Homilia / rozważanie na 25 niedzielę zwykłą roku A
Bóg jest inny. Prawdę tę głosił już w VI w. przed Chrystusem prorok Izajasz swoim rodakom w niewoli babilońskiej: „Myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami, mówi Pan.” Kiedy ludziom wydaje się, że życie nie ma już żadnego sensu, że na wszystko jest już za późno, tam Bóg nieoczekiwanie daje początek czemuś zupełnie nowemu. A to nowe i nieoczekiwane wypływa z Jego głębi, z Jego serca, jest przejawem Jego dobroci. Bóg jest „hojny w przebaczaniu”. To On pierwszy zwraca się do człowieka i tylko dlatego człowiek może wrócić do Niego i odkryć sens swojego życia.
Bóg jest sprawiedliwy. To jedna z głównych prawd wiary, a dawniejszy „Krótki Katechizm” ujmował ją tak: Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. I to wydaje się zrozumiałe — przynajmniej jako zasada. Boga nie da się jednak ująć w ramy naszych ludzkich pojęć, bo Jego myśli nie są myślami naszymi, ani nasze drogi Jego drogami. I całe szczęście! Gdyby Bóg był tylko sprawiedliwy, według naszych wyobrażeń o sprawiedliwości, to wszyscy bylibyśmy straceni. Ale Bóg jest większy. Jest sprawiedliwy na swój boski sposób: nie jest — tak jak my — małostkowy, nie „rozmienia się na drobne”. Również i temu, który pracował tylko jedną godzinę, daje całego denara. I wygląda na to, że musi się jeszcze z tego tłumaczyć przed nami, faryzeuszami. Bowiem na końcu mówi: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie... Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”. Bóg nie pozwala nam do swojej dobroci przykładać miary naszej ludzkiej sprawiedliwości, a nasze domaganie się sprawiedliwości demaskuje jako zwykłą zawiść. Bóg jest dobry — dla wszystkich, a więc także i dla mnie.
Czy moje życie ma sens? Czy wiem, po co żyję, pracuję, cierpię? Żaden człowiek nie umknie przed tym pytaniem. Ale też nikt z nas nie może sam nadać swojemu życiu ostatecznego sensu. Może go jednak odkryć — nawet jeszcze około godziny jedenastej. A wówczas zobaczy, że nie żył na darmo; że w jego czekaniu i poszukiwaniach przez cały czas był obecny dobry Bóg i czekał na niego, tak jak się czeka na przyjaciela. Wtedy będzie mógł powtórzyć za nawróconym św. Augustynem: „Późno Cię ukochałem, Piękności dawna i zawsze nowa! We mnie byłeś, ja zaś byłem na zewnątrz i na zewnątrz Cię poszukiwałem... Przemówiłeś, zawołałeś i pokonałeś moją głuchotę. Zajaśniałeś, Twoje światło usunęło moją ślepotę”.
opr. mg/mg