Rozważanie lub homilia na 13 niedzielę zwykłą roku A
Po dwóch tysiącach lat orędzie Jezusa nie straciło nic na swojej jednoznaczności: jeśli ktoś chce do Niego należeć, być Jego uczniem, musi się zaprzeć samego siebie i — tak jak On — dźwigać swój krzyż. Trudno nam dostrzec w tych słowach dobrą nowinę... To raczej przerażająca nowina!
Wydaje się nam, że dobrze znamy Jezusa. Wiele o Nim słyszeliśmy. Jesteśmy dogłębnie wzruszeni, gdy wyobrażamy sobie, jak z miłością pochyla się nad człowiekiem. Podziwiamy Jego wolność, odwagę i konsekwencję. Sami chcielibyśmy tak żyć i postępować. Wiemy jednak też, że Jezus został ukrzyżowany i że w tym momencie opuścili Go uczniowie, bo wydawało im się, że ich Mistrz poniósł sromotną klęskę. Ale Jezus stawia sprawę jasno: kto chce należeć do Niego, musi pójść tą samą drogą co On. Taka perspektywa nas przeraża, bo kto bierze na swoje ramiona krzyż, zajdzie niechybnie na miejsce straceń.
Zapominamy jednak o jeszcze jednym zdaniu Jezusa; obiecał przecież, że kto straci swoje życie z Jego powodu, znajdzie je. Czegóż to ludzie nie robią, by ratować swoje życie! Czegóż to my nie robimy, by zachować swoje życie, uczynić je przyjemniejszym, znośniejszym. I naraz to wszystko ma być pozbawione sensu? Czy naprawdę możemy znaleźć życie tylko wtedy, gdy je stracimy?
Ta niesłychana teza kieruje nasz wzrok znowu na krzyż Jezusa. Tuż przed śmiercią Ukrzyżowany wykrzyczał z siebie: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?” Ale po trzech dniach ci, którzy w Niego zwątpili, którzy myśleli, że Bóg faktycznie Go opuścił, doświadczają czegoś niewiarygodnego: Ten, który zginął na krzyżu, staje znowu żywy pośród nich; Bóg wskrzesił Go z martwych! To spotkanie ze Zmartwychwstałym jest dla uczniów źródłem niespotykanej mocy, uzdalniającej ich do pójścia tą samą drogą co ich Mistrz. I to doświadczenie umacnia w nich przekonanie, że istotnie mogą znaleźć życie, tracąc je z Jego powodu.
Za każdym razem, gdy uczestniczymy we Mszy św., spotykamy się z Tym, który stracił swoje życie, a mimo to żyje. Po przeistoczeniu mówimy: Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie... Powinniśmy częściej przypominać sobie te słowa i otwierać się na spotkanie z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Panem — szczególnie wtedy, gdy zdaje się nam, że tracimy swoje życie pod ciężarem krzyża samotności, wad własnych i naszych bliźnich, nędzy i chorób, kiedy wydaje się nam, że Bóg nas opuścił. Wówczas zrozumiemy, że słowa Jezusa są w istocie dobrą nowiną. Jezus przemieni w życie nasze cierpienie i naszą śmierć. On niesie nasz krzyż razem z nami i nie zostawi nas samych ani w cierpieniu, ani w śmierci.
opr. mg/mg