Nuda, depresja, melancholia - te stany wydają się nam niepożądane, niepotrzebne - jednak człowiek nie jest tylko istotą aktywną, a etyka zbudowana wyłącznie na pochwale działania byłaby ułomna
Ethos 99 (skrót artykułu ze str. 165-167,172-173)
[…]
Można sformułować przypuszczenie, że pozostająca w pośredniej więzi znaczeniowej z melancholią nuda jest w pewnym sensie jej młodszą siostrą.
Wzmocnijmy tę hipotezę przez przywołanie historii jeszcze jednej przedstawicielki „rodzeństwa” - depresji. Jeremy Schmidt przekonuje, że w elżbietańskiej Anglii doszło początkowo do transformacji pojęciowej kategorii melancholii - postulowano, by zastąpić ją określeniami „histeria” i „hipochondria”1. Później pojawiły się formułowane explicite postulaty wyrugowania ze słownika medycznego pierwotnego terminu („melancholia”) i zastąpienia go innym sprawniejszym instrumentalnie i odpowiadającym potrzebom ówczesnej nauki, zwłaszcza psychologii i jej pochodnych. Waży się na to na przykład Jean-Étienne Esquirol, autor klasycznego dziewiętnastowiecznego podręcznika raczkującej wówczas psychiatrii Des maladies mentales, considérées sous les rapports médical, hygiénique, et médico-légal [„O chorobach umysłowych rozpatrywanych pod względem medycznym, higienicznym i medyczno-prawnym”]2. Esquirol nalega by używać określenia „lypémanie” („opętanie smutkiem”). Za jakiś czas na arenę wejdzie kategoria depresji3, choć w podręczniku Emila Kraepelina, autora pojęcia „depresja endogenna”, oba terminy - „melancholia” i „depresja” - jeszcze wzajemnie się uzupełniają4.
Przywołanie tu złożonej historii wzajemnego oddziaływania na siebie pojęć melancholii, nudy i depresji ma jeden zasadniczy cel - służy sformułowaniu ostrożnej hipotezy o ewolucji sposobów artykulacji opowieści o człowieku, ewolucji toczącej się raczej w nierównym rytmie regresu niż postępu. Oto od naturalistycznej, pojemnej i obejmującej szerokie obszary antycznej medycyny, fizyki, astrologii, teologii i etyki opowieści o melancholii przechodzimy do bardzo zredukowanych dyskursów - już tylko wąsko zmedykalizowanej, a ostatnio sfarmakologizowanej opowieści o depresji oraz równoległej do niej, wycinkowo preparującej tylko jeden z objawów melancholii, bajki o nudzie. Nie ujmując nic bogactwu kategorii nudy w kulturze ani nie negując postępów diagnostyki medycznej, zwłaszcza psychiatrii klinicznej, dajemy tu jedynie wyraz pewnej nostalgii, tęsknocie za dawno zagubionymi, ale niedościgle bogatymi metaforami i kategoriami opisu kluczowych elementów ludzkiej egzystencji. Nie miałoby to większego znaczenia dla prowadzonych tu rozważań - kogo bowiem obchodzą nudne nastroje badaczy historii kultury - gdyby domniemany proces przemiany narracji nie miał poważniejszego znaczenia w kontekście etyki. Można bowiem twierdzić, że nowożytna medykalizacja dyskursu o człowieku, której wyrazem jest obserwowany współcześnie tryumfalny pochód kategorii depresji, wpływa na kurczenie się domeny opowieści toczonej w języku dóbr, cnót czy powinności.
[…]
W związku z idyllą zauważyć należy uwarunkowaną historycznie ważną zmianę orientacji. Wbrew rozpowszechnionym współcześnie intuicjom, stowarzyszonym z kulturą dominacji efektywności, produktywności i wydajności, w kulturze antycznej pierwszeństwo przyznawano bezczynności. „Schole” - grecki termin określający bezczynność i jego łaciński odpowiednik „otium” są terminami pierwotnymi, a „ascholia” i „negotium” (praca zawodowa, przedsięwzięcie) powstały przez ich negację. Dla starożytnych zatem punktem centralnym sposobu bycia wolnego człowieka nie była aktywność i praca, lecz refleksyjna bezczynność, co wskazał Josef Pieper w pracy Muße und Kult [„Czas wolny i kult”]5.
Przywołaliśmy powyższy wątek, aby wysunąć kolejny, bodajże najważniejszy, postulat reorientacji myślenia o nudzie etyki, przyznania, że pozostaje ona, mimo odrębności, w trwałym związku z bezczynnością. Bezczynność nie jest żałosną przypadłością gnuśnych i leniwych, którzy nie dorośli do fundamentalnych wyzwań stawianych przez kulturę pracy, aktywności i twórczości. Przeciwnie, stanowi ona samo sedno ludzkiego sposobu życia. Nie ulegamy jej wskutek naszej słabości; słabość czy jakaś zewnętrzna zniewalająca konieczność powoduje, że popadamy w przymus pracy. Wyjściowy stan refleksyjnej bezczynności to naturalny horyzont ludzkiego nieskrępowanego myślenia i wartościowania. Rysuje się tu zatem opozycja, którą można przedstawić obrazowo jako wojnę dwóch walczących o naszą uwagę królestw: laboratorium - gdzie dominującym sposobem budowania stosunków międzyludzkich jest praca, aktywność wraz z całą nadbudową ekonomiczną, oraz desidiabulum - idyllicznego królestwa odpoczynku, wytchnienia, ale i refleksji. Warto zauważyć, że łacińskie „desidiabulum” (od „desidia” - długie wysiadywanie) jest bliskie znaczeniowo pierwotnemu terminowi greckiemu „ethos”, owemu praojcu słownika etycznego, którego jednym ze znaczeń jest także „stałe miejsce przebywania”6, a więc też i odpoczynku7. Zatem to łacińskie „miejsce wytchnienia”, źródło pojęcia lenistwa (desidia), a więc i pośrednio pojęcia nudy, sięga wtórnie (choć najpewniej przypadkiem) historycznych fundamentów tego, co etyczne. Zapytajmy więc w tym kontekście: skoro laboratorium nie jest naturalną przestrzenią moralnej refleksji, to czy jednym z warunków etyczności nie jest właśnie swoiście rozumiana nuda8?
Pamiętajmy jednak, że owa bezczynność nie jest tylko zwykłym bezruchem, ale warunkiem otwarcia na inne formy aktywności konstytuujące człowieka. Tadeusz Czeżowski, charakteryzując trzy postawy wobec świata: poznanie, działanie i myślenie refleksyjne, czyli kontemplację, zauważa, że współcześnie równowaga między nimi została zachwiana. Zwłaszcza ostatnia z nich - refleksyjność - jest w defensywie, w połowie minionego wieku zwrócono się bowiem w stronę wartościowania (postawa nakierowana na postępowanie) oraz poznania (postawa nakierowana na wiedzę). Trzecia droga, której domeną jest przestrzeń estetyczna, została zagubiona wskutek maksymalistycznych dążeń człowieka, a świadczy o tym między innymi zatrata umiaru i ładu. Przywrócenie ich człowiekowi współczesnemu miałoby być zadaniem kształcenia humanistycznego9.
W tym kontekście warto ponownie postawić ogólniejsze pytanie o etykę: Czy ona również nie uległa pewnej korozji, zagubiwszy równowagę między trzema postawami wobec świata? Pozornie kwestia ta ma drugorzędne znaczenie, jak bowiem zauważył Czeżowski, to nie postawa wartościująca jest w defensywie, lecz kontemplacyjna (estetyczna). Czy jednak dominujący obecnie pęd do poznania nie objawia się - już w łonie etyki - rozkwitem złożonych i zaawansowanych, ale normatywnie jałowych, czysto akademickich teorii, ostatnio zwłaszcza metaetycznych? Z drugiej strony: Czy postawa wartościująca, rzekomo nakierowana na samo postępowanie, nie tyle rozwija przestrzeń sądów moralnych, ile raczej - w połączeniu z dzisiejszym kultem efektywności i skuteczności - sprzyja rozwojowi oderwanych od jakiejkolwiek ogólniejszej refleksji szczątkowych form normatywności? Za przykłady mogą posłużyć: proces redukcji moralności do praworządności, wspomniana już kodyfikacja etyk zawodowych czy ogólna proceduralizacja przestrzeni normatywnej, będąca często wyrazem zwykłej biurokratyzacji myślenia o dobru.
[…]
Przypisy:
1 Por. J. S c h m i d t, Melancholy and the Care of the Soul: Religion, Moral Philosophy and Madness in Early Modern England, Ashgate, Hapshire 2007, s. 129n.
2 Zob. J.É.D. E s q u i r o l, Des maladies mentales, considérées sous les rapports médical, hygiénique, et médico-légal, Tircher, Paris 1838. Por. R. K l i b a n s k y, E. P a n o f s k y, F. S a x l, Saturn i melancholia. Studia z historii, filozofii, przyrody i medycyny, religii oraz sztuki, tłum. A. Kryczyńska, Universitas, Kraków 2009, s. 8.
3 Podobnie jak w przypadku nudy (franc. ennui), przyczyny odnoszenia terminu „depresja” do obniżonego nastroju są jednak starsze i sięgają roku 1660. Por. A. S o l o m o n, Anatomia depresji. Demon w środku dnia, przeł. J. Bartosik, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2004, s. 306.
4 Por. E. K r a e p e l i n, Manic-Depressive Illness, tłum. M. Barclay, w: The Nature of Melancholy. From Aristotle to Kristeva, red. J. Radden, Oxford University Press, Oxford 2000, s. 260n. Zob. też: t e n ż e, The Textbook of Psychiatry, E & S Livingstone, Edinburgh 1920.
5 Zob. J. P i e p e r, Muße und Kult, Kösel-Verlag, München 1948. W artykule korzystano z: t e n ż e, Leisure, the Basis of Culture, tłum. A. Dru, Ignatius Press, San Francisco 2009.
6 Por. K. T w a r d o w s k i, Główne kierunki etyki naukowej, w: O wartościach, normach i problemach moralnych, red. M. Środa, PWN, Warszawa 1994, s. 18.
7 Słowo „ethos” znaczyło także, co w kontekście idylli nie jest bez znaczenia, „pastwisko”. Również u Homera odnajdujemy „znajome sobie [...] pastwiska” (H o m e r, Iliada, dz. cyt., w. 511, s. 121.
8 Por. Z d r e n k a, O gnuśności, Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2012, s. 298.
9 Por. T. C z e ż o w s k i, Trzy postawy wobec świata, w: tenże, Odczyty filozoficzne, Towarzystwo Naukowe Toruńskie, Toruń 1969, s. 162n.
opr. mg/mg