Czy nauki szczegółowe przekazują prawdę absolutną?
Poprawni politycznie naukowcy szerzą wiarę w to,
że jedynie poznanie naukowe jest prawdziwe.
Jedną z cech ponowoczesności, która mnie zdumiewa, jest przyznawanie naukom szczegółowym statusu nieomylności, a nawet wyłączności w dziedzinie poznania rzeczywistości. „Poprawni” politycznie przedstawiciele nauk szczegółowych przypisują sobie rolę kapłanów współczesności. W konsekwencji wielu dziennikarzy, nauczycieli, rodziców czy polityków traktuje wypowiedzi naukowców jako ostateczną wyrocznię, z którą nie wypada polemizować nawet wtedy, gdy dysponuje się niezachwianymi kontrargumentami w postaci niepodważalnych faktów.
Tymczasem metodami, jakimi posługują się współczesne nauki empiryczne nie da się udowodnić nawet tak oczywistego faktu, jak to, że każdy z nas kiedyś umrze. Takimi metodami można udowodnić jedynie to, że śmiertelni byli wszyscy ci ludzie, którzy już umarli.
Innym ważnym ograniczeniem wiedzy zdobytej metodami nauk szczegółowych jest to, iż nauki te badają jedynie wspólne cechy czy powszechne prawa danej rzeczywistości. Nie jest możliwe tworzenie i weryfikowanie naukowych teorii na temat poszczególnych osób czy rzeczy jednostkowych. Tymczasem wiedza w tej dziedzinie jest konieczna! Zwłaszcza wiedza na temat poszczególnych osób. To przecież na tej właśnie wiedzy o konkretnej, niepowtarzalnej osobie opierają się nasze najważniejsze decyzje, na przykład decyzja o budowaniu z kimś przyjaźni czy o zawarciu z kimś małżeństwa. Prawa i zasady określane metodami naukowymi, nierzadko mogą wprowadzić kogoś w dramatyczny błąd, na przykład wtedy, gdy ktoś zapomina, że są to jedynie prawa oparte na rachunku prawdopodobieństwa i statystyce a nie na pewności. Dla przykładu psychologia czy socjologia stwierdza, że w większości przypadków dobrymi małżonkami i rodzicami są ci, którzy wychowali się w szczęśliwej rodzinie. Rzeczywiście tak jest w większości przypadków. Jednak w konkretnym przypadku może być odwrotnie: ktoś pochodzący z rodziny rozbitej czy patologicznej może okazać się bardziej szlachetnym i odpowiedzialnym człowiekiem niż ktoś, kto miał dojrzałych i szczęśliwych rodziców.
Nauki szczegółowe opierają się na metodzie indukcyjnej, czyli na formułowaniu ogólnych prawideł w oparciu o obserwację wielu jednostkowych przypadków, które zdają się te właśnie prawidła potwierdzać. Opierają się ponadto na kryterium falsyfikowalności, czyli na przekonaniu, że poznanie naukowe ma miejsce jedynie wtedy, gdy jest możliwe empiryczne zaprzeczenie danej tezie czy danemu założeniu. Tymczasem właśnie ze względu na opieranie się na metodzie indukcji (a nie dedukcji), często kryterium falsyfikowalności nie może być zastosowane. Dla przykładu żaden ornitolog nie udowodni, że wszystkie kruki są czarne, gdyż warunkiem niepodważalnego dowodu w tym względzie jest dotarcie do wszystkich kruków, jakie istniały w przeszłości i jakie obecnie istnieją na kuli ziemskiej oraz zrobienie dokumentacji na temat koloru tychże kruków. Z oczywistych względów tego typu procedura nie jest możliwa.
Kolejnym źródłem ograniczeń w zakresie wiedzy zdobytej metodą nauk szczegółowych jest fakt, iż nie istnieje nauka, która zajmowałaby się najważniejszymi pytaniami, jakie stawia sobie człowiek. Żadna nauka szczegółowa nie podejmie pytania o pochodzenie człowieka (badaniu ze strony nauk biologicznych podlega jedynie pochodzenie ludzkiego ciała), o sens życia czy o sens umierania.
Jedną z charakterystycznych cech „poprawnych” politycznie naukowców jest ich swoista schizofrenia poznawcza. Otóż naukowcy ci każą nam wierzyć w to, że w odniesieniu do świata rzeczy istnieje obiektywna rzeczywistość oraz obiektywna prawda, którą można ustalić. Tymczasem według tych samych naukowców w odniesieniu do świata ludzi istnieją wyłącznie subiektywne przekonania poszczególnych ludzi. Ponadto, w szczegółowych naukach humanistycznych (psychologia, socjologia, pedagogika, seksuologia, itp.) hipotezy i systemy tworzone przez niektórych naukowców nie mają związku z badaniem faktów, lecz są raczej odbiciem ich osobistej historii życia czy ich subiektywną reakcją na wychowanie, jakie otrzymali. Coraz częściej też twierdzenia zawarte w naukach humanistycznych są próbą obrony filozofii życia, którą kieruje się dany naukowiec niż wynikiem obserwacji rzeczywistości.
Coraz częściej obserwujemy arogancję oraz irracjonalny redukcjonizm u poszczególnych przedstawicieli danej nauki szczegółowej. Dla przykładu modne jest wśród „poprawnych” politycznie biologów i seksuologów przekonanie, że miłość to jedynie instynkt, popęd i biochemia. Z kolei wielu psychologów twierdzi, że miłość to stan emocjonalny, a wielu socjologów twierdzi, że miłość to jedynie wypełnianie przypisanych komuś ról społecznych w danej kulturze czy w danym środowisku.
Współcześni naukowcy przypisują sobie funkcję nieomylności i wyłączności w szukaniu prawdy. Tymczasem sami uciekają od „niepoprawnych” politycznie faktów oraz głoszą „poprawnie” politycznie mity, które nie mają nic wspólnego z wiedzą naukową. Przykładem mogą być „naukowe” twierdzenia „poprawnej” politycznie antropologii, według której człowiek jest wewnętrznie dobry, nie krzywdzi samego siebie i zdolny jest do spontanicznej samorealizacji. Równie irracjonalne „pewniki” głosi politycznie „poprawna” seksuologia, według której prezerwatywa daje bezpieczny seks, a antykoncepcja w postaci zbędnych hormonów nie jest szkodliwa dla zdrowia. „Poprawni” politycznie seksuolodzy ukrywają przed młodzieżą wiedzę z zakresu płodności kobiety i mężczyzny oraz fakt, że w dziedzinie zachowań seksualnych jedynym pewnym sposobem ochrony przed AIDS oraz innymi chorobami wenerycznymi jest wstrzemięźliwość przedmałżeńska i wzajemna wierność małżeńska. „Poprawni” politycznie intelektualiści - w przeciwieństwie do ludzi mądrych — wierzą zatem w „naukowe” mity i tworzą niebezpieczne dla człowieka ideologie oraz systemy wiary.
W obliczu absolutyzacji wiedzy naukowej z jednej strony i ideologizacji nauk szczegółowych - zwłaszcza nauk humanistycznych — z drugiej strony, ponowoczesność staje się coraz bardziej kulturą opartą na irracjonalnym myśleniu i na ucieczce od myślenia logicznego. Przejawem tego typu tendencji jest lawinowy wzrost liczby ludzi, którzy wierzą w przesądy, magię, horoskopy, wróżby i zabobony. Najczęściej z tego typu irracjonalną wiarą spotykamy się u tych, którzy deklarują się jako... niewierzący! Innym przejawem irracjonalizmu jest kult subiektywizmu. Wielu ludzi jest obecnie irracjonalnie przekonanymi o tym, że mają jakieś szczególne prawa tylko dlatego, że coś w asertywny sposób stwierdzili albo że mają rację w jakiejś kwestii tylko dlatego, iż są o tym subiektywnie przekonani. Gdy rozmawiam z rówieśnikami i z dorosłymi, to zauważam, że chętnie mówią oni o swoich przekonaniach, ale że nie mają żadnych racjonalnych, logicznych argumentów na poparcie swoich subiektywnych twierdzeń. Zauważam też ich zdumienie wtedy, gdy proszę o racjonalne uzasadnienie głoszonych przez nich przekonań i pewników. Obecnie zaczynają dominować zupełnie irracjonalne formy „dyskusji” i „dialogu” na zasadzie: a ja uważam, że...
Absolutyzacja poznania rzeczywistości metodą nauk szczegółowych i traktowanie w ten sposób zdobytych informacji jako jedynych prawomocnych, prowadzi do absurdalnych konsekwencji praktycznych. Dla przykładu, gdyby rzeczywiście jedynie poznanie naukowe było prawdziwe, to przed wejściem do szkoły każdy uczeń musiałby wezwać naukowców po to, by ustalili, czy to jest szkoła i czy on jest uczniem. Za próbą redukowania wiedzy o świecie i o człowieku do wiedzy zdobytej jedną tylko metodą kryje się zwykle — nie zawsze świadoma! - ucieczka od prawdy o całej rzeczywistości. A tego typu ucieczka od prawdy prowadzi zwykle do ucieczki od wolności, a także do ucieczki od miłości. W konsekwencji taka ucieczka kończy się utratą radości życia, gdyż radość osiągalna jest jedynie w twardej rzeczywistości. To właśnie dlatego „poprawni” politycznie naukowcy bywają coraz częściej nie tylko naiwni, ale też coraz bardziej smutni.
opr. mg/mg