętnej inteligencji, zatrudniając ją jako swoją sekretarkę. Co, naturalnie, dał jej dostęp do literatury medycznej. Otaczając ją opieką, pogłębiał jej histerię; tylko będąc "chorą", mogła cieszyć się sławą. Użyłam cudzysłowu. Ale czy była zdrowa?

Rachela przypomina słynne gwiazdy filmowe. Grała jedną tylko rolę, ale, trzeba przyznać, z ogromnym samozaparciem i cierpliwością. Prawdopodobnie była zakochana w swoim wiernym lekarzu, któremu na dodatek zarzucono, że po jej zdemaskowaniu przestał się nią zajmować. Jakby tego nie dość, wyszło na jaw, że w trakcie leczenia Racheli Herholdt miał inną pacjentkę, która również połykała igły, ale którą sam prędko rozszyfrował. Jeśli nie był w Racheli zakochany, był nią na pewno zafascynowany. A diagnoza? "Była bez wątpienia oszustką - napisał później jeden z lekarzy. - Tylko że to w rzeczywistości niczego nie wyjaśnia." Wracamy do Heraklita.

Napisałam wcześniej, iż pytając, czy była ładna, pozornie trafiłam w dziesiątkę. Pozornie, bo okazało się, że ani zeszpecenie ospą, ani brak publiczności nie przeszkodziły Racheli w normalnym funkcjonowaniu. Pracowała. Nie wyszła wprawdzie za mąż, ale znalazła partnera, zaszła w ciążę i urodziła córkę. Nikt nie prześladował jej za to, że była matką nieślubnego dziecka. Imponująca kobieta - pełna rzadkiego polotu i rzadkiej przyziemności. Mam tu na myśli jej umiejętność przystosowania się do okoliczności. Rachela wzbudza we mnie zdumienie i podziw. Ale nie współczucie.

Nie znalazłam w książce Michelsena tego, co najbardziej mnie interesuje. W jaki sposób spotkała ojca swojej córki? Jak długo z nim żyła? Czy kochała i czy była kochana? Czy miała zamiar opowiedzieć córce swoją niezwykłą historię? Czy córka miała dzieci? I czy te dzieci, z żydowskiej matki, choć zapewne jak i ona zapisane w księgach parafialnych, musiały w październiku 1943 roku ratować się ucieczką do Szwecji, aby uniknąć konfrontacji z Niemcami - największym szaleństwem naszego stulecia?

 

JANINA KATZ, ur. 1939, absolwentka polonistyki i socjologii UJ, tłumaczka, publicystka, pisarka (duńska). Od 1969 mieszka w Danii.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama